Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Uprzejmie donoszę

Dodano: 19.03.2011 Czytane: 20

Donosimy na sąsiadów, bo kupili nowy samochód, albo palą papierosy, a przecież ich na to nie stać. Na właścicieli mieszkań, że żądają wódki w zamian za wynajem i nie dają pokwitowań. Donosi nawet córka na matkę, że nie płaci podatku od dochodu za opiekę nad dziećmi sąsiadów. Donosy obywatelskie przeżywają drugie życie w organach skarbowych.

„Wynajmuję od pana – H…, W-wa, pokój i płacę z góry za trzy miesiące 120 zł miesięcznie, a jeszcze dodatkowo panu H… muszę postawić dwa razy pół litra, bo inaczej by mnie wyrzucił z tego pokoju, a ja jestem studentem i nie mam się gdzie podziać, jednocześnie oznajmiam, że nie jestem zameldowany w tym pokoju oraz nie otrzymuję żadnego pokwitowania za opłacenie pokoju. Pan H… jak wypije często-gęsto kłóci się ze swoją żoną, z tej kłótni tak wynika, że pan H… i jego żona też nie są zameldowani w tym mieszkaniu, a zdzierają ode mnie na wódkę dla pana H… Gorąco proszę Urząd Skarbowy o doprowadzenie tej sprawy do normalności i wyciągnięcie konsekwencji od pana H… Jeżeli Urząd Skarbowy nie wierzy, ja mam świadka, który mieszka w tym samym bloku.”

Ten cytat to jeden z donosów, który wpłynął do Izby Skarbowej w Warszawie. Jest w dodatku dość typowy, bo tzw. informacje zewnętrzne o naruszeniu przepisów prawa podatkowego dotyczą najczęściej m.in. właśnie przychodów z niezgłoszonego do urzędu skarbowego wynajmu mieszkań. - Najczęściej donosy dotyczą również nie wypłacania pracownikom wynagrodzenia za pracę i nie odprowadzania zaliczek na podatek dochodowy, przychodów pochodzących z nieujawnionych źródeł np. mój sąsiad ma Mercedesa, a ma pracę niskopłatną, więc oszukuje. Informatorzy piszą też o niewystawianiu faktur przez usługodawców, niewydawaniu paragonów czy prowadzeniu niezgłoszonej działalności gospodarczej – wylicza Mirosław Kucharczyk, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Warszawie.

Mariola Grabowska z Urzędu Kontroli Skarbowej w £odzi dodaje, że donosy dotyczą szczególnie usług remontowo - budowlanych, krawieckich, fryzjerskich czy mechaniki samochodowej. - Często o prowadzeniu takiej działalności, zdaniem zawiadamiających, świadczą hałasy, zakłócanie porządku, czy też zapachy pochodzące ze spalania odpadów produkcyjnych – tłumaczy Grabowska. 
@@

Na koleżankę, sąsiada i matkę

- Najczęściej donoszą pracownicy na swoich byłych i obecnych pracodawców, przedsiębiorcy na konkurencję, niezadowoleni klienci na usługodawców, często przy transakcjach na portalach aukcyjnych, sąsiedzi na sąsiadów, zdarzają się nawet donosy składane na członków własnej rodziny – zaznacza Kucharczyk z Izby Skarbowej w Warszawie. A stolica nie jest tu wyjątkiem.

"Pragnę poinformować, iż moja koleżanka zwierzyła mi się, że wyłudziła pieniądze z urzędu skarbowego. Wypełniła PIT-y bez żadnych faktur. Cieszyła się, że się udało" – to jeden z donosów, jaki wpłynął kilka lat temu do skarbówki w Olsztynie.

"Trzeba z tym złodziejstwem jak najszybciej skończyć. Już trzy lata obywatelka X na czarno na całą wieś i okolicę w domu prowadzi działalność usługową dla kobiet, a nie jest zarejestrowana i nie płaci podatku. Tak nie można państwa okradać..." – to kolejny donos, do którego dotarła „Gazeta Olsztyńska”.

W województwie podkarpackim donosicieli też nie brakuje. Co ciekawsze przykłady przytaczała kilka lat temu lokalna gazeta „Super Nowości”. Zdarzyło się, że córka doniosła na matkę, że nie płaci podatków od dochodów za opiekę nad dziećmi sąsiadów. Innym razem mąż zażądał sprawdzenia rozliczenia podatkowego byłej żony, ponieważ twierdził, że dostaje ona regularnie paczki i pieniądze z Ameryki i nie wykazuje ich w zeznaniu. Poza tym dużo wyjeżdża na wycieczki krajowe i zagraniczne, dodatkowo ma na utrzymaniu dwie córki, mieszkanie i samochód, co rodzi podejrzenia, że przy tak rozrzutnym trybie życia na pewno ma dodatkowe dochody, których nie ujawnia.

Donoszą nie tylko członkowie rodziny. Pewna osoba handlująca na bazarze doniosła, że sąsiadka ze straganu obok ma niższe ceny, więc na pewno nie płaci podatku, a sąsiad podejrzewa sąsiada, że prowadzi nielegalne interesy, bo właśnie kupił nowy samochód. Skąd miał na to pieniądze?

Co nas kłuje w oczy?

Zatroskanych o finanse państwa informatorów zwykle najbardziej drażni posiadany przez innych majątek. - W opinii wielu piszących, już sam fakt posiadania pokaźnego majątku, oznacza, że jego właściciele to oszuści. Zamożność sąsiadów oceniana jest najczęściej na podstawie posiadanych nieruchomości, samochodów, wystawnego trybu życia czy wyjazdów zagranicznych, chociaż nie tylko – mówi Mariola Grabowska z UKS w £odzi. Zdaniem pani rzecznik przedmiotem zazdrości sąsiada mogą być również częste remonty mieszkania, zakup nowego traktora, a nawet tak kosztowny nałóg jak palenie papierosów, na zakup których w miesiącu wydaje się przecież kilkaset złotych.

- Jeden z zawiadamiających opisał szczegółowo powiązania rodzinne, zawodowe i finansowe znacznej części mieszkańców niewielkiej miejscowości, sugerując, że zgromadzony przez nich majątek pochodzi z oszustw i przekrętów podatkowych. Stąd na liście osób do kontroli znaleźli się wszyscy ci, którym powodzi się lepiej od innych. Kolejny uważny obserwator, zaniepokojony częstym wywożeniem spod bloku dużych pudeł, zanotował kilkadziesiąt numerów rejestracyjnych samochodów, które je odbierały. Nie wskazał jednak miejsca prowadzenia podejrzanego procederu – opowiada przedstawicielka UKS w £odzi.

Donosy do organów skarbowych wynikają również z chęci zemsty. - Pisma do Urzędu kierują także pacjenci niezadowoleni z jakości usług świadczonych przez lekarzy, głównie stomatologów. ¬le wykonany zabieg budzi chęć odwetu, więc do Urzędu kieruje się wnioski o sprawdzenie źródeł pochodzenia majątku – mówi Mariola Grabowska.

Więcej, lepiej i skuteczniej

Donosy to nie relikt przeszłości, w ostatnich latach przeżywają drugie życie, w instytucjach skarbowych z roku na rok jest ich coraz więcej. W 2008 roku do Izby Skarbowej w Warszawie wpłynęło 219 takich informacji, w 2009 roku 228, a w 2010 roku już 246. Nadesłane informacje są coraz bardziej profesjonalnie przygotowane. - Zawierają szczegółowe opisy działania, szczegółowe dane takie jak kwoty, daty, opisy miejsc, dołączane są dokumenty, nawet na nośnikach elektronicznych, np. z nagraniami rozmów z pracodawcą, czy ze znajomym przechwalającym się jak „wykołował skarbówkę” – mówi Mirosław Kucharczyk z Izby Skarbowej w Warszawie. Coraz więcej z nadesłanych donosów okazuje się prawdą. – W 2008 roku 34 proc. nadesłanych do nas informacji się potwierdziło, w 2010 roku już 53 proc. – wylicza Kucharczyk.

Jeszcze więcej doniesień spływa w Warszawie do Urzędu Kontroli Skarbowej. - W 2010 roku wpłynęło do nas około 1000 donosów, natomiast w 2009 roku było ich ponad 500 – informuje Alicja Jurkowska, rzecznik prasowy UKS w Warszawie. – W 2009 roku w prowadzonych kontrolach, których podstawą wszczęcia były donosy, stwierdzono zaniżenia zobowiązań podatkowych na łączną kwotę blisko 22 mln zł wraz z odsetkami za zwłokę – dodaje Jurkowska.

Liczba doniesień o przestępstwach i wykroczeniach skarbowych rośnie również w Gdańsku. - W 2007 roku przyjęliśmy 204 takie zgłoszenia, a w 2010 było ich już 367, co oznacza wzrost o 45 proc. – podkreśla Andrzej Bartyska, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku. - Zwyżkowa tendencja utrzymuje się również w tym roku, spodziewamy się, że ich liczba przekroczy do końca grudnia 500 sztuk – dodaje Bartyska. Kontrole wszczęte na podstawie tych doniesień pozwoliły na odzyskanie w latach 2007 - 2010 ponad 17 mln zł. ukrytych przez oszustów podatkowych.

Do Urzędu Kontroli Skarbowej w £odzi w 2010 roku wpłynęło 317 doniesień, natomiast rok wcześniej 288. Choć, jak mówi Mariola Grabowska, rzecznik UKS W £odzi, ilość kontroli wszczętych na podstawie tych doniesień stanowi ich niewielki procent, to w ubiegłym roku zakończono 25 takich postępowań, dzięki którym budżet państwa wzbogacił się o 3,5 mln zł. Te, których nie wykorzysta skarbówka, mogą przydać się jeszcze innym instytucjom. - Analiza zawiadomień często nie daje podstaw do uruchomienia procedury kontroli, lecz skutkuje przekazaniem ich do innych organów np. Państwowej Inspekcji Pracy, Inspekcji Handlowej, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, organów celnych bądź organów administracji podatkowej – zaznacza Mariola Grabowska.

Najwyraźniej mniej konkretni są mieszkańcy Krakowa. Tam do Urzędu Kontroli Skarbowej wpłynęło w latach 2009 i 2010 odpowiednio 296 i 295 donosów. Na ich podstawie w 2009 roku wszczęto jedynie 10 postępowań kontrolnych, a w 2010 roku 9. Ich efekt w ubiegłym roku to wydanie decyzji lub złożenie korekt deklaracji podatkowych na kwotę prawie 518 tys. zł – tyle dzięki donosom odzyskał budżet państwa. Do tego doliczyć jeszcze trzeba 234 tys. zł z tytułu odsetek za zwłokę. W 2009 roku w wyniku donosów budżet odzyskał 490 tys. zł i 80 tys. odsetek.

- Część wniosków po dokonanej analizie jest odrzucana z uwagi na brak konkretnych wskazań świadczących o uszczupleniach podatkowych, część wniosków nie zawiera danych pozwalających zidentyfikować podmiot lub osobę, która miałaby dopuścić się oszustw podatkowych – twierdzi Wojciech Lewandowski, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie. - Wnioski wskazujące na niewielkie kwotowo uszczuplenia przekazywane są do właściwych urzędów skarbowych celem przeprowadzenia kontroli - dodaje.

Podatnicy chcą nas wykorzystać

Nie zawsze organy skarbowe przywiązują dużą wagę do donosów, a już na pewno daleko im do namawiania obywateli, żeby na kogoś donosili. - Nie prowadzimy statystyk, ile donosów do nas wpływa, definicja donosów nie jest jednoznaczna, granica między zwykłą informacją, a donosem jest rozmyta – twierdzi Konrad Zawada, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Krakowie. Przyznaje, że czasem rzeczywiście skarbówki wykorzystują takie donosy, ale w większości jednak ich wartość nie jest wielka. - Informatorzy często próbują nas wciągnąć we własne konflikty rodzinne czy sąsiedzkie, a jednocześnie przekazują informacje dla nas nieistotne. Chodzi o to, że nawet, jeśli ktoś dopuszcza się jakiejś nieprawidłowości, to niekoniecznie będzie ona mieć wpływ na zobowiązania podatkowe – mówi Zawada.
- Typowym przykładem jest donos sąsiada lub członka rodziny, który twierdzi, że ktoś z jego otoczenia istotnie się wzbogacił, bo nagle kupił drogi samochód lub duży dom, a, zdaniem informatora, przecież go na to nie stać, w związku z tym na pewno ma jakieś utajone dochody, od których nie płaci podatków. Takie informacje bywają dla nas bezużyteczne, bo po pierwsze zwykle nie zawierają konkretów, a po drugie my i tak mamy takie dane w swoich systemach. Wiemy, czy ktoś rzeczywiście kupił drogi dom i możemy to skonfrontować z jego zeznaniem podatkowym, wtedy od razu widać, czy mamy do czynienia z oszustem – mówi Konrad Zawada. - Nie przeceniałbym wagi donosów, ponieważ nasze mechanizmy oraz przeprowadzane analizy i kontrole dają dużo lepsze rezultaty - dodaje.

Odpowiesz za konkubenta

W tym roku donosiciele będą mieli jeszcze jeden punkt zaczepienia. Ustawa o podatku dochodowym określa osobę samotnie wychowującą dzieci jako rodzica bądź prawnego opiekuna, jeśli jest on panną, kawalerem, wdową, wdowcem, rozwódką, rozwodnikiem albo osobą pozostającą formalnie w separacji. Dodatkowo za samotnego rodzica uznać można kogoś, kto pozostaje w związku małżeńskim, ale współmałżonek jest pozbawiony praw rodzicielskich albo siedzi w więzieniu. Definicja ta była mało precyzyjna i efekt był taki, że za osobę samotnie wychowującą dziecko uznawano również kogoś, kto był w nieformalnym związku i w praktyce tworzył z konkubentem/konkubiną wspólne gospodarstwo domowe. Od tego roku się to jednak zmieniło. - Od 2011 r. przepisy ustawy o podatku dochodowym osób fizycznych wprowadzają ważne doprecyzowanie pojęcia „samotny rodzic”. Definicja w znaczący sposób ogranicza możliwość preferencji podatkowych osób, które żyjąc w nieformalnych związkach z partnerami uzyskiwały korzyści podatkowe, korzystając ze wspólnego rozliczenia z dziećmi jako „samotni rodzice”. Od bieżącego roku „samotnym rodzicem” pozostaną jedynie osoby, które rzeczywiście wychowują samotnie dziecko – informuje Małgorzata £uczyńska z Biura Rachunkowego AMJ.

Ta zmiana w prawie wydaje się być rozsądną, ale pojawia się pytanie, jak skarbówki będą egzekwować nowe przepisy? Czy urzędnicy będą chodzić po domach wszystkich samotnych rodziców, sprawdzając, czy w łazience nie ma przypadkiem maszynki do golenia konkubenta albo damskich perfum, które mogłyby świadczyć o obecności konkubiny? Tu właśnie pole do popisu mają „życzliwi” sąsiedzi.

Sposób na oszusta

Donosy wynikają nie tylko z bezinteresownej praworządności donoszącego czy, w mniej optymistycznym wariancie, z zazdrości. Może być to również sposób na walkę z oszustami, i to bardzo skuteczny. Pani Marta wynajmowała mieszkanie, kilka miesięcy temu trafiła na najemcę – oszusta. Ireneusz G. przez pierwsze miesiące solidnie płacił umówiony czynsz, po czym nagle przestał. Przez telefon tłumaczył, że ma kłopoty finansowe, a do tego problemy z bankiem, który zablokował mu konto. Pani Marta w końcu straciła cierpliwość i pojechała do wynajmowanego mieszkania, żeby się z nim rozmówić i kazać mu się wyprowadzić. Jakież było jej zdziwienie, kiedy drzwi otworzyli jej ludzie, których nigdy wcześniej nie widziała. Okazało się, że wynajęli to mieszkanie od Ireneusza G., który podawał się za właściciela, posługując się sfałszowanym aktem notarialnym. Razem poszli na policję. Na niewiele się to jednak zdało, dlatego pani Marta postanowiła pójść do urzędu skarbowego, żeby tam szukać sprawiedliwości. – Przecież ten pan na pewno nie płacił podatku od wynajmu mojego mieszkania, więc to był na niego haczyk, a wiadomo, że skarbówka jest bardzo skuteczna – mówi pani Marta. Poszła więc osobiście do urzędu, gdzie pod dyktando urzędniczki napisała zawiadomienie. Już po 2-3 tygodniach dostała pismo, że urząd skarbowy zajął się tą sprawą, ale ze względu na tajemnicę skarbową nie będzie poinformowana o skutkach postępowania. Może być jedynie wezwana na przesłuchanie w roli świadka.

Wkrótce okazało się, że poszkodowanych przez Ireneusza G. jest więcej, w internecie można było znaleźć nie tylko historie ludzi, których mieszkania bezprawnie podnajmował dalej, ale również tych, którzy od niego wynajęli mieszkania, płacąc za kilka miesięcy z góry. W końcu w lutym tego roku Ireneusz G. został zatrzymany przez policję, postawiono mu też zarzuty, grozi mu 8 lat więzienia.

Co ciekawe, Ireneusz G. cały czas posługiwał się prawdziwym dowodem osobistym, więc sprawa była dzięki temu łatwiejsza. Jednak nie wszyscy poszkodowani, których mieszkania podnajmował dalej decydowali się iść z tym na policję. – Ja byłam czysta, bo płaciłam podatek od tego wynajmu, ale wiele osób nie zgłasza w urzędzie skarbowym tych dochodów, więc pewnie bali się donieść na oszusta – mówi pani Marta. Okazało się, że Ireneusz G. oszukując 12 osób wyłudził około 60 tys. zł.

Autor: Agata Kołodziej
¬ródło: OnetBiznes

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.