O rosnącej popularności platform, które nie tylko stanowią ważny element strategii marketingowych prowadzonych przez firmy w Internecie, ale również pozwalają zwiększyć zyski ze sprzedaży stacjonarnej, świadczy, chociażby sukces drogerii. Tylko w grudniu ubiegłego roku aplikacja udostępniona przez Rossmanna została uruchomiona blisko 40 mln razy. Dlaczego konsumenci decydują się na instalowanie na swoich smartfonach aplikacji zakupowych i jakie korzyści wynikają z tego faktu dla marek, które zdecydowały się oddać w ręce swoich klientów takie narzędzia?
Jeszcze w styczniu ubiegłego roku zasięg aplikacji popularnej drogerii wynosił zaledwie 0,5 proc., natomiast już pod koniec roku ponad 14 proc., goniąc tym samym firmy, które znalazły się
w czołówce rankingu. Tylko w grudniu 2017 r. użytkownicy uruchomili ją blisko 40 mln razy. ¦ladem rynkowych gigantów podąża francuska sieć hiper- i supermarketów. Według analiz Spicy Mobile, aplikacja udostępniona przez markę od stycznia do grudnia ubiegłego roku zaliczyła sześciokrotny wzrost wywołań na pierwszy ekran startowy. Firma zamierza zainwestować
w rozwiązania digitalowe, np. uruchamiając e-grocery (internetowy sklep z artykułami spożywczymi), aby w ciągu najbliższych kilku lat stać się liderem sprzedaży żywności przez Internet, osiągając zyski z tego tytułu na poziomie 5 mld euro rocznie. Dlaczego coraz więcej firm postanawia inwestować w podobne rozwiązania?
– Kroki podejmowane przez rynkowych gigantów, a także przez firmy, które od niedawna są obecne na rynku, pokazują, że najefektywniejsze są te kampanie marketingowe, które łączą świat rzeczywisty z wirtualnym, czyli wykorzystują omnichannel. W praktyce oznacza to prowadzenie sprzedaży stacjonarnej i jednoczesne wdrażanie narzędzi z obszaru e-commerce czy m-commerce, takich właśnie jak aplikacje zakupowe, które wspierają działania marketingowe i sprzedaż w sieci. Niewtajemniczeni słysząc pierwszy raz o takim rozwiązaniu, mogą przypuszczać, że aplikacje zakupowe są po prostu platformami, za pośrednictwem których marki sprzedają swoje produkty w kanale mobile. W gruncie rzeczy tylko część aplikacji umożliwia konsumentom bezpośrednio dokonywanie w nich zakupów, ale za to każda z nich może wspierać sprzedaż stacjonarną – zauważa Krzysztof Grabowski, ekspert ds. technologii.
Jak to jest możliwe? Użytkownik, korzystając z aplikacji zakupowej, może znaleźć w niej szczegółowe informacje o interesujących go produktach, które oferowane są w sprzedaży stacjonarnej czy listę aktualnych promocji. Zakładając konto, może dołączyć do programu lojalnościowego i np. regularnie korzystać z kuponów rabatowych. Firmy wykorzystują aplikacje zakupowe również do zbierania informacji o konsumentach. To z kolei pozwala im na przygotowywanie dla swoich klientów spersonalizowanej oferty zakupowej.
– Można się spodziewać, że sukces aplikacji znajdujących się w czołówce rankingu udostępnionego przez Spicy Mibile przekona inne firmy obecne na naszym rynku do wprowadzenia na rynek autorskich, podobnych rozwiązań. Aplikacje zakupowe obecnie są bowiem kolejnym sposobem pozwalającym firmom zarządzać customer experience. Dbanie
o to, aby klienci mieli wyłącznie pozytywne doświadczenia w kontaktach z daną marką, już na stałe wpisało się w strategie biznesowe nie tylko tych największych przedsiębiorstw. Osoby, które regularnie korzystają z takich platform, regularnie śledzą działania marki i przez to pozostają z nią w stałym kontakcie. Aplikacje zakupowe to już sprawdzony sposób na zdobycie lojalnych klientów – dodaje Krzysztof Grabowski.
Kanał mobile nakręca rynek aplikacji zakupowych
Rosnąca popularność aplikacji zakupowych wśród polskich użytkowników, nie miałaby miejsca bez rozwoju kanału mobile. Obecnie w Polsce ze smartfonów korzysta ponad 60 proc. społeczeństwa, czyli prawie 23 mln osób i jak prognozują eksperci, liczba ta będzie stopniowo wzrastać w następnych latach. Decydując się na zakupy przez Internet, coraz częściej wybieramy kanał mobile. Z raportu Izby Gospodarki Elektronicznej wynika , że w 2017 r. zakupy przy pomocy smartfona lub tabletu zrobiła ponad 1/3 ankietowanych i w tej kwestii nie odbiegamy od światowych statystyk. Co prawda w Europie najwięcej zakupów w sieci realizowanych jest przy użyciu laptopów lub komputerów stacjonarnych, ale na horyzoncie widać jednak tendencję wzrostową na korzyść smartfonów. Blisko 40 proc. osób korzysta ze swoich telefonów podczas zakupów online – wynika z raportu DPDgroup Barometr E-shopper 2017.
– Smartfon dla wielu osób jest pierwszą rzeczą, po którą sięgają zaraz po przebudzeniu i nie rozstrajają się z nim praktycznie do wieczora. Przed wyjściem z domu sprawdzamy pogodę
w dedykowanej aplikacji. Telefon towarzyszy nam w drodze do pracy, np. gdy chcemy sprawdzić, na których trasach występują korki. W ciągu dnia sięgamy po niego wielokrotnie, sprawdzając pocztę, czy słuchając muzyki na platformie streamingowej. Dlatego kanał mobile jest tak istotny w biznesie i nie mogą na niego pozostawać obojętne nawet te marki, które zdecydowały się oferować swoje produkty głównie stacjonarnie – twierdzi Krzysztof Grabowski, ekspert ds. technologii. Smartfon jest ważnym elementem każdego etapu ścieżki zakupowej.
– Podczas zakupów w sklepach „tradycyjnych” konsumenci w swoich telefonach szukają informacji o produktach, sprawdzają rekomendacje pozostawione w sieci przez innych użytkowników, czy porównują ceny. Korzystają również ze specjalnych bonów zniżkowych, które dostępne są tylko w aplikacjach zakupowych. Te pozwalają również na sporządzanie listy rzeczy, które planuje się kupić. Dzięki specjalnym aplikacjom zrobimy nawet zakupy z pomocą personal shoppera. W przymierzalni wystarczy zrobić sobie zdjęcie w wybranej stylizacji, następnie udostępnić je w aplikacji, a ta pomoże nam zdecydować, czy dokonaliśmy dobrego wyboru. Proces zakupowy rozpoczyna się w jednym kanale – mobile, a kończy się w drugim, przy sklepowej kasie. To zjawisko będziemy obserwować coraz częściej – dodaje Grabowski.
Duża nisza do zajęcia
Chociaż aplikacje zakupowe stają się coraz bardziej popularne w naszym kraju, to jednak nie wszyscy konsumenci dali się przekonać do korzystania z nich. Według badania zrealizowanego przez Kantar TNS na zlecenie Philips Lighting , 6 na 10 Polaków zna aplikacje zakupowe, ale głównym źródłem informacji o aktualnych promocjach są nadal papierowe gazetki reklamowe rozsyłane np. przez sieci spożywcze. Sięga po nie co drugi klient. Tylko 6 proc. konsumentów korzysta z aplikacji podczas zakupów w sklepach stacjonarnych. Dlaczego? Na szczycie listy powodów skłaniających do niekorzystania z aplikacji zakupowych znalazła się ogólna niechęć do uruchomiana takich programów na smartfonach (37 proc. ankietowanych). Na dalszych miejscach uplasowały się ex aequo: sprzeciw użytkowników smartfonów przed zakładaniem konta w aplikacji, obawa o bezpieczeństwo danych osobowych, czy brak dostrzegania korzyści z korzystania z aplikacji (22 proc.). Jedną z ostatnich pozycji zajmują złe doświadczenia związane z wcześniejszym używaniem wspomnianych platform (4 proc.).
– Wyniki badania zrealizowanego przez Kantar TNS można traktować jako cenne wskazówki nie tylko dla specjalistów IT, którzy projektują aplikacje zakupowe, ale przede wszystkim dla marek, które chciałyby wprowadzić na rynek swoje platformy. Można bowiem dowiedzieć się z nich, co odstrasza konsumentów od takich aplikacji i co sprawiłoby, aby ci chętniej z nich korzystali. Blisko 65 proc. pytanych używałoby aplikacji sklepowych, gdy te oferowałyby specjalne rabaty. Co druga osoba, uruchamiając taką platformę na swoim smartfonie, chciałby również móc sprawdzić np. informacje o produkcie – komentuje Krzysztof Grabowski, ekspert ds. technologii.
Oddając w ręce klientów aplikację zakupową, należy pamiętać również o tym, że takie narzędzie powinno być user friendly, czyli przede wszystkim intuicyjne w obsłudze. Należy zadbać o stałe uaktualnianie informacji znajdujących się w aplikacji, np. tych dotyczących oferty czy promocji. Dziś niezbędne jest również to, aby takie narzędzie umożliwiało personalizację. Użytkownik, logując się pierwszy raz w aplikacji i podając informacje dotyczące swoich preferencji, potem za każdym razem, gdy będzie ją uruchamiał, powinien widzieć listę sugerowanych produktów, które będą odpowiadać jego potrzebom. Wtedy bowiem jest większa szansa na to, że dokona zakupu w sklepie online danej marki, czy też w bardziej tradycyjny sposób.