Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Właściciel firmy nie jest prezesem korporacji

Dodano: 11.02.2020 Czytane: 19

Prezesi korporacji to często biznesowi sprinterzy, którzy gonią za jak największymi przychodami i zyskami. Za to dostają roczne bonusy na konta i wdzięczność akcjonariuszy. A po trzech, czterech, pięciu latach stresującej pogoni za pieniędzmi w jednej firmie robią sobie rok urlopu lub przechodzą do innych, mniej stresujących firm. Właściciele MSP to długodystansowcy, którzy muszą myśleć i postępować inaczej. Po kilkunastu latach ciężkiej pracy nagrodą nie jest kolejne 50 tys. przychodu miesięcznie z marżą 5 proc., ale własny spokój, zdrowie, czas dla rodziny.

Dlatego, gdy facet w białym podkoszulku (ja) przychodzi do zmęczonego właściciela firmy (w garniturze) i mówi „Przez następne pół roku twoja firma będzie robić miesięcznie 50 tys. mniej przychodu”, to właściciel nie wystawia gbura przez okno z pierwszego piętra. Po moich słowach
w oczach wielu widziałem zrozumienie, że właśnie otrzymali nagrodę za sukces w biznesie: okazję, by zająć się sobą bez obawy o pieniądze, o przyszłość siebie i swojej rodziny.

Jeden krok do tyłu, żeby zrobić trzy kroki do przodu

Twoja firma przez pół roku nie upadnie. Ten czas przeznaczysz na uporządkowanie jej tak, aby przestała żerować na twoim zdrowiu, twoim spokoju, twojej rodzinie, twoich zainteresowaniach. Krok do tyłu da ci dystans i motywację do pozbycia się z firmy kłopotliwych klientów, produktów, pracowników.

Kroki do przodu to efekt kroku do tyłu. Spokojna głowa, którą uzyskasz poprzez ucięcie obszarów firmy sprawiających problemy, da ci nową energię i czas, który zainwestujesz w rozwój zyskownych i satysfakcjonujących cię klientów, produktów, pracowników. W skali roku przycięcie
z pierwszych sześciu miesięcy wyrównasz sobie wzrostem w następnych sześciu miesiącach. Zarobisz co najmniej tyle, ile trzeba – a komfort tego zarabiania będzie o niebo wyższy niż do tej pory! 50 tysięcy to kwota przykładowa. W większych firmach jest to 100 tys. W mniejszych firmach jest to 25 tys. Chodzi o to, że nakładasz sobie ograniczenie, które przekładasz na klientów, produkty, procesy. Kluczowe pytanie brzmi: czego można pozbyć się bez żalu, aby uzyskać założony poziom przychodów?

Gdy pierwszy raz pracowałem z klientem w ten sposób, trochę bałem się reakcji i blokady. W końcu każdy przedsiębiorca, właściciel czuje dumę z budowania, rozwijania, obserwowania wzrostu, dokładania kolejnej cegiełki do imponującej działalności gospodarczej. Szybko przekonałem się, że jest wręcz przeciwnie. Właściciele z ulgą, z gniewem, a często też łzami, w końcu mogli komuś (mi) powiedzieć o swoich obawach o firmę, wymienić się spostrzeżeniami
o rynku, otwarcie skomentować bez owijania w bawełnę tego czy tamtego klienta, tego czy tamtego pracownika, ten czy tamten produkt.

Ja do tego dokładałem swoje doświadczenia biznesowe, wspólnie rysowaliśmy firmy na nowo. Gdy właściciele akceptowali, że to oni byli przyczyną kłopotów, z pasją szukali rozwiązań. Powstawały nowe pomysły. Oczyszczone z wieloletniego zmęczenia, z irytacji, z rzeczy niewygodnych i niesprawiających satysfakcji.

Ile pieniędzy potrzebujesz?

Najtrudniej przychodzi przełamanie myślenia sprinterskiego. Nawet z pobieżnego przejrzenia mediów biznesowych, właściciele wynoszą dołujące wnioski. Wokół pełno informacji
o kapryśnych klientach, złośliwej konkurencji, Internecie i globalnych korporacjach bezlitośnie tratujących MSP.

Co mają zatem robić właściciele, którzy chcą utrzymać się na rynku w obliczu tak głębokich, nagłych i kosztownych zmian? Muszą gnać do przodu, gnać za pieniędzmi, łapać wszystko, co się da, bez większego oglądania się na detale. Rzadko które medium mówi również o konsekwencjach takiego szaleńczego sprintu w biznesie. Konsekwencje w postaci wypalenia, stresu, osłabienia więzi rodzinnych, właściciele czują na własnej skórze.

Ile pieniędzy tak naprawdę potrzebujesz? Księgowa przygotuje ci zestawienie firmowe, a we własnym zakresie zbierz domowe, miesięczne wydatki. Wyjdzie znacznie mniej, niż
ci się wydaje, nawet z założeniem 10-20 proc. poduszki na nieprzewidziane wydatki. Zobaczysz, że tak naprawdę 5, 10 czy nawet 20 tys. więcej miesięcznie nie robi wielkiej pozytywnej różnicy w twoim życiu. Pogoń za nimi robi za to wielką negatywną różnicę! Czujesz ją na co dzień. Wiesz,
o czym mówię.

Co dalej?

Pierwszy krok to akceptacja, że to ty jesteś źródłem problemów. Krok drugi to zmiana twojego myślenia jako właściciela firmy: ze sprintera, który gna za wszelką cenę, na długodystansowca, który dba o siebie. Krok trzeci to konkretne zmiany w rozwoju biznesu, sprzedaży, marketingu, produkcji, transporcie, zatrudnianiu.

O tym będę pisał w kolejnych miesiącach na łamach „Gazety MSP”. Dziś pomyśl, jak przyjemnie będzie przyjść w poniedziałek rano do firmy i nie trzeba będzie użerać się z tym klientem, produktem, pracownikiem… I we wtorek rano…
W środę… I tak dalej… Przyjemnie? Warto? Warto!

Autor programu 11goldenW+2H. Niewygodne pytania. Rola pytań pierwotnych w budowaniu strategii na życie i biznes. Szkoleniowiec, doradca i inspirator z zasadami. Wspiera ludzi i organizacje w zrównoważonym rozwoju

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.