Przedsiębiorcy, bezsilni wobec nierzetelnych kontrahentów, chwytają się wszelkich sposobów zmotywowania ich do zapłaty. Z faktem, że social media to dziś potęga nikt już nie dyskutuje i dlatego to właśnie tam coraz częściej szukamy pomocy. Czy tak poważny proces jak windykacja znajduje swoje miejsce w wirtualnym świecie mediów społecznościach? I czy jest to w ogóle legalne? Na te pytania odpowiada Mateusz Jakóbiak, członek zarządu firmy Vindicat, a zarazem baczny obserwator trendów internetowych.
Social media nie posiadają narzędzi dedykowanych odzyskiwaniu należności, ale mają coś, co może znacznie pomóc w przyspieszeniu tego procesu – zasięg. – Dług, niezależnie od tego, z jakiego powodu powstał to sprawa wstydliwa, zwłaszcza w świecie biznesu, dlatego wyciek tego typu informacji na zewnątrz jest wysoce niepożądany. W tym kontekście social media to wprost idealne narzędzie do ścigania opieszałych dłużników, zwłaszcza jeśli są nimi firmy, które mają swój oficjalny profil. Taka firma ma do stracenia naprawdę wiele, jednak kwestia legalności działań windykacyjnych prowadzonych na własną rękę przez Facebook czy Twitter nie jest taka prosta.
Co może portal społecznościowy
Informacje za pośrednictwem mediów społecznościowych rozchodzą się w tempie błyskawicy. Nie trzeba posiadać znajomych wśród dziennikarzy czy wydawców, żeby news, który chcemy przekazać dotarł do innych natychmiast. Zwłaszcza zły news, bo negatywną opinią z natury dzielimy się z innymi chętniej, niż pochlebną. Profil w social mediach rodzi więc wielkie możliwości w kwestii dochodzenia swoich praw. W ostatnim czasie tę moc wykorzystują zarówno przedsiębiorcy, jak i osoby prywatne.
– Reklamacje składane na forum zawsze zadziałają silniej, niż te, które trafiły tylko do informacji firmy. Klienci robią to naturalnie, bo dziś profil firmowy to przede wszystkim nowoczesny kanał komunikacji między marką, a jej targetem. Rozczarowani klienci wykorzystują zasadę presji społecznej, bo sprawa rozgrywająca się na oczach wielu osób nabiera znacznie większej wartości – tłumaczy Mateusz Jakóbiak, członek zarządu firmy Vindicat.
Od dawna więc na porządku dziennym są wpisy niezadowolonych z usług czy produktów klientów na stronach firmowych. Od tego, jak przedsiębiorstwo zareaguje, zależy jego wiarygodność i pozytywna ocena wśród klientów.
– Reklamacje to jedno, ale o social mediach mówi się coraz więcej także w kontekście windykacji. To nowy trend w walce z tzw. zatorami płatniczymi, które mogą zniszczyć firmę, zwłaszcza tę z sektora M¦P. Tonący – a tak często należy określić przedsiębiorcę, który nie może odzyskać należnych pieniędzy – brzytwy się chwyta. W tym wypadku brzytwą jest pełny rozgoryczenia i bezsilności wpis na profilu – dodaje Mateusz Jakóbiak.
Plaga niepłacenia
Opóźnienia w płatności za usługi czy towary to zjawisko, które dotyka praktycznie każdej branży. Niewinny przestój w spływaniu należności szybko może przerodzić się w prawdziwy kryzys finansowy firmy, zwłaszcza jeśli przedsiębiorca wcześniej nie zadbał o odpowiednią poduszkę finansową.
– Zasięgi, jakie przeciętnemu Kowalskiemu dają media społecznościowe to zupełnie nowa jakość w walce z nieuczciwymi kontrahentami. Trzeba jednak pamiętać, że w Internecie nie jesteśmy wyjęci spod prawa, dlatego z presji społecznej, jaką może wytworzyć wpis na portalu należy korzystać mądrze – mówi Jakóbiak.
Publikacja danych dłużnika – legalna czy nie?
Media społecznościowe nie są miejscem, gdzie możemy publikować poufne dane dłużnika. Luźny wpis o problemach finansowych z daną firmą, który ma na celu zwrócenie na siebie uwagi i wywołanie dyskusji może być bardzo pomocny w odzyskaniu pieniędzy. W ten sposób postąpił jakiś czas temu £ukasz Smoliński – właściciel firmy cukierniczej, która miała problemy z uzyskaniem niewielkiej należności od międzynarodowej firmy. Emocjonalny wpis wraz z oznaczeniem firmy przyniósł skutek i faktura wkrótce została spłacona. Należy jednak pamiętać, że nie wolno publikować poufnych danych, bo może to pociągnąć za sobą konsekwencje prawne.
– Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy chcemy sprzedać dług. Do tego służy tzw. giełda wierzytelności i jest to rozwiązanie jak najbardziej legalne – mówi ekspert z Vindicat.
Giełda wierzytelności to sposób, który dedykowany jest osobom mającym problemy z odzyskaniem należnych środków, a którym brak czasu i energii na prowadzenie samodzielnych działań windykacyjnych. Dzięki sprzedaży długu przedsiębiorca czy osoba prywatna otrzymuje nieco pomniejszoną kwotę od razu, a kwestia odzyskania należności od dłużnika leży do tej pory w gestii odkupującego, którym najczęściej jest kancelaria lub firma windykacyjna.
– To skuteczna metoda na odzyskanie pieniędzy, bo poza legalnym upublicznieniem danych dłużnika, możemy jeszcze zadbać o dobre wypozycjonowanie jego nazwy w wyszukiwarce internetowej. To szczególnie cenne w przypadku chęci odzyskania pieniędzy od firmy. ¯adne przedsiębiorstwo bowiem nie może przejść obojętnie wobec publicznego zaopiniowania go w sieci, jako nierzetelnej firmy – tłumaczy Jakóbiak, którego firma za pomocą giełdy wierzytelności zlikwidowała dług już na ponad 16 mln zł.
Prewencja pomoże uniknąć kłopotów w firmie
Odzyskiwanie należności nikomu nie sprawia przyjemności – jest to zawsze powodem stresu i obaw o popsucie relacji biznesowych. Warto więc przed podjęciem współpracy z nowym kontrahentem sprawdzić jego ewentualną historię finansową. Do tego także posłuży nam giełda wierzytelności. Warto prewencyjnie sprawdzić, czy nasz kontrahent nie figuruje w żadnej z nich jako dłużnik. Nie zaszkodzi także wyszukanie nazwy firmy na portalach społecznościowych i sprawdzenie w jakim kontekście się o niej pisze. W razie kłopotów warto od razu zwrócić się do firmy windykacyjnej o pomoc – zaoszczędzimy w ten sposób czas i stracone nerwy. W tej chwili cały proces można przeprowadzić online. Takie rozwiązanie oferuje np. platforma Vindicat.pl, która krok po kroku, poprowadzi nas przez meandry skutecznej windykacji. – Ważne jest także powierzenie księgowości naszej firmy osobie doświadczonej i odpowiedzialnej, która z żelazną konsekwencją będzie pilnować terminów wpływów i w razie czego będzie reagować na bieżąco.
Media społecznościowe to jak się okazuje potęga nie tylko w kontaktach międzyludzkich, ale także w przepływie informacji. Ich możliwości może wykorzystywać każdy – ważne jednak, by nie przekroczyć granic stawianych przez prawo o ochronie danych osobowych. Dla przedsiębiorców to z kolei jeszcze jeden, nowoczesny, choć nieformalny kanał wspomagający walkę z opieszałością finansową kontrahentów.