Wróćmy jednak do wyglądu Ateci. Wersja "Black", jak wskazuje nazwa, odznacza się czarnymi zdobieniami grilla, alufelg, bocznych luster, listew okiennych i relingów. Czarne elementy dodają Atece groźnego charakteru, chociaż mimo to sylwetce bliżej do łagodnego, rodzinnego SUV-a.
We wnętrzu panuje przede wszystkim ład i porządek. Przód podzielony jest na dwie strefy: kierowcy i pasażera - dzieli je szeroki panel boczny i duży podłokietnik. Pomimo sporej liczby pokręteł i przycisków nie ma wrażenia przepychu, a ich obsługa jest intuicyjna i wygodna.
Jak na SUV-a klasy kompaktowej przystało, największym atutem Ateci jest przestrzeń. Nie brakuje jej zarówno z przodu, jak też z tyłu. Fotele są duże i bardzo wygodne, podobnie jak tylna kanapa - jest głęboka i miękka. Miejsca nie brakuje także w bagażniku o pojemności 485 litrów. Po złożeniu siedzeń przestrzeń bagażowa zwiększy się do 1579 litrów.
We wnętrzu brakuje jedynie powiewu nowoczesności - Ateca postawiła na klasyczne wyposażenie dobrze znane z trzeciej generacji Leona, produkowanej od 2012 roku.
Jest za to cicho i komfortowo. Kabina jest dobrze wyciszona, a dość sztywne zawieszenie sprawia, że auto nawet po prawdziwych szutrach łagodnie sunie.
Zadziorność i hiszpański temperament Ateca pokazuje po uruchomieniu silnika. W najmocniejszej wersji - turbodoładowanej benzynie - silnik 2.0 TSI generuje 190 KM oraz 320 Nm (w zakresie 1450-4200 obr./min), pracując z siedmiostopniową skrzynią biegów DSG. Do setki potrzebuje niewiele ponad 7 sekund. Szalejąc na autostradzie Ateca spali ok. 10 l/100 km, ale jeśli zdejmiemy nogę z gazu w trakcie spokojnej jazdy spalanie spadnie do 7-8 litrów.