Dezinformacja jest kolejnym wyzwaniem, z którym muszą się mierzyć prywatni przedsiębiorcy. Uprzednio było to narzędzie walki między podmiotami prawa międzynarodowego, gdzie celem było wrogie lub niezaangażowane państwo, jego instytucje i oficjele.
Makdonaldyzacja usług z zakresu bezpieczeństwa i prowadzenia wojny informacyjnej sprawiły, że narzędzia i techniki jakie do tej pory stosowały wobec siebie niezależne państwa, stały się powszechne w walce między podmiotami prywatnymi konkurującymi o rynki, klientów czy nowe technologie.
Dzisiejsza wojna informacyjna i dezinformacja w wydaniu korpo są zjawiskiem hybrydowym, a dzięki mediom społecznościowym i Internetowi zyskały kompletnie inny wydźwięk i jeszcze większy zasięg. Prędkość z jaką rozprzestrzeniają się treści powodujące fundamentalne zagrożenie, z którym z trudnością radzą sobie państwa – a wobec którego firmy są niemal bezbronne, jest zatrważająca.
Dezinformacja stała się problemem, nie tylko dla dużych rynkowych graczy, ale również tych mniejszych, lokalnych podmiotów.
Jak to wygląda
Pierwszym celem działań dezinformacyjnych jest wywarcie szkodliwego wpływu na reputację i markę instytucji/firmy. Ważnym elementem kampanii kreowania złego wizerunku jest zmasowana, bezpodstawna krytyka w Internecie tudzież przypisywanie firmie działań, za które nie odpowiada, a na które społeczeństwo reaguje wyjątkowo emocjonalnie, przykładowo łamanie prawa, działania na szkodę środowiska naturalnego, trolling, korupcja itp.
Pogorszenie reputacji osiąga się również za pomocą ośmieszania, oczerniania lub kompromitowania osób kluczowych dla procesu decyzyjnego, poprzez ich łączenie z instytucjami, mediami i osobami, funkcjonującymi jako agenci wpływu. Z tego powodu szczególnie wrażliwym obszarem jest marketing i PR. Objęcie patronatem nieodpowiednich wydarzeń, przyznanie stypendium lub grantu osobom i organizacjom zaangażowanym w działalność ekstremistyczną lub de facto finansowanie działalności stron propagujących fake newsy przez wykup reklam – to tylko przykładowe operacje dezinformacyjne na tym polu.
Cele ataków dezinformacyjnych pod kątem gospodarczym
Iluzoryczne przypadki będą dobrym przykładem na to, że nawet nieskoordynowane i nieprzemyślane działania pojedynczych podmiotów mogą wyrządzić ogromne szkody na naszym majątku, reputacji i potencjalnych planach rozwoju przedsiębiorstwa.
Rozgoryczony były pracownik, tylko przy użyciu mediów społecznościowych lub stron/portali do oceny pracodawców może ujawnić informacje dotyczące strategicznych aspektów funkcjonowania dawnego pracodawcy. W wielu przypadkach takie wycieki ściągają większe problemy na szefa, niż na nielojalnego podwładnego.
Identycznie sprawa wygląda z niezadowolonym klientem. Jeśli w sposób złośliwy, wulgarny i niemający nic wspólnego z prawdą puszcza przekaz do sieci na temat asortymentu oraz misji i polityki jakości może narazić nas na starty materialne i wizerunkowe. Jeśli zdecydujemy się dochodzić swoich praw przed sądem, pociągnie to za sobą kolejne nakłady finansowe.
W obu wymienionych przypadkach celem jest podważanie zaufania do podmiotu, jego produktów lub usług. W dalszej perspektywie przełoży się to na kondycję finansową przedsiębiorcy, który nigdy nie ma gwarancji obrony w tej nierównej walce. Jak widać, przy niewielkim nakładzie i bez wsparcia narzędzi przypisanych do dużych korporacji można wyrządzić ogromną krzywdę na wizerunku, renomie i finansach firmy.
Kanały dystrybucji działań dezinformacyjnych
Doktryna wyróżnia trzy typy dezinformacji: oficjalną (nazywaną inaczej białą), półoficjalną (propaganda szara) i nieoficjalną (propaganda czarna).
Z punktu widzenia przedsiębiorcy najniebezpieczniejszą formą jest dezinformacja czarna. O ile w pierwszych dwóch typach możemy wyliczyć, pogrupować i nazwać poszczególnych graczy, o tyle w przypadku dezinformacji nieoficjalnej zwykle mamy do czynienia z najętymi podmiotami, których celem będą dobrze zorganizowane i nastawione na wyrządzenie dużych szkód ataki. Nie tylko na samą firmę i jej infrastrukturę, ale również na pracowników oraz członków rodziny i znajomych.
Jest to coraz częściej spotykany proceder. Szczególnie widoczny w branżach, w których bazuje się na wynikach sprzedażowych przedstawicieli handlowych, którzy dla zdobycia terenu konkurencyjnego podmiotu potrafią się uciec do działań, jakich nie powstydziłyby się departamenty bezpieczeństwa dużych międzynarodowych korporacji.
Jak się bronić?
Kluczowym i najważniejszym działaniem będzie zawsze przeprowadzenie audytu bezpieczeństwa i wyznaczenie obszarów wrażliwych i podatnych na dezinformację. Identycznie wygląda sprawa w przypadku osób, które w pierwszym rzędzie mogą być narażone na ataki.
Równie nieodzownym działaniem będzie sporządzenie listy potencjalnych wrogich podmiotów (dotyczy to szczególnie konkurencji i przedsiębiorstw, z którymi jesteśmy obecnie np. w sporze sądowym), byłych pracowników, którzy mogą czuć się pokrzywdzeni i klientów, którzy w bardziej bezpośredni sposób okazali dezaprobatę dla naszych usług lub produktów.
Po zebraniu tych elementów niezbędne jest opracowanie strategii komunikacji. Musimy zawsze pamiętać, że pozytywny, transparentny i logiczny sposób komentowania przykrych dla przedsiębiorcy zajść jest bardziej wiarygodny dla odbiorcy niż agresywny, wulgarny i nachlany przekaz, za którymi stoją anonimowe osoby.
Kto może pomóc
Jeśli jednak mamy do czynienia z symptomami czarnej dezinformacji, powinniśmy niezwłocznie szukać pomocy u specjalistów, a w sytuacjach szczególnych zgłaszać zajścia i szkody do organów ścigania. Niestety wyłącznie rządowe instytucje oraz podmioty posiadające drogie i trudno dostępne narzędzia oraz specjalistyczną kadrę, która radziła sobie już w podobnych przypadkach, będą mogły podąć się znalezienia winnego i zniwelowania jego działań.
Warto pamiętać w takich sytuacjach, że działające na polskim rynku wywiadownie gospodarcze z dużymi sukcesami zajmowały się podobnymi sprawami. Kluczem do rozwiązania były działania prewencyjne i solidna ocena ryzyka, która wynikała z analizy nie tylko dokumentacji klienta, ale również z rzetelnego rozpoznania środowiska, w którym działa.
Leczenie początkowych objawów nie pochłania tyle czasu i kosztów, co gaszenie pożaru na nieznanym terenie przy niesprzyjających warunkach.
Autor: ekspert w wywiadowni gospodarczej Verificators. Dostarcza raporty o osobach i firmach