Ogłoszone zmiany precyzują kierunki ewolucji polskiego systemu gospodarczego. Jak deklaruje rząd, celem zapowiedzianych nowelizacji jest redukcja obciążeń fiskalnych większości Polaków. Poprzez modyfikacje przepisów rząd zamierza rozwijać, wspierać i umacniać klasę średnią, która ma być katalizatorem zmian i rozwoju gospodarczego w przyszłości.
Propozycja w tym zakresie przewiduje podwyższenie kwoty wolnej od podatku i podniesienie drugiego progu podatkowego. Brzmi interesująco, ale warto czytać dalej. Ważnym elementem strategii rozwoju jest obietnica podniesienia wydatków na opiekę zdrowotną Polaków. Dodatkowe środki, odpowiednio zagospodarowane, z pewnością się przydadzą. Zgodzi się z tym każdy, kto korzysta z publicznej opieki medycznej.
Zarobisz więcej, ale też więcej wydasz
Rząd deklaruje podniesienie wydatków na opiekę zdrowotną Polaków do poziomu 6 proc. PKB do 2023 r. Skąd weźmie te pieniądze? Między innymi z waloryzacji składki zdrowotnej opłacanej przez polskich przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą. Szacuje się, że w Polsce jest zarejestrowanych około 2 mln działalności gospodarczych. Jak donoszą media, pomimo trudnej sytuacji na rynku każdego dnia otwierane są nowe firmy.
Wiadomo, że jednym z elementów planowania biznesowego jest kalkulacja kosztów stałych. Każda osoba prowadząca działalność, i nie tylko ona, opiera swoje decyzje finansowe na pewnych założeniach. Wiele mówi się o stabilności otoczenia biznesowego i klarownych przepisach w tym właśnie kontekście. A z czym mamy do czynienia w tej sytuacji?
„Dzień dobry, proszę 9 proc. od dochodu na składkę zdrowotną. Zmiany wprowadzam we wrześniu. Jeśli nic nie wypadnie po drodze, to naliczamy od stycznia. Wkrótce kolejna konferencja”. Rozlegają się brawa. Polski biznes jest przyzwyczajony do tego, że lepiej mieć rezerwy rezerw, ale na poziomie działalności jednoosobowych i mikroprzedsiębiorców takie zmiany to spora destabilizacja.
O co chodzi ze składką na ubezpieczenie zdrowotne?
Polski £ad ujednolica sposób naliczania składki zdrowotnej dla osób zatrudnionych i przedsiębiorców. Preferencyjne warunki, czyli ryczałt dla prowadzących działalność gospodarczą, niniejszym zostają zniesione. Od wejścia w życie zapowiedzianych zmian przedsiębiorcy będą naliczać składkę zdrowotną w taki sam sposób, jak ma to miejsce w przypadku umowy o pracę. Oznacza to, że składka zdrowotna będzie naliczana procentowo od wysokości osiągniętego dochodu. Wysokość składki zdrowotnej to 9 proc.
Co gorsza, składki nie będzie można odliczyć od podatku. Nie będzie nawet stanowiła kosztu uzyskania przychodu. Co to oznacza dla przedsiębiorcy? Tyle, że niezależnie od wszystkiego realne obciążenie z tytułu danin publicznych wzrasta o ni mniej, ni więcej, jak 9 proc. Niektórzy komentatorzy porównują tę sytuację do skutków, jakie spowodowałoby podniesienie stawki podatku dochodowego. To porównanie dobrze obrazuje skalę zmian, jaką w budżetach osób samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców wywoła zapowiedziana, i już raczej pewna, nowelizacja.
Klasa średnia na działalności dołoży na ochronę zdrowia
Warto dodać, że na wydatki na opiekę zdrowotną złożą się przede wszystkim przedsiębiorcy rozliczający się podatkiem liniowym, czyli osoby lepiej zarabiające. Niektórzy powiedzieliby, że to właśnie wspierana aktywna, a nawet przedsiębiorcza klasa średnia dźwignie budżet ochrony zdrowia z aktualnego poziomu około 5,3 proc. w kierunku oczekiwanych 6 proc. do 2023 r. Ambitnie. Jednak jak się okazuje, jest też grupa przedsiębiorców, która zyska na wprowadzonej zmianie. Mówi się, że blisko 500 tys. osób samozatrudnionych skorzysta na podniesieniu kwoty wolnej od podatku. Wstępne szacunki pokazują, że więcej pieniędzy „na rękę” będą mieli przedsiębiorcy zarabiający do około 5 tys. zł w skali miesiąca.
To dobra wiadomość; więcej środków wydaje się katalizatorem rozwoju. Jednak planując wzrost zaangażowania, samozatrudnieni przedsiębiorcy będą teraz musieli brać pod uwagę fakt, że przekroczenie „komfortowego progu przychodów”, zabezpieczonego wyższą kwotą wolną od podatku, będzie skutkować większymi opłatami stałymi. To może budzić kontrowersje, które doprowadzą do tego, co już powoli się zaczyna dziać, czyli do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Taka postawa jest typowa dla osób przedsiębiorczych.
Skąd ten pomysł ze zmianą składki ZUS?
W sieci można znaleźć wiele wypowiedzi na temat planowanych zmian. Mówi się, że modyfikacja sposobu opłacania składki ma na celu wyrównanie obciążeń ponoszonych przez osoby zatrudnione i tych, którzy wybrali działalność gospodarczą. Niektórzy uznają ten krok za właściwy. Jednak warto mieć na uwadze fakt, że preferencyjne składki miały być jednym z katalizatorów mobilizujących Polaków do aktywności i podejmowania trudu prowadzenia działalności gospodarczej.
Podnoszą się głosy, że część pracodawców forsuje samozatrudnienie, aby uniknąć umowy o pracę. W ten sposób zyskują oszczędności oraz więcej swobody, która jest rezultatem wyłączenia z obowiązków wynikających z przepisów regulowanych prawem pracy. To podejście jest
niewłaściwe. Z jednej strony podkreśla się, że pracownicy współpracujący z firmą jako osoby samozatrudnione w pewnym zakresie także zyskują, ale z drugiej strony, w wielu tego typu przypadkach, nie mogą swobodnie wykonywać działalności gospodarczej związanej z obszarem swojej specjalizacji zawodowej.
Problem, który rzekomo próbuje się tu rozwiązać, jest trudny i bardziej złożony. Wprowadzenie zapowiedzianych zmian uderzy przede wszystkim w osoby, które pracują na działalności i obsługują wielu kontrahentów. To prawda, że optymalizacja na samozatrudnieniu stanie się mniej opłacalna, ale przecież niesie ze sobą też inne korzyści. Szacuje się, że większe koszty, w wyniku wprowadzenia założeń Polskiego £adu, poniesie około 1,5 mln osób prowadzących działalność gospodarczą. Trudno zakładać, że wszystkie te firmy to „zoptymalizowani” pracownicy z sektora M¦P i dużych przedsiębiorstw, którzy wystawiają jedną fakturę w miesiącu.
Na co w tej sytuacji mogą liczyć przedsiębiorcy i freelancerzy?
Osoby aktywne zawodowo mogą w tej sytuacji liczyć przede wszystkim na siebie i mogą szukać rozwiązań, które pozwolą tak zoptymalizować biznes, aby zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim rodzinom. Dobrym kierunkiem w strategii rozwoju większości mikrofirm i freelancerów wydaje się skorzystanie z opcji legalnej optymalizacji podatkowej, takiej jak ta, z której zdecydowały się już skorzystać setki tysięcy przedsiębiorców.
W minionych latach, także przy okazji Brexitu, słyszało się dużo na temat tego, że znaczna liczba osób decyduje się na przeniesienie działalności do Anglii. Mówiono o niepewności, ale też o tym, że założenie brytyjskiej spółki LTD pozwala skorzystać z wyższej kwoty wolnej od podatku. Dodajmy, że jest ona prawie dwukrotnie wyższa niż ta oferowana w Polskim £adzie, tj. 65 tys. złotych. Co istotne, obowiązek opłacania składek na National Insurance w Anglii zachodzi dopiero po osiągnięciu przez przedsiębiorcę pewnej wysokości dochodów, a i tak „brytyjski ZUS” to kwota rzędu 3,2 tys. złotych rocznie.
Co ważne, Polska i Wielka Brytania mają podpisaną umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Dzięki temu z tej formy bezpiecznej optymalizacji korzystają już miliony przedsiębiorców. Brytyjska jurysdykcja wydaje się bezpieczną, przewidywalną przystanią. Swoje biznesy lokują tu nie tylko Polacy, ale również przedsiębiorcy z całego świata. Co zasługuje na podkreślenie to to, że wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej nie zmieniło w tej kwestii praktycznie nic. Spółkę LTD zakłada się w kilka chwil. Księgowość jest prosta. Wystarczy trzymać się kilku zasad. Można mieć konto w polskim banku. Nawet zniesienie ulgi abolicyjnej nie wpłynęło na fakt, że spółka LTD w Anglii nadal jest opłacalna dla polskich rezydentów.
Podsumowując, nie dziwi nas fakt, że przez Polski £ad obserwuję wzmożone zainteresowanie wśród przedsiębiorców przeniesieniem działalności na Wyspy. Przedsiębiorcy pytają także o Cypr, Czechy oraz Stany Zjednoczone. Wszystkim, którzy sądzą, że nowelizacja zasad naliczania składek zdrowotnych dla przedsiębiorców realizuje potrzeby wynikające z założeń Polskiego £adu, chcielibyśmy zwrócić uwagę na to, że plan ten przewiduje globalny wzrost wydatków na ochronę zdrowia do poziomu 7 proc. PKB w perspektywie do 2027 r. Ktoś będzie musiał do tego dołożyć, a przedsiębiorcy i pracownicy będą wtedy traktowani w ten sam sposób. Warto byłoby się przygotować na nadchodzące, już zapowiedziane, ale jeszcze nie do końca sprecyzowane, zmiany. Tak zrobiliby przedsiębiorcy, tylko skąd mają wiedzieć jak?
Autorka: Dyrektor Zarządzająca Admiral Tax oraz Admiral Private