W przestrzeni gospodarczej wiele dużych przedsiębiorstw funkcjonuje bowiem jako grupy kapitałowe złożone ze średnich i małych spółek a te zostaną objęte obowiązkiem raportowania w JPK z początkiem roku. O półtora roku szybciej niż zakładano. Oznacza to konieczność szybkiego dostosowania systemów informatycznych do nowych przepisów.
Jednolity Plik Kontrolny to rządowy pomysł na uszczelnienie systemu podatkowego i przyśpieszenie wykrywania nieprawidłowości. Firma doradcza PwC szacuje, że w ubiegłym roku luka w należnym podatku VAT wyniosła prawie 53 mld zł i była o 12 mld wyższa niż w 2014 r. Nowelizując ordynację podatkową z 10 września 2015 roku, fiskus nałożył więc na przedsiębiorców obowiązek przekazywania ksiąg podatkowych i dowodów księgowych w postaci pliku składającego się z 7 struktur logicznych: ewidencji zakupu i sprzedaży VAT, faktur VAT, wyciągów bankowych, ksiąg rachunkowych, magazynu, podatkowej księgi przychodów i rozchodów oraz ewidencji przychodów. To prawdziwa rewolucja, bo dane nie dość, że są bardzo szczegółowe - do wypełnienia będzie 361 obowiązkowych pól i 190 opcjonalnych (dla porównania dzisiejsza deklaracja VAT zawiera 40 pól) - to jeszcze muszą być zapisane w konkretnym formacie pliku.
Małym i średnim zostało pół roku
W praktyce oznacza to konieczność dostosowania systemów informatycznych i to znacznie szybciej niż mogłoby się wydawać. Pierwotnie zakładano, że obowiązkiem zostaną objęte z dniem 1 lipca 2016 r. duże przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 pracowników lub generujące obroty powyżej 50 mln euro obrotu rocznie. Firmy z sektora M¦P miały zostać obowiązkiem dopiero w lipcu 2018 r. W maju br. sejm jednak zdecydował, że przyśpieszy cały proces o półtora roku. Co więcej, dane trzeba będzie przesyłać nie na żądanie, jak pierwotnie zakładano, ale automatycznie, co miesiąc. To na tyle duża zmiana, że końcówka roku może być źródłem sporego stresu zarówno dla przedsiębiorców, jak i dostawców systemów informatycznych. Powód? Część firm, które teoretycznie miały zostać objęte obowiązkiem raportowania w Jednolitym Pliku Kontrolnym od lipca, w praktyce będą miały ten obowiązek od stycznia. Dlaczego? - Wiele polskich firm, także dużych i rozpoznawalnych marek, funkcjonuje w naszej przestrzeni gospodarczej, jako podmioty wielofirmowe, często składające się ze średnich i małych spółek. Dlatego ogromna fala wdrożeń w kontekście JPK czeka nas – dostawców oprogramowania i przedsiębiorców - pod koniec roku – zwraca uwagę Dawid Paruzel z katowickiej firmy BPSC dostarczającej systemy wspierające zarządzanie dla dużych i średnich przedsiębiorstw.
Część firm deklaruje, że z uwagą monitoruje przepisy związane z Jednolitym Plikiem Kontrolnym i trzyma rękę na pulsie. Dotyczy to zwłaszcza tych przedsiębiorstw, które korzystają z zewnętrznej obsługi księgowej - Już od dłuższego czasu śledzimy zmiany, jakie wprowadzają nowe regulacje Ministerstwa Finansów. Jednolity Plik Kontrolny nie jest dla nas zaskoczeniem, ale duża w tym zasługa naszego biura księgowego – przyznaje Marta Kruszyńska z Cloud Technologies, giełdowej spółki, która specjalizuje się w Big Data marketingu. Takie firmy jak Cloud Technologies należą jednak do wyjątków. W wielu przypadkach kwestię dostosowania się do nowych regulacji pozostawia się na ostatnią chwilę.
W Sylwestra przed monitorem?
Czas jest o tyle istotny, że zmiany prawne pociągają za sobą zmiany w systemach informatycznych. Wraz ze wzrostem zaawansowania tychże oraz zwiększeniem i spiętrzeniem w jednym czasie liczby nowych regulacji rośnie ryzyko, że nie uda się firmom na czas dostosować się do nowych zmian - Trzeba mieć świadomość, że im większe, bardziej złożone oprogramowanie – a więc takie jak np. system ERP wspierający zarządzanie – tym trudniejsze jest wprowadzanie w nim zmian. Takie aplikacje to naczynia połączone – jedna zmiana ma wpływ na działanie pozostałych. Musimy więc zmierzyć się tutaj z analizą wielu funkcji oprogramowania. Konieczne jest przeprowadzenie bardziej wyczerpujących testów. Co więcej, w przypadku systemu wspomagającego zarządzanie firmą, zmiana oprogramowania musi pojawić się jednocześnie w różnie funkcjonujących realiach informatycznych kilkuset przedsiębiorstw. To musi potrwać – zwraca uwagę Dawid Paruzel z BPSC.
Niedawno katowicka firma przeprowadziła analizę liczby zgłoszeń serwisowych i konsultacji w poszczególnych miesiącach. Aby uzyskać rzetelny obraz sytuacji porównano wyniki z dwóch ostatnich lat i zestawiono zapytania z ponad 600 firm produkcyjnych, handlowych i dystrybucyjnych. Nie pozostawiają one złudzeń i dobrze ilustrują problem z jakim muszą mierzyć się przedsiębiorcy i dostawcy systemów IT. Różnice pomiędzy względnie spokojnym (kwiecień – wrzesień) a gorącym okresem (październik – luty) sięgają ponad 200%. Pociąga to za sobą nie tylko spiętrzenie wydatków w jednym czasie związanych z koniecznością dostosowania się do nowych przepisów, ale także niepotrzebny stres, bo zmiany wprowadza się zwykle w pośpiechu.
Mimo że BPSC ma już gotowy produkt spełniający wymagania JPK i rozpoczyna właśnie program dystrybucji rozwiązania, to przedstawiciele firmy nie mają złudzeń co do tego, że koniec roku będzie wyjątkowo gorący - Ustawa o rachunkowości wymusza na kadrowcach i księgowych wprowadzanie zmian w systemach informatycznych w jednym czasie, na początku każdego roku. Ten trend sezonowości konsultacji nie jest korzystny dla nikogo. Ani dla przedsiębiorcy – użytkownika systemu ERP - ani dla dostawcy. Gdyby zmiany prawne były wprowadzane w cyklu rocznym, np. co miesiąc, wówczas konsultacje zewnętrzne byłyby potrzebne w mniejszym stopniu. Nagromadzenie zmian w jednym momencie oznacza zwykle gorszą dostępność serwisu. W styczniu, mimo tego, że podwajamy zespół, na konsultację trzeba trochę poczekać, w lipcu ta sama sprawa zostałaby załatwiona od ręki – tłumaczy Dawid Paruzel z BPSC.
Księgowi zapłacą
W praktyce oznacza to wyższe koszty. Dotkną one nie tylko przedsiębiorstwa objęte obowiązkiem Jednolitego Pliku Kontrolnego, dostawców oprogramowania (zwłaszcza tych, którzy dostarczają aktualizacje oprogramowania za darmo), ale także biura księgowe – Wprowadzenie nowych regulacji oznacza więcej pracy dla księgowych. Jej koszty będziemy musieli wliczyć w koszty prowadzenia działalności, bo podwyżki cen usług nie wchodzą w grę. Klient nie rozlicza nas przecież z czasu pracy, interesuje go konkretny produkt, który dostarczamy – tłumaczy Zofia Morawska z Biura Rachunkowego Asset. Jej zdaniem biura księgowe będą musiały ponieść również koszty dostosowania systemów informatycznych – W większości przypadków dostawcy oprogramowania nie chcą udostępniać aktualizacji umożliwiającej zapisywanie danych w JPK za darmo. A jeśli nawet, to należy liczyć się z kosztami serwisowymi – dodaje Zofia Morawska.
Wyjątkiem są firmy, które mają podpisane z dostawcami systemów IT umowy przewidujące darmowe wprowadzanie aktualizacji. Dotyczy to jednak głównie dużych i średnich firm - Dostosowanie oprogramowania do nowych regulacji traktujemy jako zobowiązanie wynikające wprost z większości umów utrzymaniowych, które podpisaliśmy z klientami. Mają oni wybór: mogą zdecydować się na pełną aktualizację oprogramowania dającą również dostęp do nowych funkcji systemu lub pozyskać wyłącznie pakiet instalacyjny JPK. Obie opcje są darmowe - tłumaczy Dawid Paruzel z BPSC.
Dużym firmom pozostał niecały miesiąc na dostosowanie swoich systemów informatycznych do nowych regulacji. Jeśli tego nie zrobią, grozi im odpowiedzialność karno-skarbowa. Od mandatów w wysokości 2,8 tys. zł po kary sięgające 17 mln zł za notoryczne unikanie i utrudnianie kontroli podatkowej. Małe i średnie firmy mają jeszcze na spełnienie wymagań fiskusa pół roku.