Natężenie informacji o przypadkowych, nieskoordynowanych i trącących amatorką działaniach rządu, a w szczególności Ministerstwa Finansów bombardują przedsiębiorców ze wszystkich stron. Czynią to tak skutecznie, że nie ma możliwości przestać myśleć, co przyniesie najbliższa przyszłość podatkowa.
Jedne z ostatnich, bynajmniej nie najmniejsze, bomby spuszcza na nas ZUS. Instytucja ta podjęła szeroko zakrojoną ofensywę medialną, mającą chyba na celu popularyzację płacenia „składek”. Zasypuje nas kolejnymi rewelacjami o tym, jak to dobrze będzie się żyło na emeryturze.
Jest źle, będzie gorzej
Niestety, nie da się prowadzić zmasowanej kampanii reklamowej opartej na samych sloganach, bez dorzucenia, choć odrobiny faktów. A te, wydostające się w oficjalnych, hurraoptymistycznych komunikatach ZUS. Po dokładnej analizie powodują trwogę, co do naszej przyszłości „emerytalnej”.
Najgłośniej reklamowana jest obecnie waloryzacja emerytur. Warto przyjrzeć się mechanizmowi, który powtarzany jest corocznie. Za rok 2019 ZUS proponuje wskaźnik 3,56 proc. z przeliczeniem od marca br., gdy tymczasem inflacja wyniosła aż 4,4 proc. Co więcej, dalej rośnie.
Nie dość, że przez cały rok ubiegły świadczenia traciły realnie na wartości, nie dość, że waloryzuje się je, biorąc pod uwagę „stare” wskaźniki zamiast aktualnych, znacznie wyższych prognoz, to jeszcze ten „zmniejszony” procent dodatkowo ZUS zaniża o 0,84 punktu i wypłaca z 2-miesięczną karencją. Waloryzuje zatem tylko 10 z 12 miesięcy w roku. Realny wzrost emerytur wyniesie jedynie 3,03 proc. (3,64 proc. x 10/12), a więc 1,37 p.p. mniej od inflacji z roku ubiegłego. W sumie niewiele?
Być może, ale dokładnie po 21. latach takiego oszukiwania „po procenciku” nasza emerytura będzie niższa o równo 1/3 (efekt procentu składanego) od wskaźnika za rok ubiegły. Od rzeczywistego wzrostu kosztów utrzymania w nadchodzącym roku to już będą „lata świetlne”.
Wbrew pozorom pracujemy dłużej
Cóż się dziwić, że dzięki takim zabiegom emerytury przestają wystarczać na godne życie. Głośnym punktem programu PiS z 2015 r. było, przywrócenie wieku emerytalnego 60/65 lat. Tak się stało, czym władza chwaliła się głośno. Zupełnie przypadkiem ZUS… pochwalił się skutkami tej deformy. Otóż mimo obniżenia wieku emerytalnego podnosi się wiek przejścia na emeryturę!
O ile w roku przejęcia władzy przez PiS aż 83 proc. uprawnionych odchodziło na emeryturę „planowo” zaś kolejne 11 proc. w ciągu pierwszego roku po uzyskaniu uprawnień (z należnych świadczeń rezygnowało więc tylko 6 proc. uprawnionych), o tyle w latach kolejnych nastąpiła „dobra” zmiana. Dzięki polityce „wiecznej szczęśliwości” w roku 2019 aż 15 proc. uprawnionych (czyli 2,5 razy więcej!) nie zdecydowało się odejść na „ZUS-owski garnuszek” w ogóle. Kolejne 25 proc. odłożyło swoją decyzję do roku. Spowodowało to, że z „dobrodziejstwa” nowej emerytury skorzystało bezpośrednio tylko 60 proc. uprawnionych.
Kogo stać by być emerytem?
Emerytów, po prostu, na bycie emerytami nie stać! Potwierdza to kolejny wskaźnik, zaczerpnięty z oficjalnych danych ZUS. Dzięki „deformom” rządu od 2015 r. do końca 2019 r. nastąpił wzrost zatrudnienia wśród emerytów aż o 37 proc. Jak widać, coraz większej ilości uprawnionych bieda nie pozwala, na życie w obiecywanej przez ZUS „krainie mlekiem i miodem płynącej”. Coraz większa też liczba osób czynnych zawodowo traci w tę krainę wiarę.
Czy słusznie ? Niestety tak. Utwierdza nas w tym najczarniejsza statystyka, bezsprzecznie wskazująca na fakt, że system ZUS jest li tylko piramidą finansową. Otóż wg kolejnej „reklamy”, planowane dochody tej instytucji w roku 2020 wyniosą 148,8 mld zł (w tym jednorazowe 17,6 mld ukradzione z OFE). Dochód „systemowy” w br. wyniesie więc jedynie 131,2 mld zł.
Ile ZUS wyda? Według dokumentu z maja 2019 r. będzie to aż od 181,9 do 183 mld zł. Deficyt samego tylko funduszu emerytalnego w br. sięgnie kwoty 34 mld zł. Gdyby nie skok na OFE, byłoby to ponad 50 MILIARDóW, czyli ponad 1/3 zebranych składek! Kwota ta będzie sukcesywnie rosnąć, by około roku 2036 osiągnąć pułap 100 mld zł.
Roczny deficyt samego tylko funduszu emerytalnego to ponad 1/3 zebranych składek.
ZUS nie jest, jak się powszechnie sądzi „zwykłym” bankrutem. Pod rządami „dobrej zmiany” stał się Amber Goldem do potęgi Get Back’u. Obowiązkową piramidą finansową z premedytacją wysysającą pieniądze ze społeczeństwa. Któreś kolejne pokolenie powie wreszcie STOP – nie będziemy płacić długów „starych”, którzy wpędzili polską gospodarkę w ruinę. Mit ZUS-u, mit „wiecznej szczęśliwości emerytalnej” się skończy. Jeśli się nie opamiętamy, to przy zaprezentowanych danych ciężko mieć nadzieję… że nie na nas.
Autor jest licencjonowanym doradcą podatkowym (nr 1030). Prezes zarządu Okulscy Księgowość Sp. z o.o. i Grupy Księgowej skupiającej 7 spółek księgowych i audytorskich. Specjalizuje się w aspektach związanych z długofalową optymalizacją podatkową i gospodarczą prowadzonej
działalności mikro- i małych przedsiębiorców oraz outsourcingiem zatrudnienia („samozatrudnieniem”) i kontraktami menedżerskimi. Propagator przedsiębiorczości. Wieloletni wykładowca Alternatywnej Szkoły Biznesu i Rozwoju Osobowego ASBIRO prowadził wykłady także na Uczelni £azarskiego, Akademii Leona Koźmińskiego, Politechnice Warszawskiej i.in. W latach 2013-2014 Ekspert podatkowy ZPP. Współautor „Biblii e-biznesu 2”