Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej na przykładzie jednego z sektorów polskiej gospodarki, w którym ponad 90 proc. obrotu w internecie generują nielegalne podmioty – bukmacherki – wskazuje, że państwo za pomocą uporządkowania szarej strefy w segmencie zakładów on-line, w latach 2014-2020 mogłoby zarobić na nim do 1,7 mld złotych(1).
Udziały rynkowe operatorów zakładów wzajemnych w Polsce (szacunek 2013 r.)
Wpływy „szarej strefy” w Polsce szacuje się na ok. 400 mld zł rocznie(2). Prawie pięcioma miliardami z tej sumy obracają nieposiadający licencji na organizowanie zakładów wzajemnych operatorzy z zagranicy (tzw. offshore). Obecnie posiadają oni aż 91 proc. udziałów w internetowym rynku, w porównaniu z zaledwie 9 proc.(3) należącymi do legalnych podmiotów. Firmy offshore, które rocznie na nieopodatkowanym organizowaniu bukmacherki w Polsce zarabiają na czysto ponad 335 milionów złotych(4), są zupełnie bezkarne.
- Skala oddziaływania nielegalnych podmiotów na polskim rynku bukmacherskim jest nieporównywalna z żadnym innym regulowanym sektorem naszej gospodarki. Ponad 90 proc. przychodów z ich działalności w internecie nie podlega obecnie żadnemu opodatkowaniu! Wbrew pozorom operatorzy offshore nie są, jak się stereotypowo sądzi, anonimowymi przestępcami, oferującymi swoje usługi w przysłowiowych „ciemnych bramach”. Okradanie polskiego budżetu dzieje się jawnie, na stronach internetowych dostępnych nawet nieletnim, 7 dni w tygodniu, 365 dni na dobę, przy udziale tak znanych marek jak sponsor Realu Madryt – Bwin.com, firm Bet-at-home, Bet365 czy BetClic. W Europie istnieją jednak przykłady działań, które w prosty sposób mogłyby ograniczyć nielegalne panowanie tych firm na naszym rynku – wskazuje Agnieszka Durlik-Khouri ekspert KIG.
Eksperci zauważają, że obecne przepisy, pozbawiające rząd wpływów z podatków, a legalnych bukmacherów – prawa do równej konkurencji – można byłoby skutecznie zmienić. W ostatnich latach wiele krajów unijnych przeprowadziło liberalizację zakładów on-line. Inne państwa są w trakcie przeglądu i korekty istniejących regulacji w tym obszarze. Polska ma więc ułatwione zadanie, może bowiem czerpać z doświadczenia europejskich sąsiadów – którzy wprowadzili już odpowiednie regulacje – m.in. Danii, Francji czy Włoch. Efektywnym rozwiązaniem mogłoby być zablokowanie dostępu do stron WWW operatorów offshore z komputerów na terytorium Polski. Operatorzy offshore – nie chcąc tracić zysków na tak dużym rynku jak Polska – zostaliby zmuszeni do zarejestrowania działalności w kraju
i tym samym do płacenia podatków.
- Rynek zakładów wzajemnych w Polsce został objęty zapisami tzw. Ustawy Hazardowej, powstałej na fali afery z 2010 roku. Bukmacherzy zostali wrzuceni do jednego worka razem z twardym hazardem, czyli pokerem, kasynami itp., ale nie rozwiązało to problemów „szarej strefy”. Obecnie, by zostać legalnym bukmacherem w Polsce i móc organizować zakłady
w internecie, należy wydać ponad 800 tysięcy złotych(5) na wymagane pozwolenia i czekać na decyzję Ministerstwa Finansów w sprawie rozpoczęcia działalności. Ponadto zakazana jest jakakolwiek reklama. Operatorzy offshore nic sobie z tego nie robią i zamiast czekać i płacić podatki, świetnie zarabiają oferując swoje usługi w sieci. Czas – wzorem europejskich sąsiadów – skutecznie zliberalizować prawo i odzyskać pieniądze bezkarnie wypływające z kasy państwa. Gdyby odciąć nielegalnym bukmacherom możliwość operowania w granicach naszego kraju, np. przez blokowanie dostępu z terytorium Polski do ich stron, być może rozważyliby zarejestrowanie się i uzyskanie pozwolenia legalną drogą. To otworzyłoby Państwu drogę do wyegzekwowania obowiązującego zgodnie z Ustawą 12% podatku – dodaje Agnieszka Durlik-Khouri z KIG.
Udziały rynkowe operatorów zakładów wzajemnych w Polsce (szacunek 2013 r.)
Wpływy „szarej strefy” w Polsce szacuje się na ok. 400 mld zł rocznie(2). Prawie pięcioma miliardami z tej sumy obracają nieposiadający licencji na organizowanie zakładów wzajemnych operatorzy z zagranicy (tzw. offshore). Obecnie posiadają oni aż 91 proc. udziałów w internetowym rynku, w porównaniu z zaledwie 9 proc.(3) należącymi do legalnych podmiotów. Firmy offshore, które rocznie na nieopodatkowanym organizowaniu bukmacherki w Polsce zarabiają na czysto ponad 335 milionów złotych(4), są zupełnie bezkarne.
- Skala oddziaływania nielegalnych podmiotów na polskim rynku bukmacherskim jest nieporównywalna z żadnym innym regulowanym sektorem naszej gospodarki. Ponad 90 proc. przychodów z ich działalności w internecie nie podlega obecnie żadnemu opodatkowaniu! Wbrew pozorom operatorzy offshore nie są, jak się stereotypowo sądzi, anonimowymi przestępcami, oferującymi swoje usługi w przysłowiowych „ciemnych bramach”. Okradanie polskiego budżetu dzieje się jawnie, na stronach internetowych dostępnych nawet nieletnim, 7 dni w tygodniu, 365 dni na dobę, przy udziale tak znanych marek jak sponsor Realu Madryt – Bwin.com, firm Bet-at-home, Bet365 czy BetClic. W Europie istnieją jednak przykłady działań, które w prosty sposób mogłyby ograniczyć nielegalne panowanie tych firm na naszym rynku – wskazuje Agnieszka Durlik-Khouri ekspert KIG.
Eksperci zauważają, że obecne przepisy, pozbawiające rząd wpływów z podatków, a legalnych bukmacherów – prawa do równej konkurencji – można byłoby skutecznie zmienić. W ostatnich latach wiele krajów unijnych przeprowadziło liberalizację zakładów on-line. Inne państwa są w trakcie przeglądu i korekty istniejących regulacji w tym obszarze. Polska ma więc ułatwione zadanie, może bowiem czerpać z doświadczenia europejskich sąsiadów – którzy wprowadzili już odpowiednie regulacje – m.in. Danii, Francji czy Włoch. Efektywnym rozwiązaniem mogłoby być zablokowanie dostępu do stron WWW operatorów offshore z komputerów na terytorium Polski. Operatorzy offshore – nie chcąc tracić zysków na tak dużym rynku jak Polska – zostaliby zmuszeni do zarejestrowania działalności w kraju
i tym samym do płacenia podatków.
- Rynek zakładów wzajemnych w Polsce został objęty zapisami tzw. Ustawy Hazardowej, powstałej na fali afery z 2010 roku. Bukmacherzy zostali wrzuceni do jednego worka razem z twardym hazardem, czyli pokerem, kasynami itp., ale nie rozwiązało to problemów „szarej strefy”. Obecnie, by zostać legalnym bukmacherem w Polsce i móc organizować zakłady
w internecie, należy wydać ponad 800 tysięcy złotych(5) na wymagane pozwolenia i czekać na decyzję Ministerstwa Finansów w sprawie rozpoczęcia działalności. Ponadto zakazana jest jakakolwiek reklama. Operatorzy offshore nic sobie z tego nie robią i zamiast czekać i płacić podatki, świetnie zarabiają oferując swoje usługi w sieci. Czas – wzorem europejskich sąsiadów – skutecznie zliberalizować prawo i odzyskać pieniądze bezkarnie wypływające z kasy państwa. Gdyby odciąć nielegalnym bukmacherom możliwość operowania w granicach naszego kraju, np. przez blokowanie dostępu z terytorium Polski do ich stron, być może rozważyliby zarejestrowanie się i uzyskanie pozwolenia legalną drogą. To otworzyłoby Państwu drogę do wyegzekwowania obowiązującego zgodnie z Ustawą 12% podatku – dodaje Agnieszka Durlik-Khouri z KIG.
- Roland Berger Strategy Consultants, raport na temat polskiego rynku bukmacherskiego, str. 3.
- Friedrich Schneider, Ph.D., Johannes Kepler Universitat Linz, AT Kearney, VISA Europe – The Shadow Economy in Europe, 2013, źródło: http://www.visaeurope.com/en/about_us/idoc.ashx?docid=6c1cf1fd-0b40-4d36-a594-997f05284281&version=-1.
- Roland Berger Strategy Consultants, raport na temat polskiego rynku bukmacherskiego, str. 19.
- Roland Berger Strategy Consultants, raport na temat polskiego rynku bukmacherskiego, str. 23.
- Roland Berger Strategy Consultants, raport na temat polskiego rynku bukmacherskiego, str. 8