Działający od 2018 r. System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej to stosowane przez Krajową Administrację Skarbową narzędzie do inwigilacji kont bankowych przedsiębiorców. ¦ledzenie to fiskus tłumaczy potrzebą wykrywania nieprawidłowości prowadzących do oszustw podatkowych.
W przypadku ich stwierdzenia szef KAS ma prawo zablokować zgromadzone na rachunku firmy pieniądze na okres do 72 godzin. A jeśli uzna, że zachodzi uzasadniona obawa niewykonania zobowiązania podatkowego przekraczającego równowartość 10.000 euro, blokadę rachunku może przedłużyć do 3 miesięcy.
Organ może zająć konto, nie mając żadnych dowodów
Blokady kont rozliczeniowych firm skarbówka może dokonywać od 30 kwietnia 2018 r. W pierwszym okresie funkcjonowania systemu blokad, do 31 grudnia 2018 r., skarbówka zamroziła w ten sposób na rachunkach 10,2 mln zł. W 2019 r. kwota zablokowanych środków wyniosła już 69,7 mln zł, a w całym poprzednim, 2020 r., było to już 96,15 mln zł. Oznacza to wzrost zablokowanej kwoty o 38 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem i o 842 proc. w porównaniu z pierwszym rokiem funkcjonowania przedmiotowego systemu blokad. Od 1 lipca 2019 r. KAS może również zajmować lokaty terminowe.
Przedsiębiorcy funkcjonują obecnie w Polsce w świadomości, że z dnia na dzień, bez tzw. twardych dowodów, szef KAS może zablokować im zgromadzone na rachunku bankowym środki i doprowadzić do utraty płynności finansowej firmy, zdolności do bieżącego pokrycia zobowiązań wobec kontrahentów, wypłat wynagrodzeń, nie mówiąc już o konieczności wstrzymania inwestycji. Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 20 września 2018 r. (sygn. akt III SA/WA 2057/18), który przyznał, że skarbówka, zajmując firmowe konto, nie musi przeprowadzać żadnego postępowania dowodowego.
Fiskus najpierw zablokował, a potem zajął miliony zgromadzone na koncie spółki
W grudniu 2019 r. jeden z przedsiębiorców, powołując się na szczególnie uzasadnione okoliczności związane z prowadzeniem swojej działalności, zwrócił się do szefa KAS
o zwolnienie poczynionych w listopadzie blokad rachunków. Ten, w związku z podejrzeniem ujęcia przez firmę tzw. pustych faktur w swoich rozliczeniach VAT, najpierw zablokował spółce konto na 72 godziny, a następnie przedłużył na czas oznaczony, nie dłuższy niż 3 miesiące, blokadę ponad 2,8 mln zł.
Spółka wskazała, że jej wniosek o zwolnienie środków pieniężnych z zablokowanych rachunków bankowych determinuje potrzeba wywiązania się z ciążących na niej zobowiązań, w tym również publicznoprawnych, oraz zapłaty wynagrodzeń. Jak zaznaczył przedsiębiorca, ustanowienie blokady uniemożliwiło mu prowadzenie działalności gospodarczej, co w praktyce może skutkować upadłością.
Oczywiście wniosek okazał się bezskuteczny, bowiem zanim szef KAS go rozpoznał w lutym 2020 r., kilka dni wcześniej Naczelnik Urzędu Skarbowego zarządził zabezpieczenie
zobowiązań podatkowych spółki na jej majątku i dokonał zajęcia firmowych kont spółki, które wcześniej zostały objęte ustanowioną przez szefa KAS blokadą.
O tym, czy zgromadzone na kontach spółki miliony złotych zostały słusznie zabezpieczone i zajęte przez skarbówkę, zadecyduje zapewne sąd. Niemniej, nawet gdy sąd stwierdzi, iż blokada nie była słuszna, nie zmieni to faktu, że w jednej chwili, z dnia na dzień, spółka została pozbawiona dostępu do ponad 2,8 mln zł, i to na dłużej niż 3 miesiące (sprawa z 29 maja 2020 r., sygn. akt III SA/WA 961/20, przed WSA w Warszawie).
Fiskus chce zajmować też prywatne konta
Rekordowa kwota zablokowanych ponad 96 mln zł w 2020 r. w połączeniu ze wszystkimi dokonanymi dotąd w ramach STIR blokadami (69,7 mln zł w 2019 r. oraz 10,2 mln zł w 2018 r.) to wciąż kropla w morzu zamiarów fiskusa. Zgodnie bowiem z zapowiedziami Ministerstwa Finansów KAS ma blokować około 4,6 tys. rachunków przedsiębiorców rocznie, co w skali 10 lat daje ponad 47 mld zł wpływów do budżetu państwa.
A w planach fiskusa jest jeszcze rozszerzenie systemu blokad na prywatne rachunki oszczędnościowe, oszczędnościowo-rozliczeniowe i rachunki lokat terminowych oraz wydłużenie okresu pierwszej blokady na okres do 96 godzin. Przesłanką uprawniającą do tego szefa KAS ma być podejrzenie wykorzystywania takich rachunków do wyłudzeń podatkowych.
Czy przedsiębiorcy mają jakąś szansę na zabezpieczenie płynności finansowej firmy?
Czy przedsiębiorcy z tym coraz szerszym, postępującym, bezceremonialnym dostępem fiskusa do ich kieszeni i majątku muszą się milcząco godzić? Te autorytarnie wprowadzane regulacje prawne, zezwalające na omawiane działania fiskusa, a zacierające granice możliwej ingerencji organów państwa we własność prywatną, są uchwalane i narzucane odgórnie, tak naprawdę bez pytania o zdanie i zgodę przedsiębiorców.
Dość wspomnieć, że w planach ustawodawczych pojawiają się jeszcze takie pomysły, jak konfiskata prewencyjna, pozwalająca zajmować majątki firm bez udowodnienia im zawinionego udziału w przestępstwie, czy konfiskata in rem, umożliwiająca organom ścigania dokonywanie zabezpieczeń na majątku podejrzanego już na etapie procesu.
Odpowiedzialny przedsiębiorca, właściciel firmy, pracodawca jest więc niemalże wywoływany do tablicy co do stopnia swojej odpowiedzialności. To on musi się bowiem w takiej rzeczywistości
i okolicznościach odnaleźć, jeśli nie chce pewnego dnia stanąć przed koniecznością proszenia szefa KAS o zwolnienie blokady zajętych na rachunku środków celem pokrycia bieżących zobowiązań swojego przedsiębiorstwa i tym samym ratowania samej firmy.
Odpowiedź na zadane powyżej pytanie jest prosta. Z pomocą przychodzi stara, utarta, zwyczajowa reguła, aby w celu ochrony przed ewentualną kradzieżą, wychodząc z domu, nie trzymać wszystkich pieniędzy w jednej kieszeni.
Jak się zabezpieczyć?
To, że skarbówka stale dąży do poszerzania swoich uprawnień w zakresie dostępu do kont bankowych przedsiębiorców, nie oznacza, że może mieć dostęp do wszystkich ich pieniędzy. Dlatego odpowiedzialnym ruchem dążącego do zabezpieczenia majątku firmy przedsiębiorcy będzie lokowanie części gromadzonych środków poza jurysdykcją szefa KAS i jego uprawnień do blokowania kont.
Posiadanie zagranicznego rachunku bankowego, także w którymś z państw spoza Unii Europejskiej, jest obecnie czymś normalnym i powszechnie stosowanym. Stąd, zgodnie z przywołaną regułą, nikt nie jest zmuszony do trzymania wszystkich oszczędności w jednym miejscu. Wręcz przeciwnie, odpowiedzialny właściciel majątku powinien go alokować w ramach dywersyfikacji do kilku miejsc, nie tylko dla ochrony przed zmieniającymi się przepisami, lecz także z obawy przed zwykłym atakiem hakerskim.
Dlaczego mowa tu o odpowiedzialności? Bo od takich prewencyjnych działań może zależeć płynność finansowa firmy, miejsca pracy zatrudnionych w niej pracowników, a nawet jej byt. W konsekwencji zależeć może od nich także bezpieczeństwo rodziny przedsiębiorcy i jego samego. I nie chodzi tu o konieczność przenoszenia całych oszczędności i wpływów na bezpieczne zagraniczne konto, ale chociażby ich część. Tak, by w obliczu blokady konta, mogącej trwać
nawet dłużej niż 3 miesiące, w tej kryzysowej sytuacji móc uruchomić środki zgromadzone na innym, niepodlegającym jurysdykcji polskiego fiskusa rachunku.
Takich przyjaznych ochronie majątku jurysdykcji jest wiele. Bezpieczne zagraniczne konta oferują np. położone w Europie: Księstwo Liechtensteinu, Luksemburg czy słynna na całym świecie z najwyższych standardów bankowości Szwajcaria, a spoza UE – np. Singapur. Nie jest to przecież bilet w jedną stronę i zawsze, w każdej chwili, wszystkie rozmieszczone na zagranicznych kontach pieniądze można cofnąć na konto bankowe w Polsce.