Dzisiaj jest: 13.4.2025, imieniny: Artemona, Justyny, Przemysławy

Syndrom bohatera trzyma liderów w pułapce

Dodano: 10.04.2025 Czytane: 28 Autor:

Lider wchodzi do biura i już od progu ktoś czeka z pilnym problemem. Kilka minut później odbiera telefon od klienta, który domaga się natychmiastowej reakcji. Na spotkaniu zespołu, zamiast strategicznych decyzji, ponownie rozwiązuje operacyjne kwestie, bo ktoś nie dopiął szczegółów. Kolejne godziny mijają na gaszeniu pożarów, odpowiadaniu na pytania i podejmowaniu decyzji, które równie dobrze mógłby podjąć ktoś inny. Dzień się kończy, a on – choć nie miał chwili dla siebie – ma poczucie, że zrobił za mało.

Syndrom bohatera trzyma liderów w pułapce

To nie pojedynczy przypadek, ale codzienność wielu liderów. Syndrom bohatera, czyli potrzeba kontrolowania wszystkiego i bycia niezastąpionym, jest jedną z największych pułapek przywództwa. Zaczyna się niewinnie – od troski o jakość, od chęci pomocy zespołowi, od przekonania, że lepiej coś zrobić samemu, niż później poprawiać. W efekcie liderzy stają się więźniami własnej skuteczności, obciążając się nadmierną odpowiedzialnością.

To paradoks: im więcej przejmują na siebie, tym mniej efektywnie działa cała organizacja. Drobne decyzje zamiast być delegowane, piętrzą się na biurku, ludzie przyzwyczajają się do polegania na liderze, a sam lider wpada w błędne koło – im bardziej się angażuje, tym mniej samodzielny staje się zespół. W pewnym momencie to już nie zarządzanie, a ciągłe ratowanie sytuacji. I choć wydaje się, że działa dla dobra firmy, w rzeczywistości blokuje jej rozwój.
 
Potrzeba kontroli – kiedy lider staje się własnym wrogiem
 
Wielu liderów uważa, że ich rola polega na byciu „tym, który wie najlepiej”. To często wynika z perfekcjonizmu, obawy przed delegowaniem i przekonania, że „nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja”. Efekt? Zamiast zarządzać – rozwiązują problemy za innych. Kontrola zamienia się w sabotaż, a zespół traci inicjatywę, bo lider zawsze interweniuje.

Czym się to kończy? Lider przestaje być strategiem, a zaczyna pełnić rolę pierwszej linii wsparcia technicznego, administratora, poprawiacza i ratownika. Prowadzi za rękę zespół, ale nie dlatego, że ludzie nie potrafią – tylko dlatego, że nie daje im szansy. Zamiast rozwijać kompetencje pracowników, podcina im skrzydła, odbierając przestrzeń do nauki na własnych błędach.

Nadmierna kontrola może przybrać subtelne formy, które wydają się nieszkodliwe, ale stopniowo budują organizacyjną zależność. Lider poprawia prezentacje zespołu, zamiast pozwolić ludziom wyciągnąć wnioski z błędów. Odpowiada na maile za innych, bo boi się, że źle sformułują zdanie. Podejmuje wszystkie decyzje, nawet te, które mogłyby zostać rozstrzygnięte na niższym poziomie. W efekcie on pracuje za dziesięciu, a dziesięciu czeka na jego decyzję.

Paradoksalnie, lider w takiej roli sam buduje swoją pułapkę. Im więcej kontroluje, tym mniej ufa zespołowi, a im mniej ufa, tym bardziej czuje, że wszystko musi robić sam. To błędne koło, które prędzej czy później prowadzi do frustracji – i u niego, i u jego ludzi.

Długofalowe skutki? Brak przestrzeni na kreatywność, zahamowanie rozwoju zespołu i chroniczne przeciążenie lidera. Zespół nie uczy się samodzielności, bo nie musi – wystarczy czekać na decyzję szefa. Lider nie ma czasu na strategiczne myślenie, bo tonie w codziennych detalach. A organizacja? Zamiast się rozwijać, grzęźnie w mikrozarządzaniu.

W końcu lider dochodzi do momentu, w którym zaczyna przeszkadzać własnej firmie – nie dlatego, że robi coś złego, ale dlatego, że robi za dużo.
 


 
Koszty bycia bohaterem – kto tak naprawdę na tym traci?
 
Nadmiar odpowiedzialności spoczywający na barkach lidera to nie tylko jego osobisty problem – to hamulec dla całej organizacji. Gdy lider nie deleguje, jego ludzie tracą motywację. Gdy kontroluje wszystko, odbiera im szansę na rozwój. A gdy nie ufa zespołowi, zespół przestaje ufać sobie.

Na pierwszy rzut oka „bohater” wydaje się niezastąpiony. Jest wszędzie, podejmuje każdą decyzję, rozwiązuje każdy kryzys. Ale im dłużej trwa w tej roli, tym wyraźniej widać, że coś zaczyna szwankować. To on się wypala jako pierwszy – pracuje coraz więcej, ale zamiast satysfakcji czuje zmęczenie. Zespół przestaje myśleć samodzielnie – po co brać inicjatywę, skoro i tak każda decyzja musi być zatwierdzona przez szefa? Firma zaczyna zwalniać tempo – gdy każdy temat wymaga interwencji lidera, organizacja przestaje działać sprawnie.

Największa pułapka polega na tym, że taki lider długo nie widzi problemu. Jest zajęty, zapracowany, cały czas „na froncie”, a to daje złudzenie produktywności. Dopiero gdy wszystko zaczyna się sypać, a on sam czuje, że nie ma już sił, przychodzi moment refleksji. Tylko wtedy może być już za późno – na naprawę firmy, na odbudowanie zaufania zespołu, a czasem także na ratowanie własnej energii i zdrowia.

Bycie bohaterem brzmi dumnie, ale czy bohater zawsze musi być na pierwszej linii? Może jego prawdziwa rola polega nie na ratowaniu wszystkich, ale na tym, by nauczyć zespół radzić sobie samemu.
 
Jak nauczyć zespół samodzielności, nie tracąc autorytetu?
 
Czasem najlepsze, co lider może zrobić, to cofnąć się o krok. Dla wielu brzmi to jak ryzyko – bo skoro nie będzie kontrolować wszystkiego, to kto zagwarantuje, że sprawy pójdą w dobrym kierunku? W rzeczywistości to nie ryzyko, a inwestycja. Lider, który wszystko nadzoruje i podejmuje każdą decyzję, nie jest silnym przywódcą – jest jedynie wąskim gardłem w procesach organizacyjnych.

Samodzielność zespołu nie bierze się znikąd, trzeba ją świadomie budować. Delegowanie to nie sposób na odciążenie się z obowiązków, ale narzędzie budowania zaufania. Jeśli lider nie pozwoli ludziom przejąć odpowiedzialności, nigdy nie będą w stanie działać samodzielnie. Strach przed błędami może paraliżować, ale to właśnie na nich najlepiej się uczymy. Lepiej, żeby zespół przetestował swoje decyzje na małych porażkach, niż by bał się podejmować je w ogóle.

Nie każdy musi robić wszystko perfekcyjnie. Zasada 70 proc. mówi jasno – jeśli ktoś może wykonać zadanie na 70 proc tak dobrze jak lider, to wystarczy. Dopieszczanie każdego szczegółu przez szefa nie tylko spowalnia pracę, ale odbiera ludziom możliwość nauki. Zespół potrzebuje przestrzeni do działania, zamiast ciągłego patrzenia przez ramię.

Prawdziwy autorytet lidera nie polega na tym, że wszystko wie najlepiej, ale na tym, że tworzy środowisko, w którym inni mogą się rozwijać i brać odpowiedzialność. To nie brak kontroli – to zarządzanie oparte na zaufaniu.
 
Nowa rola lidera – od bohatera do stratega
 
Najlepsi liderzy to nie ci, którzy rozwiązują wszystkie problemy – to ci, którzy budują zespoły, które potrafią rozwiązywać je same. Dobry lider nie stoi na pierwszej linii i nie walczy w każdej bitwie. Jest architektem, który tworzy fundamenty, dostarcza narzędzia i inspiruje, ale nie buduje wszystkiego własnymi rękami.

Firmy, które nauczyły się uwalniać liderów od syndromu bohatera, działają sprawniej i szybciej. Jeff Bezos zbudował Amazon na zasadzie „Day 1” – wierząc, że liderzy powinni ufać zespołom, podejmować szybkie decyzje i nie gromadzić władzy w swoich rękach. Bo prawdziwa skuteczność nie polega na kontrolowaniu wszystkiego, lecz na stworzeniu systemu, który działa nawet wtedy, gdy lider robi krok w tył.

Czas na odważny eksperyment. Przez tydzień powstrzymaj się od ratowania sytuacji, gdy nie jest to absolutnie konieczne.  Nie poprawiaj pracy zespołu – daj im szansę na naukę. Nie podejmuj decyzji, które mogą podjąć inni. Nie bądź dostępny 24/7 – zobacz, jak zespół radzi sobie sam.

Pod koniec tygodnia zadaj sobie pytanie: Czy naprawdę byłeś tak niezastąpiony, jak myślałeś? Może największą wartością lidera nie jest to, ile zrobi sam, ale ile pozwoli zrobić innym. Bo czasem najlepsza decyzja, jaką może podjąć lider, to odpuścić i zaufać swojemu zespołowi.
 

Autorka: mentorka EIA EMCC wspierająca liderów biznesu i CFO, trenerka biznesu. Kreuje drogi rozwoju, łącząc strategiczne myślenie z solidnym planowaniem finansowym. Menedżerka z ponad 25-letnim doświadczeniem, skuteczna przedsiębiorczyni

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.