Zachodnie sankcje mające na celu osłabienie rosyjskiego systemu finansowego, są istotnym ryzykiem dla gospodarki Rosji. Zarówno sankcje, jak i ostrzeżenie prezydenta Rosji Władimira Putina, że stawia siły odstraszania nuklearnego w „podwyższonym” stanie gotowości, uderzają obecnie w rynki. Spodziewamy się dalszego spadku rosyjskich indeksów giełdowych i dalszej wyprzedaży rubla, co doprowadzi do wyższych cen dóbr importowanych i utrudni spłatę zewnętrznych długów. Widzimy również bezprecedensowe uderzenie w rosyjski eksport, który odpowiada za około 30 proc. PKB kraju.
W nadchodzących miesiącach Rosja doświadczy najprawdopodobniej głębokiej recesji i obecnie wydaje się, że trudno jej będzie odnotować jakikolwiek wzrost w 2022 r.
Jakie sankcje nałożono dotąd na Rosję?
Warte odnotowania dotąd sankcje to te nałożone na Centralny Bank Rosji i system finansowy. We wspólnym oświadczeniu USA, UE, Wielka Brytania i Kanada ogłosiły w sobotę, że wybrane (jeszcze nie podano które) rosyjskie banki będą odcięte od międzynarodowego systemu płatności SWIFT.
Zgodnie ze słowami przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zamrożenie spowoduje, że banki te zostaną „odłączone od międzynarodowego systemu finansowego” i „efektywnie zablokuje rosyjski eksport i import”. Krok ten, postrzegany ogólnie jako ostateczność, bez wątpienia będzie miał skutki uboczne, np. dla Niemiec, które początkowo były przeciwne temu rozwiązaniu. Import ropy z Rosji odpowiada 34 proc. całości importu tego surowca przez Niemcy, w przypadku gazu jest to już 55 proc.
W krytycznym posunięciu państwa te ogłosiły także, że będą blokować rosyjskiemu bankowi centralnemu możliwość wykorzystana ogromnych rezerw walutowych, których blisko 60 proc. stanowią aktywa nominowane w euro, dolarach amerykańskich i funtach brytyjskich. Przez długi czas przed inwazją utrzymywaliśmy pozytywny pogląd na rubla, w dużej mierze ze względu na rezerwy walutowe Centralnego Banku Rosji, które zarówno odstraszają ataki spekulacyjne, jak i pozwalają na interwencje rynkowe w celu wzmocnienia waluty, kiedy znajdzie się pod presją.
Niemożność banku centralnego do wykorzystana dużej części rezerw stanowi jednak obecnie poważne ryzyko dla stabilności finansowej Rosji. Pojawiły się już doniesienia, że Rosjanie masowo wypłacają duże ilości gotówki, co jest sygnałem ostrzegawczym, że może następować run na banki, czyli paniczne wypłacanie środków w obawie przed niewypłacalnością podmiotów.
Decydenci w Rosji sięgnęli po mocne środki, by wzmocnić rubla, w szczególności podwyżkę stóp procentowych. Ruch o 1050 punktów bazowych zapewnił tymczasowe wsparcie walucie, lecz stanowi ryzyko dla wzrostu gospodarczego, podczas gdy rosyjska gospodarka wciąż jest w trakcie odbudowy po pandemii COVID-19. Istnieje również granica, do której mogą rosnąć stopy, i jeśli bank nie wykorzysta większości swoich rezerw walutowych, dalsze straty rubla są naszym zdaniem wysoce prawdopodobne.
Jakie są ekonomiczne implikacje sankcji?
W tym momencie wpływ konfliktu na globalny wzrost postrzegamy jako stosunkowo niewielki. Poza Rosją i Ukrainą największe skutki odczują naszym zdaniem kraje, które są w dużej mierze zależne od rosyjskiego eksportu energii i surowców, w szczególności kraje Europy ¦rodkowo-Wschodniej. Eksport do Rosji, do sprzymierzonej z nią Białorusi i zaatakowanej Ukrainy odpowiada za ponad 2 proc. PKB Węgier, Polski i Czech (dane za 2019 r.). Jednocześnie kraje te importują większość gazu z Rosji – Polska około 70 proc.
Zależność ta jest znacznie mniejsza w przypadku większości krajów strefy euro i dość znikoma dla Wielkiej Brytanii (poniżej 5 proc.). Dla głównych krajów, które są w małym stopniu zależne od handlu z Rosją, najpoważniejszym ryzykiem jest pogorszenie sentymentu do ryzyka i zaufania konsumentów. Uważamy, że będzie to mieć prawdopodobnie niewielki i raczej przejściowy wpływ na PKB.
Ogólnie postrzegamy premię za ryzyko związaną z rosyjską inwazją jako najbardziej niekorzystną dla walut krajów Europy ¦rodkowo-Wschodniej. Z drugiej strony spektrum są waluty zależne od ropy i dolar amerykański ze względu na jego status bezpiecznej przystani i względną izolację od rosyjskiej gospodarki.
Wpływ na rynek walutowy
W dniu 28 lutego na ukraińsko–białoruskiej granicy odbyły się rozmowy między delegacjami z Rosji i Ukrainy, które nie zaowocowały zawieszeniem ognia, ale mają być kontynuowane w kolejnych dniach. Dotychczasowa reakcja rynku walutowego sugeruje, że inwestorzy mają nadzieję, że wojna zakończy się stosunkowo szybko. Zmienność głównych par walutowych wzrosła w ostatnim czasie, lecz wciąż pozostaje raczej ograniczona, biorąc pod uwagę obecne i historyczne standardy.
Niewątpliwie do tej pory najbardziej godny uwagi ruch wykonał sam rubel, który w poniedziałkowy poranek 28 lutego – po weekendzie, podczas którego zachodnie państwa nakładały kolejne sankcje – spadł w pewnej chwili o niemal 30 proc. względem dolara, osiągając rekordowo niski poziom. Waluta odrobiła jednak około połowy strat po tym, jak Centralny Bank Rosji ogłosił ponad dwukrotną podwyżkę swojej referencyjnej stopy procentowej z 9,5 proc. do 20 proc. (co m.in. zmniejsza atrakcyjność spekulacji przeciwko walucie).
Na rynku walutowym dominuje tryb risk off, który oznacza, że inwestorzy preferują mniej ryzykowne waluty (bezpieczne przystanie) zamiast walut rynków wschodzących. Podobnie jak w czasie początkowej wyprzedaży w czwartek rano największe straty spośród walut rynków wschodzących odnotowały w poniedziałek waluty krajów Europy ¦rodkowo-Wschodniej, w szczególności złoty polski, forint węgierski i korona czeska. Ogólnie waluty europejskie radzą sobie od weekendu gorzej.
Dolar amerykański stał się dla inwestorów bezpieczną walutą pierwszego wyboru, wyprzedzając jena japońskiego i franka szwajcarskiego. Przypisujemy to dużej samowystarczalności amerykańskiej gospodarki w porównaniu do innych podobnych, szczególnie europejskich, oraz postrzeganie możliwego wpływu kryzysu na plany podwyżek stóp procentowych jako mniejszy niż w przypadku Europejskiego Banku Centralnego.
Reakcja złotego
Polski złoty jest jedną z walut, które doświadczyły największej wyprzedaży w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę. We wtorek 1 marca złoty znalazł się na najsłabszym poziomie od 2009 r., dobijając do poziomu 4,80. Biorąc jednak pod uwagę otoczenie inflacyjne oraz to, że obecna sytuacja w krótkim terminie będzie oddziaływała w kierunku silniejszego wzrostu cen, uważamy, że Narodowy Bank Polski z uwagą obserwuje sytuacje i powinien podjąć kroki zmierzające do ograniczenia presji na walutę, jeśli sytuacja ulegnie pogorszeniu. W tym kontekście sygnały jeszcze w zeszłym tygodniu zaczął wysyłać jego czeski odpowiednik, deklarując możliwość podjęcia działań w celu ustabilizowania sytuacji.
Autorzy: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia – analitycy Ebury
Informacje w tekście według stanu na 1 marca 2022 r.