Restrukturyzacja ma na celu poprawienie efektywności i wydajności przedsiębiorstwa, zwiększenie wartość firmy i wprowadzenie takich działań naprawczych, które umożliwią przedsiębiorcy ponowne konkurowanie na rynku.
@@
Poprawa zawsze jest możliwa
Restrukturyzacja przeprowadzana jest obecnie pozasądowo, gdzie dochodzi do zawarcia moratorium (zawiera się tzw. umowy standstill) między dłużnikiem a wierzycielami, które zawiesza prawa wierzycieli związane z dochodzeniem należności i daje oddech dłużnikowi. Pozwala to na dokonanie restrukturyzacji majątku i niekiedy pomaga znaleźć nowe finansowanie w ramach postępowania upadłościowego – upadłości z możliwością zawarcia układu, w nielicznych sytuacjach także w drodze postępowania naprawczego.
Przy restrukturyzacji zasada jest prosta – im wcześniej dłużnik się jej podejmie, tym łatwiejsza będzie do dokonania i mniejsze będą jej koszty, a i wartość inwestycji poczyniona przez właścicieli może być uratowana po wykonaniu planu naprawczego. Nie bez znaczenia są także koszty społeczne, gdyż często niepodjęta próba restrukturyzacji – w tym zmniejszenia zatrudnienia – kończy się upadłością likwidacyjną i zwolnieniem wszystkich pracowników.
Prawdą jest jednak, że zgodnie z obecną ustawą restrukturyzacja możliwa jest tylko w ramach upadłości układowej, a i to nie zdarza się często, gdyż najczęściej ogłaszana jest upadłość likwidacyjna. Dzieje się tak nie tylko dlatego, iż wśród wielu przedsiębiorców brak jest świadomości ciążących na nich obowiązków wynikających z kodeksu spółek handlowych, czy prawa upadłościowego i naprawczego, lub też zbyt optymistycznych założeń biznesowych, lecz również dlatego, że obecne przepisy prawa upadłościowego i naprawczego nie dają sądom upadłościowym zbyt wiele możliwości do podjęcia decyzji w kierunku restrukturyzacji. Opcja układowa jest bowiem możliwa tylko wtedy, gdy jest bardziej korzystna dla wierzycieli niż likwidacja przedsiębiorstwa. W sytuacji spóźnionych wniosków o ogłoszenie upadłości lub w sytuacji głębokiej niewypłacalności wyboru właściwie nie ma.
Idą zmiany
Dlatego też szczególnie cieszą rządowe inicjatywy, których głównym zadaniem jest przezwyciężenie obaw przedsiębiorców do podejmowania działań restrukturyzacyjnych i doprecyzowanie istniejących przepisów w tym zakresie. W ramach tych inicjatyw Ministerstwo Gospodarki pracuje nad stworzeniem dokumentu „Polityka nowej szansy”, a Ministerstwo Sprawiedliwości wraz z Ministerstwem Gospodarki przygotowuje rewolucyjne zmiany w ustawie z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym.
Chociaż samo zainteresowanie rządu tematyką restrukturyzacji jest pozytywnym zjawiskiem i kierunek proponowanych zmian, wydaje mi się – jako prawnikowi, który wiele lat zajmuje się tematyką restrukturyzacji – że nie wszystkie proponowane zmiany wskazują słuszny kierunek.
W rządowym projekcie brakuje zdecydowanego zaakcentowania faktu, że to wierzyciele powinni być głównymi beneficjentami postępowania restrukturyzacyjnego – przed interesami dłużnika, jego akcjonariuszy, czy udziałowców. W obecnym stanie prawnym – gdzie organami reprezentującymi wierzycieli są rada wierzycieli i zgromadzenie wierzycieli, ich udział w procesie restrukturyzacji jest zbyt ograniczony – bardzo wiele zależy od decyzji sędziego komisarza. Brakuje wpływu wierzycieli na szybkość postępowania sądu – w sytuacji podbramkowej najlepiej widać, że „czas to pieniądz” – często, w ciągu krótkiego czasu przedsiębiorca traci płynność, klienci i kontrahenci się od niego odwracają, oferta nabywcy części przedsiębiorstwa w ruchu przestaje wiązać, co powoduje utratę wiarygodności finansowej i możliwości dalszego odroczenia, bądź pozyskania nowego finansowania. Nawet jeśli istnieją aktywni wierzyciele, to nie mają rzeczywistego wpływu na to, co dzieje się z majątkiem, którego wartość wraz z upływem czasu się zmniejsza.
W takcie postępowania układowego wierzyciele nie mają inicjatywy w zakresie zgłaszania propozycji układowych, a ich interesy są całkowicie zależne od decyzji podejmowanych przez sąd. Można zrozumieć, co wydaje się być intuicyjne, dlaczego w rekomendacji Ministerstwa Sprawiedliwości przedsiębiorcę, który decyduje się na wszczęcie postępowania upadłościowego, pozbawia się własnego zarządu, a sąd ustanawia dla niego zarządcę. Kiedy jednak rozważy się ten problem, okazuje się, że nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań. Zmiana osób zarządzających skutkuje dużymi wyzwaniami, stawianymi przed nowym kierownictwem. Nie miały one nigdy wcześniej kontaktu z przedsiębiorstwem, często nie znają skomplikowanej specyfiki konkretnego biznesu, muszą wdrażać się i wchodzić wewnątrz działającej firmy. Co najmniej w krótkookresowej perspektywie pozostawienie istniejącego zarządu, który zna otoczenie gospodarcze dłużnika, jest najlepszym rozwiązaniem. Należy jednocześnie rozszerzyć kompetencje władcze rady wierzycieli, która powinna móc powoływać i odwoływać prowadzącego przedsiębiorstwo zarządcę.
Prace nad dokumentami trwają i ważne, aby w nowym prawie uwzględniono rozwiązania jak najbardziej korzystne dla przedsiębiorstw. Należy docenić chęć nawiązania dialogu ze strony rządu i mieć nadzieję, że propozycje przedkładane przez organizacje skupiające przedsiębiorców jak i osób zajmujących się zawodowo procesami restrukturyzacyjnymi zostaną wzięte pod uwagę.
@@
Poprawa zawsze jest możliwa
Restrukturyzacja przeprowadzana jest obecnie pozasądowo, gdzie dochodzi do zawarcia moratorium (zawiera się tzw. umowy standstill) między dłużnikiem a wierzycielami, które zawiesza prawa wierzycieli związane z dochodzeniem należności i daje oddech dłużnikowi. Pozwala to na dokonanie restrukturyzacji majątku i niekiedy pomaga znaleźć nowe finansowanie w ramach postępowania upadłościowego – upadłości z możliwością zawarcia układu, w nielicznych sytuacjach także w drodze postępowania naprawczego.
Przy restrukturyzacji zasada jest prosta – im wcześniej dłużnik się jej podejmie, tym łatwiejsza będzie do dokonania i mniejsze będą jej koszty, a i wartość inwestycji poczyniona przez właścicieli może być uratowana po wykonaniu planu naprawczego. Nie bez znaczenia są także koszty społeczne, gdyż często niepodjęta próba restrukturyzacji – w tym zmniejszenia zatrudnienia – kończy się upadłością likwidacyjną i zwolnieniem wszystkich pracowników.
Prawdą jest jednak, że zgodnie z obecną ustawą restrukturyzacja możliwa jest tylko w ramach upadłości układowej, a i to nie zdarza się często, gdyż najczęściej ogłaszana jest upadłość likwidacyjna. Dzieje się tak nie tylko dlatego, iż wśród wielu przedsiębiorców brak jest świadomości ciążących na nich obowiązków wynikających z kodeksu spółek handlowych, czy prawa upadłościowego i naprawczego, lub też zbyt optymistycznych założeń biznesowych, lecz również dlatego, że obecne przepisy prawa upadłościowego i naprawczego nie dają sądom upadłościowym zbyt wiele możliwości do podjęcia decyzji w kierunku restrukturyzacji. Opcja układowa jest bowiem możliwa tylko wtedy, gdy jest bardziej korzystna dla wierzycieli niż likwidacja przedsiębiorstwa. W sytuacji spóźnionych wniosków o ogłoszenie upadłości lub w sytuacji głębokiej niewypłacalności wyboru właściwie nie ma.
Idą zmiany
Dlatego też szczególnie cieszą rządowe inicjatywy, których głównym zadaniem jest przezwyciężenie obaw przedsiębiorców do podejmowania działań restrukturyzacyjnych i doprecyzowanie istniejących przepisów w tym zakresie. W ramach tych inicjatyw Ministerstwo Gospodarki pracuje nad stworzeniem dokumentu „Polityka nowej szansy”, a Ministerstwo Sprawiedliwości wraz z Ministerstwem Gospodarki przygotowuje rewolucyjne zmiany w ustawie z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym.
Chociaż samo zainteresowanie rządu tematyką restrukturyzacji jest pozytywnym zjawiskiem i kierunek proponowanych zmian, wydaje mi się – jako prawnikowi, który wiele lat zajmuje się tematyką restrukturyzacji – że nie wszystkie proponowane zmiany wskazują słuszny kierunek.
W rządowym projekcie brakuje zdecydowanego zaakcentowania faktu, że to wierzyciele powinni być głównymi beneficjentami postępowania restrukturyzacyjnego – przed interesami dłużnika, jego akcjonariuszy, czy udziałowców. W obecnym stanie prawnym – gdzie organami reprezentującymi wierzycieli są rada wierzycieli i zgromadzenie wierzycieli, ich udział w procesie restrukturyzacji jest zbyt ograniczony – bardzo wiele zależy od decyzji sędziego komisarza. Brakuje wpływu wierzycieli na szybkość postępowania sądu – w sytuacji podbramkowej najlepiej widać, że „czas to pieniądz” – często, w ciągu krótkiego czasu przedsiębiorca traci płynność, klienci i kontrahenci się od niego odwracają, oferta nabywcy części przedsiębiorstwa w ruchu przestaje wiązać, co powoduje utratę wiarygodności finansowej i możliwości dalszego odroczenia, bądź pozyskania nowego finansowania. Nawet jeśli istnieją aktywni wierzyciele, to nie mają rzeczywistego wpływu na to, co dzieje się z majątkiem, którego wartość wraz z upływem czasu się zmniejsza.
W takcie postępowania układowego wierzyciele nie mają inicjatywy w zakresie zgłaszania propozycji układowych, a ich interesy są całkowicie zależne od decyzji podejmowanych przez sąd. Można zrozumieć, co wydaje się być intuicyjne, dlaczego w rekomendacji Ministerstwa Sprawiedliwości przedsiębiorcę, który decyduje się na wszczęcie postępowania upadłościowego, pozbawia się własnego zarządu, a sąd ustanawia dla niego zarządcę. Kiedy jednak rozważy się ten problem, okazuje się, że nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań. Zmiana osób zarządzających skutkuje dużymi wyzwaniami, stawianymi przed nowym kierownictwem. Nie miały one nigdy wcześniej kontaktu z przedsiębiorstwem, często nie znają skomplikowanej specyfiki konkretnego biznesu, muszą wdrażać się i wchodzić wewnątrz działającej firmy. Co najmniej w krótkookresowej perspektywie pozostawienie istniejącego zarządu, który zna otoczenie gospodarcze dłużnika, jest najlepszym rozwiązaniem. Należy jednocześnie rozszerzyć kompetencje władcze rady wierzycieli, która powinna móc powoływać i odwoływać prowadzącego przedsiębiorstwo zarządcę.
Prace nad dokumentami trwają i ważne, aby w nowym prawie uwzględniono rozwiązania jak najbardziej korzystne dla przedsiębiorstw. Należy docenić chęć nawiązania dialogu ze strony rządu i mieć nadzieję, że propozycje przedkładane przez organizacje skupiające przedsiębiorców jak i osób zajmujących się zawodowo procesami restrukturyzacyjnymi zostaną wzięte pod uwagę.
Michał Barłowski, wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, członek zarządu Stowarzyszenia Praktyków Restrukturyzacji