Czerwiec był nieco lepszy dla złotego, tak jak można się było tego spodziewać. Rynek odreagował wcześniejszą przecenę z maja, chociaż nie miała miejsce żadna skoordynowana interwencja resortu finansów i Narodowego Banku Polskiego. Czy mocniejszego złotego zawdzięczamy EURO 2012?
Wymiana euro na złote była wyższa, niż w ostatnich miesiącach – ale turniej to bardziej kwestie wizerunkowe. Zaprezentowaliśmy się jako „względnie nowoczesny” kraj z dynamiczną gospodarką, a to jest akurat dość ważne na tle coraz bardziej mizernej Europy. Czy jednak tym można uzasadnić wyższy popyt na polski dług, co można wiązać ze wspomnianym umocnieniem złotego?
I tak i nie. Z jednej strony resort finansów nie ukrywał, iż podaż w kolejnych emisjach będzie znacznie mniejsza, co tym samym zmusza do bardziej agresywnych zakupów na rynku wtórnym, ale z drugiej niektórzy inwestorzy mogą już pomału zacząć dyskontować początek cyklu cięć stóp procentowych, a to zwyczajowo pomaga rynkowi długu. Wprawdzie bazując tylko na krajowych danych makroekonomicznych (produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna), które okazały się w maju lepsze od prognoz, trudno jest zapowiadać nadchodzące spowolnienie gospodarcze, ale ono już staje się faktem. Polska to nie żadna „zielona wyspa”, tylko kraj w środku coraz bardziej ogarniętej kryzysem Europy. Ostatnie dane nt. indeksów PMI ze strefy euro są rozczarowujące, zwłaszcza z Niemiec, a to dobrze nie wróży. Wprawdzie sytuację może ratować słabszy złoty wspierając nasz eksport, ale tylko na krótką metę.
Decyzje jakie podejmuje Rada Polityki Pieniężnej mają swoje przełożenie dopiero po kilku miesiącach – tym samym warto się zastanowić, na ile kolejne podwyżki stóp procentowych są zasadne i kiedy warto rozpocząć dyskusje nt. ich obniżenia. Rynkowy konsensus zakłada, iż stopy nie ulegną zmianie do końca roku. Nie można jednak wykluczyć, iż dyskusje o poluzowaniu polityki pieniężnej rozpoczną się już na jesieni...
W czerwcu zapadła decyzja o udzieleniu międzynarodowej pomocy hiszpańskim bankom w kwocie nie wyższej, niż 100 mld EUR. W końcu miesiąca tamtejszy rząd zgłosił taki wniosek, ale nie podając ostatecznej sumy. Ta ma być wynikiem ustaleń z instytucjami finansowymi, a także prac niezależnego audytu. Pierwsze, wstępne wyniki pokazały, iż w czarnym scenariuszu instytucje mogą potrzebować 62 mld EUR, ale biorąc pod uwagę narastający poziom złych długów, szybko pogarszającą się sytuację gospodarczą, a także ryzyko konieczności poniesienia strat na rynkach długu (w wyniku wzrostu rentowności obligacji) za kilka tygodni może się okazać, że i 100 mld EUR będzie zbyt małą kwotą. Generalnie obserwując hiszpański rynek długu, a także brak pomysłu europejskich decydentów na rozwiązanie tego problemu, w ciągu kilkunastu tygodni trzeba się poważnie liczyć, że scenariuszem tzw. pełnego bailoutu, czyli konieczności międzynarodowego refinansowania całego długu. Według szacunków może być to kwota 450-500 mld EUR, a jeśli dodamy do tego Włochy, to nawet przekraczająca 1,5 bln EUR.
Dlaczego warto już mówić o włoskich problemach? Bo wzajemna korelacja obligacji włoskich i hiszpańskich jest dość duża, a krytyka (zewnętrzna i wewnętrzna) wobec osoby premiera Mario Montiego wyraźnie narasta. Zarzuca mu się zmarnowanie czasu na konieczne reformy (rynku pracy i emerytalno-rentowego), które najpewniej nie zostaną już wdrożone. Wprawdzie wybory parlamentarne są zaplanowane dopiero na wiosnę 2013 r., ale już teraz widać, że technokratyczny premier jest coraz mniej aprobowany przez wspierających go włoskich polityków.
Czego, zatem spodziewać się na złotym w wakacje? Raczej jego wyraźnego osłabienia. Celem do września powinny być okolice 4,50 zł za euro i 3,74 zł za dolara. Weźmy to pod uwagę planując walutowe wydatki w najbliższych tygodniach.
Wymiana euro na złote była wyższa, niż w ostatnich miesiącach – ale turniej to bardziej kwestie wizerunkowe. Zaprezentowaliśmy się jako „względnie nowoczesny” kraj z dynamiczną gospodarką, a to jest akurat dość ważne na tle coraz bardziej mizernej Europy. Czy jednak tym można uzasadnić wyższy popyt na polski dług, co można wiązać ze wspomnianym umocnieniem złotego?
I tak i nie. Z jednej strony resort finansów nie ukrywał, iż podaż w kolejnych emisjach będzie znacznie mniejsza, co tym samym zmusza do bardziej agresywnych zakupów na rynku wtórnym, ale z drugiej niektórzy inwestorzy mogą już pomału zacząć dyskontować początek cyklu cięć stóp procentowych, a to zwyczajowo pomaga rynkowi długu. Wprawdzie bazując tylko na krajowych danych makroekonomicznych (produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna), które okazały się w maju lepsze od prognoz, trudno jest zapowiadać nadchodzące spowolnienie gospodarcze, ale ono już staje się faktem. Polska to nie żadna „zielona wyspa”, tylko kraj w środku coraz bardziej ogarniętej kryzysem Europy. Ostatnie dane nt. indeksów PMI ze strefy euro są rozczarowujące, zwłaszcza z Niemiec, a to dobrze nie wróży. Wprawdzie sytuację może ratować słabszy złoty wspierając nasz eksport, ale tylko na krótką metę.
Decyzje jakie podejmuje Rada Polityki Pieniężnej mają swoje przełożenie dopiero po kilku miesiącach – tym samym warto się zastanowić, na ile kolejne podwyżki stóp procentowych są zasadne i kiedy warto rozpocząć dyskusje nt. ich obniżenia. Rynkowy konsensus zakłada, iż stopy nie ulegną zmianie do końca roku. Nie można jednak wykluczyć, iż dyskusje o poluzowaniu polityki pieniężnej rozpoczną się już na jesieni...
W czerwcu zapadła decyzja o udzieleniu międzynarodowej pomocy hiszpańskim bankom w kwocie nie wyższej, niż 100 mld EUR. W końcu miesiąca tamtejszy rząd zgłosił taki wniosek, ale nie podając ostatecznej sumy. Ta ma być wynikiem ustaleń z instytucjami finansowymi, a także prac niezależnego audytu. Pierwsze, wstępne wyniki pokazały, iż w czarnym scenariuszu instytucje mogą potrzebować 62 mld EUR, ale biorąc pod uwagę narastający poziom złych długów, szybko pogarszającą się sytuację gospodarczą, a także ryzyko konieczności poniesienia strat na rynkach długu (w wyniku wzrostu rentowności obligacji) za kilka tygodni może się okazać, że i 100 mld EUR będzie zbyt małą kwotą. Generalnie obserwując hiszpański rynek długu, a także brak pomysłu europejskich decydentów na rozwiązanie tego problemu, w ciągu kilkunastu tygodni trzeba się poważnie liczyć, że scenariuszem tzw. pełnego bailoutu, czyli konieczności międzynarodowego refinansowania całego długu. Według szacunków może być to kwota 450-500 mld EUR, a jeśli dodamy do tego Włochy, to nawet przekraczająca 1,5 bln EUR.
Dlaczego warto już mówić o włoskich problemach? Bo wzajemna korelacja obligacji włoskich i hiszpańskich jest dość duża, a krytyka (zewnętrzna i wewnętrzna) wobec osoby premiera Mario Montiego wyraźnie narasta. Zarzuca mu się zmarnowanie czasu na konieczne reformy (rynku pracy i emerytalno-rentowego), które najpewniej nie zostaną już wdrożone. Wprawdzie wybory parlamentarne są zaplanowane dopiero na wiosnę 2013 r., ale już teraz widać, że technokratyczny premier jest coraz mniej aprobowany przez wspierających go włoskich polityków.
Czego, zatem spodziewać się na złotym w wakacje? Raczej jego wyraźnego osłabienia. Celem do września powinny być okolice 4,50 zł za euro i 3,74 zł za dolara. Weźmy to pod uwagę planując walutowe wydatki w najbliższych tygodniach.