48 tys. firm tylko przez pierwsze 3 tygodnie kwarantanny tj. do 4 kwietnia, z powodu pandemii, zawiesiło działalność gospodarczą. Tylko jednego dnia 31 marca było ich prawie 10 tys. To przerażające statystyki nie tylko dla sektora bankowego czy gospodarki kraju, ale również dla każdej osoby pracującej na etacie, bo wraz z zawieszeniem prowadzenia działalności wielu Polaków straciło pracę.
16 marca zamknięto szkoły. Wtedy to pojawiły się również pierwsze drastyczne obostrzenia dotyczące funkcjonowania przedsiębiorstw.
Z badania, jakie zostało zlecone przez BIG InfoMonitor, nie płyną dobre informacje. 27 proc. firm deklaruje utrzymanie stabilności przez 3 kolejne miesiące, a aż 14 proc., że przetrwa tylko miesiąc.
Jakie są realne szanse na pomoc finansową dla mikroprzedsiębiorców?
Szanse na otrzymanie finansowania w formie kredytu bankowego wyparowały wraz z wejściem pierwszej Tarczy Antykryzysowej.
Banki w ciągu ostatniego miesiąca drastycznie zaostrzyły procesy przyznawania kredytów nie tylko firmowych, ale również gotówkowych i hipotecznych.
Swoje decyzje tłumaczą: „w celu ograniczenia ryzyka portfela kredytowego (..) gospodarczych Bank wprowadza czasowe zmiany w zakresie stosowanej polityki kredytowej polegające na wstrzymaniu nowego finansowania dla klientów działających w najbardziej narażonych na skutki pandemii branżach”.
Zostały wykluczone branże najwyższego ryzyka takie jak gastronomia, hotele, firmy eventowe, usługi kosmetyczne i fryzjerskie, galerie handlowe, budownictwo, transport. Na liście pojawiła się również spora część firm z branży usługowej, handlowej, a nawet produkcyjnej.
mBank, jako jeden z nielicznych do tej pory banków finansujących tzw. „kredyty na start”, właśnie wstrzymał możliwość ubiegania się o taką pomoc.
A jakiej faktycznie pomocy oczekują mikroprzedsiębiorcy?
Jak podaje BIG InfoMonitor z badań, jakie wykonała Research&Grow, co piąta firma potrzebuje preferencyjnego kredytu.
Kredyt nie tylko pozwoliłby firmie spłacić bieżące należności, utrzymać miejsca pracy i przetrwać okres stagnacji. Dodatkowo zahamowałby również gigantyczny wzrost bezrobocia i ubóstwa, gdyż bardzo często dla małych rodzinnych firm, obecna sytuacja to dramat już nie wyłącznie finansowy, a życiowy.
W poprzednim artykule poruszyłam kwestię tzw. wakacji kredytowych. Procedury przyznawania tej formy utrzymania płynności finansowej, od tamtego czasu nie uległy znacznym modyfikacjom, ani nie zostały w żaden sposób uproszczone. Nadal w części banków istnieje wyłącznie możliwość zawieszenia raty kapitałowej, a ratę odsetkową należy płacić w terminie.
Procedury i czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku woła o pomstę do nieba. Są instytucje finansowe, w których czeka się nawet ponad miesiąc. Na domiar złego, zawieszenie spłaty rat, trafiło pod lupę UOKiK. W aneksach niektórych instytucji finansowych pojawiły się zapisy, które mogą utrudnić lub uniemożliwić kredytobiorcy, w przyszłości składania roszczeń związanych z obsługą kredytów walutowych.
Po 5 tygodniach od ogłoszenia kwarantanny, polski przedsiębiorca ma jedynie minimalne dostępne formy pomocy stricte finansowej. Dodam, że nie skorzysta z nich każdy przedsiębiorca prowadzący, czy to jednoosobową działalność, czy małą firmę.
Firmy mkro, na tę chwilę skorzystać mogą z minimalnej pomocy rządowej. Należą do niej trzymiesięczne zwolnienie z ZUZ oraz 2 formy wsparcia finansowego pod warunkiem spełnienia odpowiednich kryteriów: pożyczka z Funduszu pracy do 5 tys. zł, oraz świadczenie postojowe dla osób prowadzących działalność gospodarczą.
Dla firm zatrudniających powyżej 10 osób wachlarz zwiększa się o dodatkową pomoc w formie pożyczki z Funduszu Pracy oraz dofinansowania pensji pracowników.
Banki nie pomagają. A co na to NBP?
Narodowy Bank Polski, jak czytamy
w obszernych artykułach, wprowadził wiele zmian pozwalających i dających bankom możliwość wsparcia:
- dwukrotnie obniżył stopy procentowe, łącznie o 1 pkt proc. co dla wielu firm obniży koszty odsetek kredytowych również tych związanych z okresem „wakacji kredytowych”, czyli zmniejszy wysokość rat,
- wprowadził skup aktywów finansowych, ograniczającą krzywą rentowności, która ma bezpośredni wpływ na przyszły wzrost popytu w Polsce,
- kwotą 55 mld zł zasilił banki z 4 operacji skupu skarbowych papierów wartościowych,
- kwota 42 mld zł zostanie uruchomiona po obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej z 3,5 do 0,5 proc.
£ącznie banki otrzymają 100 mld zł wsparcia.
Ale to nie koniec. 80 mld zł może również w niedalekiej przyszłości zasilić banki z emitowanych co tydzień przez NBP bonów pieniężnych tj. nadwyżek utrzymywanych na rachunkach NBP przez banki.
Kredyt wekslowy, który ma na celu dyskontowanie w BGK weksli od przedsiębiorców wystawianych na rzecz banków.
Jak widać, banki mają środki na pomoc dla przedsiębiorców. Kiedy więc ona nadejdzie i faktycznie wesprze przedsiębiorstwa? Na to pytanie niestety, nikt nie zna odpowiedzi. Same instytucje finansowe nie wypowiadają się na ten temat. Nie ma również żadnych konkretnych zapowiedzi czy terminów.
Na obecną chwilę wiemy tylko o dwóch możliwościach, jakie mogą pojawić się w maju. Tylko w jednej z nich będą uczestniczyły banki – kredyty z gwarancją BGK. Druga zostanie przygotowana ze środków unijnych tj. z Polskiego Funduszu Rozwoju.
Bank Gospodarstwa Krajowego wyszedł z minimalną pomocą dla M¦P:
zwiększył wysokość gwarancji, dla kredytów udzielanych ze wsparcia de minimis, z 60 proc. do 80 proc., wydłużył okres gwarancji do 39 miesięcy, zaprzestał pobierania prowizji od gwarancji.
Co to oznacza w praktyce? Kredyty z gwarancją BGK przyznawane są przez banki. To oznacza, że to banki, na swoich zasadach, nadal decydują komu przyznają kredyt, a komu nie udzielą takiego wsparcia. Wracając do restrykcyjnych obostrzeń, jakie pojawiły się wraz z nadejściem kwarantanny, realnej pomocy nadal nie ma.
Tarcza Finansowa
100 mld zł to środki, które mają być przeznaczone na nową pomoc zwaną Tarczą Finansową, na wsparcie płynności firm, produkcję i inwestycję. Wsparcie to ma objąć i duże i małe firmy, a co ciekawe firmy z segmentu średniego, zatrudniające ponad 250 osób, już mogą składać wnioski
o tę pomoc. 25 mld zł dla mikro firm, 50 mld zł dla M¦P, 25 mld zł dla dużych przedsiębiorców. Tak będą rozdysponowane te środki. Nadal jednak nieznany jest termin uruchomienia pomocy dla mikro przedsiębiorców. Pożyczka ta dostępna będzie przez aplikacje bankowości elektronicznej wybranych banków. Lista banków będzie dostępna na stronie Polskiego Funduszu Rozwoju.
Unijna pożyczka płynnościowa to zupełnie nowy produkt przygotowany przez BGK. Finansowany ze środków unijnych z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. „Pożyczki będą połączone z dotacją, co oznacza, że przedsiębiorca będzie musiał zwrócić jedynie pożyczony kapitał, bez odsetek ani żadnych dodatkowych kosztów” – zachwala Małgorzata Jarosińska-Jedynak, Minister Funduszy i Polityki Regionalnej. Przeznaczono na nią 400 mln zł. Będzie ona mogła być umorzona, aż do 75 proc. po spełnieniu określonych warunków, z możliwością skorzystania również z półrocznych wakacji kredytowych.
Pożyczka ta najprawdopodobniej będzie pożyczką całkowicie pozbawioną kosztów tj. oprocentowania i prowizji, a okres spłaty wyniesie do 6 lat. Kiedy możemy spodziewać się uruchomienia naboru wniosków? Wstępne informacje, jakie otrzymujemy, to druga połowa maja, czyli aż 2 miesiące po ogłoszeniu kwarantanny.
Podsumowując
Jak widać, są instytucje, które nie dość, że posiadają instrumenty i otrzymały „żywą” oraz znacznej wysokości gotówkę – nie mają niestety, nawet jako instytucje zaufania publicznego, pomysłu lub chęci na pomoc dla najbardziej zagrożonych branż.
Dlaczego ta pomoc jest tak potrzebna? Bo mikrofirmy, nawet jeżeli skorzystają z pomocy zawieszenia składek ZUS czy pożyczki w kwocie 5.000 zł lub wsparcia pomostowego w kwocie 2.080 zł to i tak tracą płynność finansową. Abstrahując od posiadanych zobowiązań kredytowych, nie mają zdolności do terminowego regulowania opłat za wynajem i kolokwialnie mówiąc, zwyczajnie nie mają za co żyć.
Pozbawienie dodatkowo możliwości znalezienia pracy lub szybkiego przekwalifikowania się powoduje wysokie ryzyko zwiększenia frustracji, stanów depresyjnych, a nawet samobójstw. I tu pojawia się pytanie do przemyślenia: czy naprawdę szybciej nie można było reagować?
Autorka: Dyrektor Sprzedaży w Pomorskim Centrum Wsparcia Biznesu