Dzisiaj jest: 15.6.2025, imieniny: Jolanty, Lotara, Wita

Sztuka zawierania umów

Dodano: 11.06.2025 Czytane: 26 Autor:

Stara maksyma mówi, że pomiędzy ludźmi honoru, umowa ustna jest jak pisemna. Sam głoszę podobną zasadę, tj. pacta sunt servanda, czyli umów należy dotrzymywać. Niestety nie wszyscy ludzie są uczciwi. Do tego zawsze zdarzają się błędy. Co są warte zapewnienia? No cóż, między ludźmi honoru wiele. W biznesie zależy. Osobiście zawsze sprawdzam i testuję moich partnerów i kontrahentów. Mam takie skrzywienie zawodowe. Na organizacje i różne rozwiązania patrzę m.in. pod względem ich zgodności z prawem i ryzyk prawnych, jakie mogą wygenerować.

Sztuka zawierania umów

Często słyszę, że wszystko jest Legis artis, czyli zgodne z przepisami. Osobiście uważam, że ludziom należy ufać, dopóki nie udowodnią, że jest inaczej. Ale ja ufam i SPRAWDZAM. Więcej o weryfikacji kontrahentów pisałem w 2021 r. w kwietniowym wydaniu Gazety MSP w artykule „Biały wywiad – fakty a mity”.
 

Jak unikać błędów?
 
Oczywiście wiele typów umów można zawrzeć ustnie. Ja jednak wyznają zasadę, że warto mieć na piśmie, w formie umowy lub nawet emaili ustalone najważniejsze elementy umowy: przedmiot umowy, zobowiązania i uprawnienia obydwu stron, termin wykonania umowy i kwotę wynagrodzenia.

Osobiście czytam wszystko to, co podpisuję. Gdy w grę wchodzą pieniądze lub bezpieczeństwo zawsze weryfikuję dane i informacje. Czasami wielokrotnie sprawdzając dokumentację oraz przepisy.

A wielu tego nie robi. Pamiętajcie, wasz podpis zawsze oznacza, że przeczytaliście umowę i zgodziliście się na jej treść. Ponosicie odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje.  Zastanawiam się, jak można podpisać umowę na grube pieniądze, nie pokazując jej prawnikowi, nie weryfikując podstawowych dokumentów (np. danych w księdze wieczystej w przypadku nieruchomości lub danych z KRS w przypadku spółek). Porada prawnika kosztuje od kilkaset zł w górę. W zależności od wartości i komplikacji umowy. A taka porada pozwala zaoszczędzić tysiące jak nie miliony. Nie mówiąc o czasie i spokoju ducha.

Często słyszę, że obsługa prawna to zbędny koszt, a prawnicy wszystko komplikują. A do tego są drodzy. Owszem prawnikom trzeba płacić. Ale to nie koszt a inwestycja w bezpieczeństwo.

Z mojej praktyki wynika, że przedsiębiorcy albo sami ściągają jakiś wzór umowy (np. z Internetu) albo zlecają jego przygotowanie prawnikowi. Gotowe wzory są różnej jakości i nikt ich ani nie aktualizuje, ani nie dostosowuje do specyfiki danego kontraktu. Co do zasady więc ich nie polecam. Zachęcam do tego by prawnik przygotował umowy we współpracy z Państwem, a potem powinniście Państwo na bieżąco je poprawiać i aktualizować.
 


 

Dwie szkoły pisania umów
 
Pierwsza szkoła uczy, że umowy pisze się na czas wojny. Należy więc maksymalnie zabezpieczyć interesy strony, którą się reprezentuje. W takich umowach mamy zwykle:

  • zastrzeżenie kar umownych (często bardzo wysokich) tylko dla jednej ze stron,
  • ułatwienia w rozwiązaniu umowy dla jednej ze stron i utrudnienia dla drugiej,
  • nakładanie tylko na jedną stronę wielu szczegółowych obowiązków,
  • ochronę tajemnicy przedsiębiorstwa tylko jednego podmiotu. Ponadto często to zapisy uznające wszystko za tajemnicę.

Druga szkoła uczy, że jeśli drugiej stronie się nie ufa, to nie należy zawierać umowy. Natomiast jeżeli już ufamy i zawieramy umowę, to celem umowy jest ułatwienie stronom udanej współpracy. Takie umowy przypominają instrukcję obsługi z IKEA. Krok po kroku łopatologicznie tłumaczą, do czego i kiedy każda strona jest uprawniona i nie zawierają żadnych dodatkowych i zbędnych zapisów. Wszystko po to, by zadbać o jak najlepszą współpracę i zrozumienie. W takich umowach dba się o spełnienie zasady równości stron.

Istnieją również dwie szkoły pisania umów z punktu widzenia języka. Zgodnie z pierwszą szkołą umowy są długie, pisane skomplikowanym językiem prawniczym lub branżowym. Często nawet prawnicy mają problem, by przebrnąć przez kilkadziesiąt lub kilkaset stron umowy i odwołań do licznych załączników, Regulaminów czy OWU (ogólnych warunków umów).

Druga szkoła pisze umowy krótkie, jasne i pisane prostym językiem. Poza niezbędnymi elementami są tylko potrzebne klauzule, a wszystko co zbędne jest usuwane.

Osobiście jestem zwolennikiem drugiej szkoły. Zawsze powtarzam, że umowy pisze się dla stron, a nie dla prawników, dlatego to strony muszą rozumieć umowę i to tak samo. Inaczej treść umowy będzie zarzewiem sporów pomiędzy stronami. A umowa powinna rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć.

Na koniec przysłowie, które często powtarzam: „Strzeżonego Pan Bóg strzeże".
Jeśli masz pytania, zapraszam do kontaktu.
 

Autor: Kancelaria Radcy Prawnego Paweł Ludwiczak www.ludwiczak-radcaprawny.pl

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.