Według portalu ZDNet developerzy bardzo popularnej aplikacji do personalizacji klawiatury w Androidzie, AI.type zostawili bazę danych o rozmiarze 577 GB na niezabezpieczonym serwerze, do którego, co gorsza miał dostęp każdy użytkownik bez konieczności wpisywania hasła.
Aplikacja do obsługi klawiatury została pobrana ze sklepu Google Play około 40 milionów razy. Zapisała ona informacje w bazie hostowanej przez Mongo, która niestety nie została odpowiednio zabezpieczona przed nieautoryzowanym dostępem. Mało tego! Badacze odkryli, że jedna z tablic posiadała aż 374,6 miliona numerów telefonów, które zostały zebrane przez aplikacje, które zostały zdobyte po przesłaniu kontaktów użytkowników ze smartfonów. W bazie znalazły się także szczegółowe informacje o aplikacjach zainstalowanych na urządzeniach, w tym oprogramowaniu randkowym i bankowym.
Szczególnie narażeni zostali użytkownicy bezpłatnej wersji aplikacji AI.Type. Dlaczego? Ponieważ zbierała ona o wiele więcej informacji niż płatna, aby przestawiać bardziej ukierunkowane reklamy.
- Wpadka developerów, którzy stworzyli aplikację do personalizacji klawiatury pokazuje jak ważne jest dbanie o bezpieczeństwo naszych danych. W prosty sposób, nawet o tym nie myśląc przekazujemy bardzo dużą liczbę informacji, które mogą być później wykorzystane niekoniecznie w dobry sposób. Przestrzegajmy więc podstawowych zasad bezpieczeństwa. Po pierwsze dokładnie czytajmy komunikaty, które proszą o dostęp do danych. Po drugie warto zainstalować oprogramowanie antywirusowe, takie jak np. Bitdefender Mobile Security dla Androida, które zawiera pełen pakiet funkcji chroniących nasze dane – powiedział Mariusz Politowicz certyfikowany inżynier rozwiązań Bitdefender w Polsce.
Winni w przypadku wycieku danych są w wielu przypadkach administratorzy, którzy popełniają błąd polegający na niepoprawnej konfiguracji oprogramowania skutecznie tworząc kopalnię informacji dla hakerów.
To, czy wywołany wyciek danych z aplikacji AI.Type jest przypadkiem czy dowodem niekompetencji jest kwestią sporną i podlegającą dyskusji. Jedno jest pewne – tracą na tym niewinni użytkownicy, którzy ufają developerom tworzącym aplikacje i zapewniającym (przynajmniej tak być powinno) prywatność i bezpieczeństwo danych.