Jeśli masz przynajmniej milion złotych na koncie i znasz paru dobrych prawników, mamy dla ciebie dobrą wiadomość – możesz w ogóle nie płacić podatku dochodowego w Polsce. Dla mniej zamożnych mamy „nagrodę pocieszenia” – przy odrobinie wysiłku możecie wyrwać fiskusowi trochę waszych pieniędzy. I to całkowicie legalnie. Pomoże wam w tym ten tekst.
Część roboty związanej z oszczędzaniem na podatkach wykonali za nas posłowie, wprowadzając nowe stawki podatku PIT. Od stycznia 2009 r. obowiązują tylko dwie (18 i 32 proc. zamiast wcześniejszych trzech (19, 30 i 40 proc.). Korzystnie zmienił się także tzw. próg podatkowy, czyli kwota, po której przekroczeniu opodatkowani jesteśmy wyższą stawką. Próg ten został ustalony na stosunkowo wysokim poziomie 85,5 tys. zł, podczas gdy jeszcze w 2008 r. wynosił niespełna 44,5 tys. zł. I właśnie grupa Polaków zarabiająca między 44,5 tys. zł a 85,5 tys. zł może się uznać za największego beneficjenta zmian – w 2009 r. od swoich dochodów zapłaciła 18 proc. zamiast 30 proc. podatku. Najbogatsi, czyli 4 proc. wszystkich podatników, zarabiający powyżej 85,5 tys. zł rocznie, także mają powody do zadowolenia – w 2008 r. byli opodatkowani 40-procentową stawką, podczas gdy w 2009 r. o 8 proc. niższą.
Dzięki tym zmianom Polak zarabiający średnią krajową pensję (ok. 3,2 tys. zł) w ciągu całego roku zaoszczędził na podatku około 280 zł. Pobierający minimalną płacę (1276 zł) zyskał 80 zł, a prezes spółki skarbu państwa, którego obejmuje „ustawa kominowa" (może zarobić maksymalnie 18,6 tys. zł miesięcznie), oszczędził na podatku dochodowym ponad 10 tys. zł.
Warto pamiętać, że nie tylko obniżka stawek PIT pomoże zmniejszyć nasze obciążenia podatkowe. Jest jeszcze kilka innych rozwiązań, które pomogą nam zaoszczędzić, choć z drugiej strony nie należy się spodziewać, że oszczędności te będą gigantyczne, szczególnie gdy zarabiamy średnią krajową. – Niestety, pomysły na ograniczenie podatków dla średnio zarabiających są dość ograniczone – mówi dr Janusz Fiszer, doradca podatkowy i partner w kancelarii prawnej White & Case. Dodaje też, że część podatników nie chce się wikłać w skomplikowane operacje, obawiając się sporu z urzędem skarbowym.
Co więc zrobić, aby zgodnie z prawem fiskus zarobił na nas jak najmniej?
@@
Rozlicz się z mężem lub żoną
Rok temu z tego rozwiązania skorzystało niespełna 10 mln podatników (nieco ponad 40 proc. z ogólnej liczby obywateli, którzy rozliczyli się według skali podatkowej). Korzyść ze wspólnego opodatkowania jest tym większa, im większa jest dysproporcja w wynagrodzeniach męża i żony. Na przykład: jeśli dochód Kowalskiego wynosi 100 tys. zł rocznie, a Kowalska zarabia tylko 15 tys. zł rocznie, to rozliczając się osobno, zapłacą łącznie 21,5 tys. zł podatku. Przy wspólnym rozliczeniu oddadzą fiskusowi 19,5 tys. zł, czyli zaoszczędzą 2 tys. zł.
Odlicz od podatku dzieci
Małżeństwa oraz osoby samotnie wychowujące dzieci za każdą z pociech mogą odliczyć od podatku po 1112,04 zł (61 zł mniej niż w roku ubiegłym). Dzięki tej uldze rodziny, których dochody są niskie i w dodatku mają na utrzymaniu kilkoro dzieci, mogą w ogóle nie płacić podatku. Jeżeli należny od nich PIT za 2009 r. będzie niższy niż kwota przysługującego odliczenia, urząd skarbowy zwróci nadpłatę po złożeniu zeznania.
Skorzystaj z ulg
Oczywiście – jeśli przysługuje ci do nich prawo. Najmniej na podatkach mogą zaoszczędzić ci, którzy pracują na etacie, zarabiają mało lub średnio, a do tego żyją samotnie, nie opiekują się niepełnosprawnymi oraz nie wychowują dzieci. Ich fiskus traktuje najsurowiej. Pozostaje im w zasadzie tylko odliczenie od dochodu wydatków na internet (maksymalnie 760 zł), darowizny oraz ulga za ekwiwalent oddanej krwi (130 zł za litr). W najlepszym wypadku uzbiera się kilkaset złotych. Niestety, ulgi remontowe i mieszkaniowe nie wchodzą już w skład odliczeń od podatku dochodowego.
Zaoszczędź na wynajmie mieszkania
Prawdziwą rewolucję przyjęto w opodatkowaniu dochodów z wynajmu mieszkań. W tym roku po raz pierwszy możemy zapłacić ryczałt podatkowy wynoszący 8,5 proc., podczas gdy do tej pory stawki wynosiły 18 i 32 proc. To odstraszało wielu podatników od legalizowania umów. W większości wypadków wynajmujący mieszkanie rozliczali się z lokatorami w gotówce. – To duża zachęta do wyjścia z szarej strefy – ocenia Michał Grzybowski z firmy doradczej Ernst & Young.
Ale zanim podejmiemy decyzję o sposobie opodatkowania, warto to dokładnie przeliczyć. I w tym wypadku fiskus dał nam możliwość wyboru – możemy płacić 8,5 proc. podatku niezależnie od wielkości osiągniętego dochodu, ale możemy też płacić 18 proc., zachowując prawo do odliczenia niektórych kosztów związanych z mieszkaniem. Odliczeniom podlegają wydatki na remonty i adaptację lokalu oraz koszt odsetek bankowych, jeśli wynajmowane mieszkanie zostało zakupione na kredyt. – Przy niewielkich mieszkaniach może się okazać, że z podatkowego punktu widzenia wynajem nieruchomości nie przynosi nam dochodów, a wówczas w ogóle nie zapłacimy podatku – dodaje Michał Grzybowski.
Jeżeli wynajmując mieszkanie, chcemy skorzystać ze zryczałtowanej stawki opodatkowania, to do 20 stycznia musimy złożyć w urzędzie skarbowym oświadczenie w tej sprawie. Jeżeli tego nie zrobimy, wynajem opodatkowany będzie według tradycyjnych stawek – 18 i 32 proc. W takim wypadku dochód z wynajmu mieszkania dopisujemy do dochodów w standardowym PIT-37 w rubryce „Inne źródła przychodów".
Oszczędności wynikające z tych prostych ruchów będą zauważalne, ale wciąż niewielkie. Dla tych, którzy nie boja się zaryzykować bardziej skomplikowanych operacji, dostępne są rozwiązania, które pozwolą wyszarpać od fiskusa więcej. Niestety, dopiero w 2010 r. A wdrożyć należałoby je już dziś.
Zacznij pracować na zlecenie
Według doradców podatkowych ciekawa furtka podatkowa są umowy- zlecenia i umowy o dzieło na dodatkowe usługi świadczone oprócz zwykłych obowiązków wynikających z etatu. Opracowanie strategii rozwoju, nadzór nad projektami specjalnymi, usługi doradcze, prawnicze, finansowe czy choćby sprzątanie biurowca lub przepisywanie tekstów na maszynie może zostać objęte dodatkowymi umowami. Koszty przy umowach-zleceniach oraz umowach o dzieło są zryczałtowane i wynoszą 20 proc. przychodu. W wypadku umów o dzieło, które dotyczą przeniesienia praw autorskich do utworów wytworzonych przez daną osobę, zryczałtowane koszty wynoszą aż 50 proc. przychodu. Podatnik może też udowodnić, że poniesione koszty były w rzeczywistości wyższe niż normy ryczałtowe. W takim wypadku przyjmuje się takie koszty, jakie faktycznie poniósł.
Ale uwaga! Według interpretacji urzędów skarbowych za zlecenie można uznać tylko taką czynność, która jest wykonywana w sposób niezależny i bez nadzoru. Oznacza to, że czynności wykonywane np. przez pracownika przy linii produkcyjnej powinny być traktowane jako standardowe zatrudnienie. Nie można zatem każdej umowy o prace spełniającej kryteria wynikające z kodeksu pracy automatycznie zastąpić zleceniem.
Załóż własną firmę
Dobrym rozwiązaniem może się okazać rezygnacja z bezpiecznej umowy o pracę i założenie własnej firmy. Pensje etatowców w większym stopniu zżerane są przez obciążenia wobec ZUS niż podatki. Ale to, niestety, także rozwiązanie najbardziej opłacalne dla lepiej sytuowanych. W wypadku osób, których roczny przychód wynosi 96 tys. zł (8 tys. miesięcznie), oszczędności w daninach dla państwa wyniosą nawet kilkanaście tysięcy złotych. Wygląda to tak: Jeśli przy takich dochodach założymy firmę, to przez najbliższe dwa lata będziemy korzystać z preferencyjnej składki ZUS (340 zł zamiast 792 zł miesięcznie). Wówczas roczny dochód netto po odliczeniu podatku i składek ZUS wyniesie 79 tys. zł. Tymczasem pracownik etatowy otrzyma na rękę 12 tys. zł mniej. Ale to dopiero początek oszczędności. Największą motywacją do przejścia na działalność gospodarczą jest możliwość potrącania realnych kosztów uzyskania przychodu. Przy umowie o prace jest to kwota stała – 1335 zł rocznie. Tymczasem przedsiębiorca może znacznie obniżyć swój przychód, odliczając od niego miesięcznie koszty, o jakich etatowiec może tylko pomarzyć. – Wydatki na samochód i paliwo, rachunki za telefon i internet. Jeśli firma jest prowadzona w domu, to odliczeniu podlega także jedna trzecia wydatków związanych z utrzymaniem lokalu, a więc czynsz, rachunki za prąd i gaz oraz inne usługi – wylicza Agata Szymborska-Sutton, analityk z firmy Tax Care zajmującej się obsługą księgowo-finansową małych przedsiębiorstw.
Zgodnie z ustawą o PIT osoby, które wybrały samozatrudnienie, mogą się rozliczać z przychodów według stawki liniowej 19 proc. albo na tzw. zasadach ogólnych – czyli według stawek 18 i 32 proc. w zależności od wysokości uzyskiwanych dochodów. To ważny wybór. – Osoby prowadzące działalność, wybierając rozliczenie z fiskusem według skali podatkowej, zachowują prawo do skorzystania z ulg. Jeśli jednak przewidują, że najbliższy rok będzie dla nich wyjątkowo dobry i w związku z tym roczny dochód przekroczy 100 tys. zł, powinny pomyśleć o podatku liniowym. Wtedy niezależnie od wysokości zarobków zapłacą 19 proc. podatku – dodaje Szymborska-Sutton. Dlaczego akurat 100 tys. zł? Bo mniej więcej na tym poziomie rocznego dochodu przebiega granica opłacalności pomiędzy 18-procentową stawką ze skali podatkowej a nieco wyższym 19-procentowym podatkiem liniowym, który dodatkowo pozbawia nas ulg.
Rozliczaj się w innym kraju
Można zapytać, jaki jest sens angażowania sztabu dobrze opłacanych prawników do wymyślania wehikułów podatkowych transferujących zyski do innych krajów, jeśli podatek dochodowy od firm jest tam tylko trochę niższy niż w Polsce? Pomimo stosunkowo niewysokiej stawki podatkowej od dochodów firm (CIT – 19 proc.) polski system podatkowy jest jednym z najmniej konkurencyjnych w Unii Europejskiej. Decyduje o tym szeroka definicja przychodów podlegających opodatkowaniu i niekorzystne regulacje w zakresie kosztów uzyskania tychże przychodów.
Według dr. Janusza Fiszera stawka 18 proc. podatku dla osób fizycznych i 19 proc. dla firm nie jest już tak atrakcyjna w porównaniu ze stawkami obowiązującymi w państwach uznanych za przyjazne podatnikom. Na przykład na Cyprze podatek CIT wynosi 10 proc. – Poza tym problem nie leży jedynie w wysokości podatku, lecz w częstych w Polsce zmianach przepisów, niejednolitym orzecznictwie i interpretacjach prawa podatkowego oraz – co najważniejsze – w ogromnej biurokracji podatkowej, nieprzyjaznej podatnikowi – mówi dr Fiszer. Ale bezsprzecznym i zdecydowanie najlepszym sposobem na zatrzymanie podatników jest pokazanie im, że ich podatki są mądrze wydawane. A z tym nasi urzędnicy mają poważny problem.
¬ródło: Wprost
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Nowości
- Jak płacić niższe podatki