How much?
Podobno wszyscy chcemy zarabiać dużo. A jeszcze częściej chcemy zarabiać łatwiej. Szybko, łatwo i przyjemnie. Problem w tym, że na ogół nie jesteśmy do tego przygotowani.
Ilekroć zadaję to pytanie, to otrzymuję odpowiedź w stylu „moim celem jest 50 tysięcy złotych”. Czyli dość wysoko. Dalej jesteśmy na etapie myślenia życzeniowego.
Ja zaś doprecyzowuję i pytam, ile tak naprawdę potrzebujesz zarabiać, a nie ile sobie marzysz.
Dlaczego to pytanie stawiam na samym początku? Bo uczciwa odpowiedź na nie definiuje prawie wszystko! Możemy opowiadać sobie bajeczki o ideologii, która będzie wyłącznie mrzonką.
Być czy mieć?
Można być, a jednocześnie można mieć? A może raczej łatwiej jest być, gdy się ma?
Pytanie brzmi, czy potrafimy znaleźć balans pomiędzy jednym a drugim?
¯eby „mieć” bardzo często poświęcamy „być”. Po co
zatem „mieć”, skoro nie będziemy potrafili „być”?
Warto odnaleźć w sobie równowagę, która pozwoli nam mieć tyle, aby być. Jednocześnie dobrze jest trochę więcej mieć, gdyby nagle zachciało nam się więcej być.
BYć: zdrowym, kochanym, szanowanym, akceptowanym.
MIEć: to kategoria, która nabiera większego znaczenia, kiedy nasze podstawowe potrzeby zostały już spełnione.
Czyli BYć jest ważniejsze?
Z tego powodu inspirujące jest to, co o mentalności człowieka zachodu myślą buddyści – że nasza kultura to kultura ego. Ale czy mieć zawsze oznacza materię w kontekście mieć, żeby kupić? Odpowiedz sobie sam.
Z czego wynika nasza codzienna frustracja obecnym stanem życia? Z marzeń, które są na tyle górnolotne, że zapominamy o drodze, którą musimy przejść, aby je spełnić.
Gdy mamy za mało, to mamy niedobór zaspokajania naszych potrzeb.
Gdy myślimy o wielkich pieniądzach, to mamy smutek, że nie możemy ich mieć, a jednocześnie nie potrafimy się cieszyć z tego, co mamy.
Kółko się zamyka
Czy myśląc o wspomnianych 50.000 zł na miesiąc, usatysfakcjonuje Cię zarobienie 5.000 zł, które spełniłyby wszystkie Twoje rzeczywiste potrzeby?
Raczej nie, będziesz czuć niedosyt, jednocześnie być może będziesz mocniej ryzykować, aby je zdobyć.
Pieniądze nie powinny być celem samym w sobie (i nie są), są narzędziem do zaspokajania potrzeb wyższych. Dzięki pieniądzom możemy spełniać to, co jest dla nas ważne.
Pieniądze dają możliwości, to fakt niepodważalny, pozostaje kwestia ich wykorzystania i to nie w kontekście rozważań dobra i zła, lecz tego, co jest nam naprawdę potrzebne.
Podobno człowiekowi do szczęścia nie potrzeba wiele, a więc pieniądze nie mają lub nie muszą mieć na to wielkiego wpływu.
Pozostaje jednak kwestia interpretacji, czym to szczęście właściwie jest? W tym miejscu zadaj sobie pytanie „what for?”, czyli znajdź własne intencje i własne potrzeby.
Podkreślam własne, gdyż ich zrozumienie jest niezwykle trudne.
Powiesz sobie „łatwo mówić”, gdy masz zabezpieczone dochody na poziomie zaspokojenia wszystkich podstawowych potrzeb.
Jeśli właśnie o tym sobie pomyślałeś, to odpowiedz sobie „ile to tak naprawdę w zasadzie jest?” i na końcu zrób kalkulację, chłodną, uczciwą i zgodną z prawdą.
Czy możesz zatem twierdzić, że owe 50 tys. zł da Ci szczęście? Skąd to wiesz?
Nie jestem zwolennikiem hasła, że „pieniądze szczęścia nie dają”.
W potocznym rozumowaniu jest to określenie, które podyktowane jest zastępowaniem dla tych, którzy pieniądze mają lub tych, którzy pieniędzy nie mają.
Powiedziałbym raczej, że „pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to jeden wielki ch...j”.
Liczy się rodzina, przyjaźń, wartości, uczciwość, zdrowie… Oczywiście, że tak! Nawet bardziej niż oczywiście.
Czy jednak jedno wyklucza drugie? A raczej czy pierwsze można mieć bez drugiego?
Nawet najbardziej kochająca się rodzina rozpadnie się, gdy pieniędzy zabraknie. Niezapłacone rachunki, brak pieniędzy na jedzenie, na pieluchy dla małego dziecka, lekarstwa, ubrania...
Pieniądze są nam potrzebne, aby żyć i to nie w kwestii lepiej czy gorzej, bo tę interpretację pozostawiam każdemu z osobna.
Problemy pojawiają się zarówno wtedy, gdy pieniędzy jest za mało, jak i za dużo.
Ludzie w większości przypadków nie są gotowi, aby mieć dużo pieniędzy. Dlaczego? Bo brakuje edukacji na ten temat. Z pieniędzmi trzeba się obchodzić bardzo delikatnie.
Pieniądze lubią ciszę
Kupowanie drogich aut, które zaraz po wyjeździe z salonu tracą na wartości. Wyjazdy na drogie wakacje, gdzie ślęczysz na telefonie lub przy laptopie, zamartwiając się o swój biznes. Nieprzemyślane zakupy w imię „kupię, bo mam na to pieniądze”. Po co? Chcemy zaimponować
komuś czy sobie?
Badania pokazują, że pieniądze motywują tylko na krótko, a więc po jakimś czasie pogoń za nimi przestanie Cię satysfakcjonować lub będziesz chciał coraz więcej, bo się znudzisz. Finalnie z dużym prawdopodobieństwem zmęczysz się i wypalisz.
Czy jest na to złoty środek?
Każdy z nas ma swój wewnętrzny motyw, który definiuje nasze postępowanie, działania, chęci. Zależy to od kontekstu i środowiska, w jakim żyjemy.
Jesteśmy bardzo różni, na różnych etapach życia, jedni chcą się rozwijać, drudzy wspinać po szczeblach kariery. A więc po co Ci te 50 tys. zł? „A bo wiesz, to daje bezpieczeństwo, stabilność etc.”. Bullshit. Skoro nigdy nie miałeś takich pieniędzy, to nie wiesz, co one dają. Może się finalnie okazać, że jak będziesz miał 50 tys., to będziesz chciał mieć 100 tys.
Myśl o chlebie, a nie o niebie
Po analizie odpowiedzi na szereg pytań przez moich Klientów doszedłem do wniosku, że gdy zaspokajają swoje rzeczywiste potrzeby, to właśnie wtedy czują się bezpieczni, stabilni i lepiej im się żyje! Dziwne? Otóż nie.
Gdy w ciągu krótkiego czasu osiągniesz pułap „zapo-trzebowania”, to nagle okazuje się, że jesteś bardziej pewny siebie, uśmiechnięty, pełen energii.
I to tylko dlatego, że nie musisz się już zamartwiać o swoje podstawowe potrzeby i nie musisz myśleć o tym, że jeszcze nie zarobiłeś upragnionych 50.000 zł.
Umysł staje się otwarty na możliwości, ale te zgodne z prawdziwymi pragnieniami, które są dla Ciebie, a nie na pokaz.
Uwierz mi, że równie fajnie żyje się za 10, 15 czy 20 tys. zł. Te 50 tys. jest przereklamowane, a jednocześnie nie jest takie trudne do osiągnięcia, daje jednak jeszcze coś dodatkowego, sukces definiowany w formie posiadania.
Sukces wiele daje, ale też wiele dodaje
Otóż nigdy nie jest wystarczająco. Potrzeby są nieograniczone, a wraz ze wzrostem ilości posiadanych pieniędzy, rośnie stopa życiowa. Trudno się z tym nie zgodzić prawda?
Ludzie mają tendencję do przeszacowywania własnych potrzeb, to dość naturalne zachowanie, a jednocześnie niezgodne z naszą pierwotną naturą, czyli rozmnażaniem, jedzeniem, znalezieniem schronienia.
Dlaczego piszę o tym w dziale zarządzania Gazety MSP?
Gdyż myślenie o pieniądzach definiuje styl Twojego zarządzania…
Autor: strateg biznesowy. Doradztwo oraz warsztaty marketingowo-sprzedażowe. Jak sprzedawać, aby kupowali