Poruszona przeze mnie tematyka, obawy i potępienie dla idei ustanowienia konfiskaty prewencyjnej w Polsce, nie były przejawem mojej fanaberii. Publikacja wzbudziła falę dyskusji, zgromadziła 2 500 ocen na portalu Money.pl i 3 608 komentarzy (52 200 wyświetleń wyróżnionych komentarzy) na Interia.pl, który to portal, kilka miesięcy później, wypowiedział umowę na publikację moich artykułów.
W sierpniu do komentujących artykuł dołączył sam Wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł. Podejmując polemikę odpowiedział w replice, że konfiskata in rem to wyłącznie bat na przestępców i tu cyt. „Uczciwi ludzie nie mają się czego bać. Nie muszą ukrywać majątków ani na Cyprze, ani nawet u teściowych”. Ja twierdzę inaczej. W tekście zwróciłem uwagę na ogromne zagrożenia i negatywne skutki takich „prewencyjnych” zajęć, zwłaszcza dla przedsiębiorców, którzy z dnia na dzień mogą stanąć przed widmem utraty płynności finansowej i zdolności do prowadzenia swojej działalności. Do dziś nie zmieniłem swojego zdania i po 10 miesiącach jakie upłynęły od komentarza Pana Marcina Warchoła, mogę powiedzieć: Panie Wiceministrze, to ja miałem (i mam) rację.
Uczciwi obywatele będą mogli udowodnić, że zabrany im majątek zgromadzili legalnie
Pan Marcin Warchoł – Wiceminister Sprawiedliwości, w artykule z 3 sierpnia 2020 r. „To przestępcy mają się bać, a nie uczciwi ludzie” (opublikowanym na tym samym portalu), zgodnie z tytułem swojego tekstu, broni idei wprowadzenia w Polsce instytucji konfiskaty prewencyjnej. Zasugerował, że tylko przestępcy podejmują kroki związane z zabezpieczeniem swojego majątku przed odebraniem im go przez państwo. Uczciwi ludzie nie muszą tego robić, bo jeśli odebrany im majątek nie pochodzi z przestępstwa, to jako jego właściciele będą mieli możliwość wykazania tego przed sądem (ale już po tym, jak zostanie im odebrany, zajęty). Ja, wbrew temu co twierdzi pan Wiceminister, stoję na stanowisku, że to właśnie ci uczciwi powinni bać się najbardziej.
„Wszyscy urzędnicy są rozdrażnieni, nawet gdy wydają się spokojni” – Franz Kafka, Proces
W sprawie jednego z moich obecnych klientów prokurator obchodził prawo i rażąco je naruszał, by zająć majątek przedsiębiorcy. Wydał postanowienie o blokadzie zgromadzonych przez niego środków na rachunku bankowym na okres do 6 miesięcy, w oparciu o ustawę z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Powodem wystarczającym dla zastosowania blokady okazało się obowiązkowe zgłoszenie ze strony banku o dokonanych na koncie przewalutowaniach, transakcjach zagranicznych, czy też szybkich przelewach pomiędzy rachunkami w Polsce.
Blokada jednak upada, chyba że prokurator wyda kolejne postanowienie o zabezpieczeniu majątkowym lub w przedmiocie dowodów rzeczowych. Tyle, że instytucję zabezpieczenia majątkowego w prawie karnym można zastosować wówczas, gdy postawione zostaną zarzuty, a do tego trzeba już dowodów. Prokurator zaś nie dysponując dowodami, wydaje postanowienie w przedmiocie dowodów rzeczowych – uznając środki zgromadzone na koncie (czyli wirtualne impulsy) za dowód rzeczowy (w sumie nie wiadomo czego). Często poleca nawet przelać zablokowane środki na rachunek prokuratury.
Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił zaskarżone przeze mnie postanowienie prokuratora, potwierdzając to, co potwierdzają sądy zgodnie z utartą linią orzeczniczą: środki pieniężne zgromadzone na rachunku bankowym nie posiadają przymiotów, które pozwalałyby na ich uznanie za dowód rzeczowy. Dodatkowo sąd orzekł o rażącym naruszeniu przez prokuratora prawa, poprzez zobowiązanie banku do przelania należących do przedsiębiorcy środków z zajętego konta na rachunek bankowy prokuratury. Jak wskazał sąd – żaden przepis nie upoważnia prokuratora do żądania wykonania takiej operacji. W uzasadnieniu swojego wyroku sąd okręgowy napisał: „…zabezpieczenie tychże środków pieniężnych w sprawie poprzez uznanie ich za dowody rzeczowe stanowi jedynie obejście przepisów, gdyż prokurator nie zdołał ustalić, czy istotnie zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż właściciele rachunku bankowego (…) dopuścili się popełnienia przestępstwa. Nie zmienia to faktu, że polecenia prokuratora muszą być zgodne z prawem. Prokurator winien (tak jak wszystkie organy państwa) działać na podstawie przepisu prawa”.
Uczciwi nie mają się czego bać – naprawdę?
Panie Wiceministrze, czy więc naprawdę ci uczciwi ludzie nie muszą się niczego obawiać? W praktyce niejednokrotnie zderzam się z sytuacją, gdzie w trakcie oczekiwania na uchylenie postanowienia prokuratora przez sąd lub już po uchyleniu postanowienia, prokurator informuje administrację skarbową o sprawie, i nieformalnie wnosi o wszczęcie kontroli oraz wydanie decyzji o zabezpieczeniu majątkowym, która w zasadzie nie wymaga przeprowadzenia postępowania dowodowego. Prokurator nie zwraca pieniędzy właścicielowi, tylko od razu przelewa je do urzędu skarbowego w wykonaniu decyzji o zabezpieczeniu. Finalnie mamy niewinnego człowieka, który nie ma postawionych jakichkolwiek zarzutów, nie jest stroną toczącego się postępowania karnego, nie ma nawet wydanego i doręczonego protokołu z kontroli podatkowej, za to ma zajęte przez Skarb Państwa środki, i to zajęcie potrafi trwać latami.
KAS zajmuje coraz więcej firmowych kont bez konieczności przeprowadzania postępowań
W połowie marca 2021 r. Szefowa Krajowej Administracji Skarbowej ujawniła, że w ubiegłym, 2020 roku, KAS zablokowała z użyciem STIR 96,15 mln zł, czyli o 38% więcej pieniędzy na kontach bankowych firm niż w całym 2019 roku (69,7 mln zł), i aż o 842% więcej niż w pierwszym roku funkcjonowania systemu (10,2 mln zł). Jak widać, tendencja do zajmowania rachunków firm jest mocno rosnąca. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 20 września 2018 r. (sygn. akt III SA/WA 2057/18) potwierdził, że skarbówka zajmując firmowe konto nie musi przeprowadzać żadnego postępowania dowodowego. A w planach skarbówki jest przecież jeszcze blokowanie nie tylko rachunków firmowych, ale i prywatnych.
Blokada konta blokadą funkcjonowania firmy
W grudniu 2019 r., jeden z przedsiębiorców, powołując się na szczególnie uzasadnione okoliczności związane z prowadzeniem swojej działalności, zwrócił się do Szefa KAS o zwolnienie dokonanych na jego rachunku blokad. Organ najpierw zablokował spółce konto na 72 godziny, a następnie przedłużył do 3 miesięcy blokadę ponad 2,8 mln zł. Spółka wskazała na potrzebę wywiązywania się z ciążących na niej zobowiązaniach, w tym również publicznoprawnych, czy wobec pracowników. Blokada rachunku uniemożliwiała firmie prowadzenie działalności gospodarczej, co w praktyce groziło jej upadłością.
Dziś przedsiębiorcy też mają prawo składać wnioski o zwrot majątku
Oczywiście wniosek okazał się bezskuteczny, bowiem zanim Szef KAS go rozpoznał, kilka dni wcześniej naczelnik urzędu skarbowego zarządził zabezpieczenia zobowiązań podatkowych spółki na jej majątku i 12 lutego 2020 r. dokonał zajęcia jej firmowych kont. Nieuznający swej winy przedsiębiorca walczył dalej. W maju 2020 r. przegrał w sądzie wojewódzkim, który bezradnie rozłożył ręce, informując, że nie ma czego już zaskarżać, skoro blokada konta padła w lutym 2020 r., po tym jak pieniądze firmy zabezpieczył urząd skarbowy.
Co istotne, sąd w tamtej sprawie przyznał, że choć spółce przysługiwało prawo by domagać się zwolnienia blokady konta (tak jak i przysługiwać ma uczciwym właścicielom prawo domagania się zwrotu zajmowanych im w ramach konfiskaty prewencyjnej majątków), to organ tak przeciągał postępowanie, że prawo przedsiębiorcy okazało się fikcyjne: „Szef KAS rozpoznając wniosek Skarżącej przekroczył miesięczny termin na załatwienie sprawy (…) W tym miejscu zgodzić się należy ze Skarżącą, że szczególnie w tego rodzaju sprawach Szef KAS winien działać szybko, bez zbędnej zwłoki, aby nie doprowadzać do sytuacji, w której możliwość skorzystania przez stronę z art. 119zz § 1 i § 2 O.p. stanie się w istocie iluzoryczna” (wyrok WSA w Warszawie z 29 maja 2020 r., sygn. akt III SA/Wa 961/20).
Spółka szukała jeszcze obrony swoich praw przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, ale i ten w marcu 2021 r. musiał przyznać, że choć „Zgodzić się należy z Sądem pierwszej instancji który uznał, iż rozpoznając wniosek skarżącej spółki Szef KAS przekroczył miesięczny termin na załatwienie sprawy (…) nie może zmienić oceny, że po 12 lutego 2020 r. Szef KAS nie mógł wydać w niniejszej sprawie innego rozstrzygnięcia niż umorzenie postępowania” (wyrok NSA z 5 marca 2021 r., sygn. I FSK 1589/20).
Tylko z jakim skutkiem?
Od grudnia 2019 r. do marca 2021 r. przedsiębiorca próbował walczyć o uwolnienie zajętych jego firmie środków. Bezskutecznie. Co więcej, jak przyznał sąd, szanse na obronę swoich praw, bez względu na to, czy dokonał oszustwa czy nie, były iluzoryczne. Tak więc wygląda w praktyce zajmowanie ludziom majątków, a potem dawanie im szans na uwolnienie się od tych zajęć.
Panie Wiceministrze, co Pan powie temu przedsiębiorcy, gdy za kolejnych kilka lat się okaże, że zabezpieczenie majątku było niesłuszne, a więc także dokonana z dnia na dzień blokada konta? Oczywiście tryumf idei konfiskaty prewencyjnej nastąpi, jeśli przedsiębiorca okaże się przestępcą.
Lecz co jeśli okaże się, że jest uczciwy?
I tu jest miejsce na zadane mi przez Pana pytanie: „Panie mecenasie, komu i na co mają służyć te rady? Uczciwi ludzie nie mają się czego bać”. No właśnie Panie Wiceministrze, w świetle powyższego, kto tak naprawdę planowanej konfiskaty prewencyjnej powinien się bać? Bo chyba nie przestępcy, skoro jak sam Pan przyznał, oni „pozostają bezkarni pod względem finansowym (…) mogą ukrywać majątki (...) przenoszą swoją działalność do krajów, w których prawo im na to pozwala”. Zwracam w tym miejscu uwagę, że przywołany wyżej przykład przedsiębiorcy nie jest odosobniony.
Konfiskata prewencyjna już działa od dawna i wygląda tak
„…organ podatkowy (…) zapomniał o tym, że wstrzymał zwroty VAT Skarżącej opiewające na wysokie kwoty, co mogłoby być kluczowym czynnikiem finansowym uniemożliwiającym prowadzenie dalszej działalności gospodarczej” – tłumaczył organowi wrocławski sąd w wyroku z 9 listopada 2017 r., wyjaśniając prawdopodobną przyczynę zaprzestania działalności przez spółkę (WSA we Wrocławiu, sygn. akt I SA/Wr 203/17). Naczelnik Urzędu Skarbowego w Ostrowie Wlkp. wstrzymywał zwrot VAT przedsiębiorcy przez blisko 9 lat (tak wynika z udzielonej 17 lipca 2017 r. przez Ministerstwo Finansów odpowiedzi na interpelację poselską nr 13405 z 13 czerwca 2017 r.).
Z kolei 19 września 2019 r., w wyroku uchylającym postanowienia organów podatkowych wstrzymujących od 7 lat przedsiębiorcy należny mu VAT, WSA w Warszawie zwrócił uwagę, że: „Skarżąca (…) w toku swojej działalności wygenerowała dla budżetu znaczne wpływy z tytułu podatków, uczciwie odprowadzanych od siedmiu już prawie lat. Obecne działania organów podatkowych mogą w niedługim czasie doprowadzić do likwidacji firmy…” (sygn. akt III SA/Wa 676/19).
W lipcu 2020 r. WSA w Białymstoku stanął po stronie firmy, którą organy podatkowe, nie chcąc jej zwrócić VAT, postanowiły oskarżyć i wmanewrować w oszustwo: „…organ podatkowy niejako z góry założył, że skarżąca jest świadomym uczestnikiem karuzeli podatkowej i starał się działalność skarżącej dopasować do z góry przyjętego, oszukańczego schematu transakcji pozornych” (wyrok z 22.07.2020 r., sygn. akt I SA/Bk 203/20).
Wstrzymywanie przedsiębiorcom zwrotów VAT, to taka forma funkcjonującej już od lat konfiskaty prewencyjnej. Tu też bowiem odpowiednie organy, bez dowodów, w oparciu jedynie o własne podejrzenia, zatrzymują należne firmom środki, bez uzyskania wyroku wskazującego winę przedsiębiorcy. Ponawiam pytanie: co więc, jeśli po latach walki z organami i urzędnikami okaże się, że to nie byli przestępcy, a uczciwi ludzie? Czy sprawiedliwość zatriumfuje, gdy po siedmiu lub dziewięciu latach wstrzymywania środków zostaną im one zwrócone, jeśli po upadłych firmach nie będzie już śladu? Czy im też Pan Wiceminister powie, że nie mieli się czego bać?
To, że przedsiębiorca ma być uczciwy nie znaczy, że nie może się zabezpieczać
To właśnie z takich, jak wskazane wyżej dla przykładu, powodów „zachęcam” (jak napisał pan Wiceminister cyt.: „krytykując ideę konfiskaty in rem, zachęca do "zabezpieczania" przed nią majątku i lokowania go w państwach, którym obojętne jest jego pochodzenie”) przedsiębiorców, by zabezpieczali się na ewentualność zabezpieczenia się na ich majątkach. Bo dlaczego ci uczciwi nie mogą tego robić, lokując część operacyjnych środków w bezpiecznych miejscach? Tu chodzi tylko o to, by w sytuacji kryzysowej, także takiej, gdy organy państwa z dnia na dzień zajmą im majątek i latami będą toczyć swoje postępowania, byli w stanie utrzymać, uratować i prowadzić dalej działalność firmy, ocalić wiele miejsc pracy. Mowa tu przecież o dostępnych, dopuszczalnych w prawie krajowym i międzynarodowym środkach zabezpieczenia, akceptowanych także przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
I na jeszcze jedno warto zwrócić uwagę w kontekście repliki Pana Wiceministra. Wskazane przeze mnie państwa, takie jak Cypr i Malta, stosują bardzo rygorystyczne procedury mające przeciwdziałać praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Malta została wpisana na białą listę państw w tym zakresie przez The Committee of Experts on the Evaluation of Anti-Money Laundering Measures and the Financing of Terrorism – MONEYVAL. Nie znajduję więc potwierdzenia w twierdzeniu, że są to państwa, którym obojętne jest pochodzenie majątków przedsiębiorców, którzy chcą go tam lokować.
Kto się powinien bać, a kto się już boi?
Rada Przedsiębiorczości, jedna z największych przedstawicielek polskich przedsiębiorców, zrzeszająca: Polską Radę Biznesu, Business Centre Club, Federację Przedsiębiorców Polskich, Konfederację Lewiatan, Krajową Izbę Gospodarczą, Pracodawców RP, Związek Banków Polskich, Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych ABSL i Związek Rzemiosła Polskiego, 4 maja 2020 r. wystosowała do Ministerstwa Sprawiedliwości apel, w którym stanowczo protestuje przeciwko planom wprowadzenia konfiskaty prewencyjnej. Jak uzasadnia:
„Ustawodawca na obywatela chce przerzucić ciężar udowodnienia, że jego majątek pochodzi z legalnych źródeł. Oznacza to de facto wprowadzenie domniemania winy! (…) wystarczy, że osoba majętna będzie np. utrzymywać kontakt z – jak się później może okazać – sprawcą przestępstwa i wówczas, może być narażona na ryzyko związane z obowiązkiem wykazania pochodzenia całego swojego majątku, pod rygorem jego przejęcia przez państwo, również w wyniku pomyłki organów. Państwo zajmie lub ostatecznie przejmie dobra, pochodzące z legalnych źródeł. (…) Konfiskata prewencyjna obejmuje także własność osób, wobec których nie toczy się żadne postępowanie karne, ale które nie są w stanie wykazać legalnego pochodzenia majątku. Może to być ostrze skierowane przeciwko uczciwym przedsiębiorcom”.
Podsumowanie
Od publikacji mojego stanowiska minął prawie rok, a od apelu związku przedsiębiorców już ponad rok. Na obecną chwilę przedstawiciele firm apel swój podtrzymują: „Zdaniem Rady Przedsiębiorczości konieczne jest odstąpienie od dalszego procedowania ww. zmian. Konfiskata majątku i zmierzające do niej działania prokuratury stoją w sprzeczności z art. 46 Konstytucji RP. Nie może być prewencyjnego represjonowania obywateli, niedopuszczalnego w demokratycznym państwie prawnym”.
Idea konfiskaty prewencyjnej stoi w sprzeczności nie tylko z konstytucyjną zasadą z art. 46, stanowiącą, że przepadek rzeczy może nastąpić tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu. Jest niezgodna przede wszystkim z fundamentalną regułą procesu karnego, wyrażoną w art. 5 § 1 K.p.k., czyli zasadą domniemania niewinności, gwarantowaną dodatkowo w art. 42 ust. 3 Konstytucji RP.
A warto przytoczyć w tym miejscu aktualny komunikat zamieszczony na stronie Ministerstwa Finansów, zatytułowany: „Wyłudzenia VAT”, w którym ministerstwo przyznaje: „Za oszustwami najczęściej stoją dobrze zorganizowane grupy przestępcze (…) Najczęściej w karuzelę wplątywani są uczciwie działający przedsiębiorcy (…) Kiedy przestępstwo podatkowe jest wykrywane (…) okazuje się, że zyski z działalności zabrali przestępcy, natomiast osoba wciągnięta w nielegalną działalność zostaje z długiem wobec Skarbu Państwa”.
Tak więc, nawiązując do wypowiedzi Pana Wiceministra zawartej w jego artykule, można zadać jeszcze raz pytanie: przeciw komu ta konfiskata prewencyjna, i kto tak naprawdę powinien się jej bać? A w świetle wystosowanego przez Radę Przedsiębiorczości apelu należałoby spytać: a kto już się boi?