Pewnie parę osób tak. Już słyszałem o deklaracji szukania nowej pracy, poważnej rozmowy z szefem o podwyżce lub awansie. Jednak kilka osób mówiło mi o bardziej przyziemnych postanowieniach jak trzymanie porządku na biurku lub nauce języka obcego.
Skoro jesteśmy przy tym temacie, to właśnie o nauce chciałbym kilka słow napisać. W obecnych czasach rozwój kompetencji zawodowych daje sporą przewagę konkurencyjną. ¦wiat wokół szybko się zmienia i firmy, jak też pracownicy muszą ciągle zdobywać nową wiedzę i umiejętności.
Kwestia pieniędzy
Negocjacje pracowników z pracodawcami w zakresie procesów rozwojowych mają różny przebieg w zależności od wielkości firmy. Różnica często polega na wielkości budżetów szkoleniowych. Małe i średnie przedsiębiorstwa, w przeciwieństwie do dużych korporacji, najczęściej nie dysponują wystarczającymi środkami na ten cel. Ratują się więc korzystaniem z tańszych alternatyw rynkowych, próbują szkolić się w ramach procesów wewnętrznych lub wręcz ograniczają do niezbędnego minimum rozwój pracowników, lub zdobywanie nowych technologii.
Kupowanie tanich szkoleń najczęściej wiąże się z bardzo słabą jakością a w konsekwencji niskim lub żadnym zwrotem z takiej inwestycji. To jeszcze bardziej utwierdza menedżerów z małych firm, że nie warto inwestować w taki sposób w ten obszar rozwojowy.
Niestety to doprowadza do zwiększania się różnic pomiędzy tymi dwoma grupami firm. Bogaci i duzi się bogacą, zwiększając swoją przewagę, podczas gdy mniejsze firmy coraz bardziej pozostają w tyle. Oczywiście na rynku możemy znaleźć spektakularne przykłady sukcesu M¦P, które wynikają z innowacyjnych pomysłów, wynalezienia nowych technologii, czy po prostu jakiegoś rewelacyjnego pomysłu na biznes, ale są to raczej wyjątki potwierdzające regułę. Jak wynika ze statystyk, takich firm w gronie M¦P jest około 1,1 proc.
Zastanówmy się, co jest problemem? Czy mniejsi przedsiębiorcy nie chcą rozwoju swoich pracowników? Odpowiedź brzmi: Chcą i to bardziej niż menedżerowie z korporacji. Co stanowi zatem największą barierę? Odpowiedź jest oczywista i po części już padła. Są to kwestie finansowe. Wielokrotnie nie stać ich, aby kupić na rynku profesjonalne, ale najczęściej niezbyt tanie usługi rozwojowe.
Baza Usług Rozwojowych
Do zajęcia się tym tematem skłoniła mnie ciekawa informacja. Otóż pod egidą Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, otwiera się od 1 stycznia 2024 r. nowa perspektywa finansowa, w ramach projektu, który nazywa się Baza Usług Rozwojowych. O co chodzi?
Otóż przedsiębiorcy z sektora M¦P i mikro firmy mogą skorzystać z dofinansowania szkoleń. Dofinansowanie usług rozwojowych może wynieść nawet 80 proc.
W ramach nowej perspektywy finansowej, która ma trwać do 2027 r. na rozwój kompetencji i kwalifikacji za pośrednictwem Bazy Usług Rozwojowych, przeznaczonych zostanie prawie 7 mld zł. Składają się na to środki z szesnastu programów regionalnych i krajowego programu Fundusze Europejskie na rzecz Rozwoju Społecznego. Na czym to polega?
Przyjmijmy założenie, że przedsiębiorca potrzebuje szkoleń dla swoich pracowników. To, co musi zrobić to wyszukać w bazie BUR odpowiednie szkolenie. Może to zrobić, o ile zarejestruje się w tej bazie jako firma. Wyszukiwarka szkoleń znajduje się na stronie uslugirozwojowe.parp.gov.pl. Wydaje się, że jest spora szansa na znalezienie odpowiedniego szkolenia. Na dzień pisania tego artykułu w bazie widniało ponad 11 tysięcy ofert szkoleń.
Co dzieje się dalej?
Przedsiębiorca zwraca się do tak zwanego „Operatora Lokalnego” w swoim województwie w celu złożenia wniosku o dofinansowanie szkolenia. Listę tych operatorów znajdziemy na stronie głównej PARP BUR, w zakładce „Dofinansowanie”.
Pamiętajmy, nie korespondujemy bezpośrednio z PARP, tylko z tymi pośrednikami. Operatorzy obsługują konkretne województwa. Tam dowiadujemy się o warunkach dofinansowania. Warunki i wysokość dotacji mogą bowiem nieznacznie różnić się w zależności od województwa.
Następnie sekwencja zdarzeń wygląda następująco: podpisujemy umowę o dofinasowanie, kupujemy szkolenie, płacimy za nie, a później otrzymujemy dofinasowanie w umówionej wysokości.
Jak to zwykle bywa, świat nie jest tylko piękny. Pierwszym problemem jest fakt, że musimy najpierw zapłacić za szkolenie, a dopiero później część wydanych środków jest nam zwracane. Są również inne cienie tego procesu.
Jednym z najbardziej uciążliwych rzeczy dotykających małe i średnie przedsiębiorstwa jest biurokracja. Jak podkreślają menedżerowie, w szczególności z mikroprzedsiębiorstw, czasami ta „papierologia” na tyle skutecznie odstrasza, że rezygnują z dofinansowań.
Jak sobie z tym poradzić?
Użyję mojego własnego przykładu. Prowadzę firmę szkoleniową. Między innymi uczymy negocjacji, sprzedaży i tworzenia efektywnych zespołów. Przeanalizowałem więc ten problem pod kątem negocjacyjnym. Jeżeli barierą jest wypełnienie tych wszystkich dokumentów, to od swojej strony zapewniam firmom, na mój koszt profesjonalne wsparcie w procesach aplikacyjnych… i to działa!
Cóż, od kwestii noworocznych „nowych otwarć” i „mocnych postanowień” w naszym życiu zacząłem ten artykuł i na nich skończę. ¯ycząc Państwu w tym Nowym Roku samych sukcesów, namawiam, aby w celu ich uzyskania nie ograniczać się w marzeniach. Może ta krótka podpowiedź w zakresie dofinansowania szkoleń będzie pomocna w ich spełnieniu? Mam nadzieję…
Autor: negocjator i certyfikowany trener umiejętności negocjacyjnych, mediator, mentor biznesowy. Audytor procesów komunikacji negocjacyjnej w firmach. Ekspert w zakresie zarządzania, sprzedaży, budowania zespołów handlowych, zwiększania efektywności sprzedaży