Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Hipotermia - reakcja na kryzys finansowy w twojej firmie

Dodano: 16.12.2019 Czytane: 19

Porażki mogą prowadzić do kryzysu finansowego, którego bardzo często się nie spodziewamy. Złośliwi powiedzą: „Dobry przedsiębiorca powinien wszystko przewidzieć". Zgadzam się z tym i nie zgadzam zarazem.

Możemy mieć najlepsze systemy kontroli i weryfikacji, ale tak naprawdę często nasi pracownicy, kontrahenci, klienci, dostawcy – wszyscy potrafią nas zaskoczyć. Nawet my sami potrafimy sobie zgotować nie lada niespodzianki. Patrzymy wtedy na sytuację i zastanawiamy się: Jakim cudem do tego doszło…?

Typowy przykład

Weźmy na tapetę mój ulubiony przykład: Jesteśmy niewielką firmą, 500 tys. zł przychodu rocznie. Trafił nam się świetny klient! Wykonujemy dla niego pracę przez 3 miesiące, niestety płatność nastąpi po zakończeniu pracy, więc nie możemy zafakturować z góry. Poza tym to duża firma naszych znajomych więc im ufamy. Wykonaliśmy naszą pracę, przyszedł dzień odbioru i przekazania wykonanej pracy. Płatność: 7 dni od tego momentu. Czekamy! I nic…
Problem zaczyna się, gdy trzeba po miesiącu zapłacić podatki, a wykonawcom za pracę. Możemy to sobie policzyć: jest to 9 proc. CIT (jesteśmy małą firmą), 23 proc. VAT i do tego praca – 40 proc.

Co to oznacza w praktyce? Jesteśmy w plecy 72 tys. zł, które musimy zapłacić! Dla małej firmy utrzymywanie takiego bufora finansowego jest praktycznie niemożliwe. Po prostu nie mamy takich pieniędzy. Co się może wydarzyć? Wykonawcy nazwą nas oszustami (wiem to z autopsji), a urząd skarbowy może zgodzi się na rozłożenie płatności na raty. Nasze wynagrodzenie jako właściciela? Można o nim zapomnieć. Nie dość, że jesteśmy w plecy 72 tys. zł, to nie mamy tych około 50 tys. zł na nasze wynagrodzenie i koszty funkcjonowania firmy przez 3 miesiące. W tak małej firmie ze względu na brak bufora finansowego takie zaległości często mogą rozwalić biznes. Co powinniśmy zrobić? Zachować się jak ludzki organizm w hipotermii. System sprawdzony ewolucyjnie i działający.

Biznes w hipotermii

W trakcie hipotermii nasz organizm wraz ze spadkiem temperatury wyłącza po kolei najmniej newralgiczne organy i elementy ludzkiego ciała. Zmniejsza się dopływ krwi do kończyn, zwalnia tętno, ogranicza zapotrzebowanie na tlen. Na końcu działa serce i wątroba oraz mózg – nasz najważniejszy organ.
Tak samo, jak nasz ewolucyjnie zaawansowany system termoregulacji, my powinniśmy reagować w stanie kryzysu finansowego w firmie. Brak takich działań często prowadzi do upadku przedsiębiorstwa.



Co robić i czego się wystrzegać

Cel. Jest jeden! Ratunek firmy. Wszystko inne schodzi na dalszy plan. Na jakiś czas musimy się pożegnać z wieloma przyjemnymi rzeczami.
Brak planu. Niedopuszczalny! Stwórz plan tego, co należy robić. Sporządź listę tego, co jest najważniejsze i obecnie na pierwszym miejscu do utrzymania w firmie. Mogą to być różne rzeczy w zależności od sytuacji, w jakiej jest firma.
Sentyment. Nie pozbywamy się rzeczy z powodów emocjonalnych. W trakcie ratowania biznesu musimy być pragmatyczni i stanowczy.
Powolne działanie. Decyzje podejmuj konkretnie, szybko i bez paraliżu analitycznego. To nie czas na rozważania.
Optymizm. „Zaraz będzie lepiej". Postępuj tak, jakby wcale nie miało być lepiej, tylko gorzej. Przygotuj się na czarny scenariusz. Nie żyj złudzeniami, że w krótkim czasie wszystko się poprawi.
Błędny pogląd na bieżącą sytuację. Patrz na liczby, a nie na to, co ci się wydaje. Poproś kogoś z zewnątrz o opinię.
Zbyt mało pracy. Niestety kryzys sprawia, że rezygnacja z wielu zasobów wymaga od nas większej ilości pracy oraz poświęcania się rzeczom, które wcześniej kupowaliśmy.
Niechęć do porzucenia pewnego poziomu życia, również firmowego. Często się okazuje, że mamy za drogi samochód, niepotrzebnie dobry sprzęt komputerowy i masę abonamentów na usługi, z których nie korzystamy regularnie lub zbyt wysoki standard biura.
Zajmowanie się rzeczami nieistotnymi. Zaplanowałeś sobie serię wywiadów z ciekawymi ludźmi, żeby budować długofalową strategię marketingową? Jedziesz na fajne wydarzenie, bo jest networking? Zadaj sobie pytanie, czy te rzeczy tu i teraz pomogą ci utrzymać biznes. Rób tylko to, co jest potrzebne do realizacji planu.
Ludzie. Trudny temat. Niestety w kryzysie zdarza się, że będziemy musieli się rozstać z niektórymi pracownikami i współpracownikami.
Opinia o nas. Niestety w środowisku biznesowym panuje propaganda sukcesu. Boimy się rezygnować z pewnych rzeczy, prosić o pomoc i reagować stanowczo ze względu na możliwość powstania o nas opinii: jej nie idzie, jemu nie udaje się prowadzić biznesu. Nie można przejmować się opiniami innych. Ci mądrzy i doświadczeni zrozumieją, a innych i tak nie przekonasz. Niestety w biznesie będziesz miał również wrogów i hejterów. Takie życie. Przyzwyczaj się.
Tak, zrazisz do siebie różnych ludzi. Stracisz fajne kontakty i znajomości. Niektórzy nazwą cię oszustem, inni nieudacznikiem. Pamiętaj, determinacja. Miej założenie takie, że się rozliczysz z kontrahentami i dąż do tego.

Wyjście z kryzysu

To wszystko nie wygląda ani trochę przyjemnie. I niestety nie jest, ale kryzys ma w nosie nasze prywatne cele i marzenia. ¯eby wyjść na prostą, trzeba włożyć w to sporo wysiłku i skupić się na celu. No właśnie, bo…

Po pierwsze: Cel
Rozpoczynamy od ustalenia celu. Tego, co jest najważniejsze. Czy musimy postawić na produkcję i dostarczyć do klienta zamówioną usługę lub produkt? Czy musimy się skupić na sprzedaży rzeczy, najlepiej płatnych z góry, aby pozyskać klientów i finansowanie? A może celem jest pożyczka lub znalezienie zewnętrznego finansowania innego niż klienci? Tu należy uważać, bo może być to dodatkowy element do spirali długów. Ustalając cel, musimy wziąć pod uwagę:

  • jak szybko można dane rozwiązanie zrealizować, 
  • ile na nim wygramy, 
  • jakie jest prawdopodobieństwo sukcesu, 
  • ile czasu pozwoli nam przetrwać.

Po drugie: Plan
Mamy już cel, teraz stwórzmy plan. Na zimno, bez sentymentu i korzystając jak najwięcej z danych liczbowych i naszego budżetu. Jeśli ich nie mamy, tworzymy listę przychodów i kosztów, jakie mamy w firmie. Przypisujemy je do projektów i robimy kategoryzację:

  • niezbędne do przetrwania,
  • można się pozbyć.

¯adnych pośrednich: „Jak będzie lepiej, to zostawimy”, tylko konkrety. Nie używamy półśrodków, to się zawsze mści! Trudność w tym działaniu jest taka, że abonamenty czasowe często są obarczone karą za rozwiązanie umowy. Wtedy liczymy całkowity koszt pozbycia się takiego abonamentu wraz z karą. Czasem może się okazać, że pozostawienie czasowej usługi jest ekonomicznie uzasadnione, bo koszt rozwiązania jest wyższy niż kontynuacja płacenia.

Zaczynamy naszą listę od rzeczy niepotrzebnych: sprzedajemy nadmiarowe komputery i inny sprzęt, rezygnujemy z planowanego powiększenia biura i konferencji, które nie skutkują sprzedażą. Wszystko, co uznajemy, że nie prowadzi do celu, likwidujemy lub monetyzujemy.
Następnie czas na rzeczy dające komfort, a nie mające bezpośredniego wpływu na efekty pracy: automat do kawy, pakiety rozrywkowe i sportowe, miejsce parkingowe, jedzenie do biura, nasz samochód, który nie służy do pracy, ale jest ładny, fajny, szybki i wygodny. Teraz nie czas na wygody. A może na chwilę trzeba schować dumę w kieszeń i poruszać się komunikacją miejską?
Następnie zabieramy się za rzeczy, które można zastąpić czymś innym, tańszym w utrzymaniu: biuro – zadajemy sobie pytanie, czy jest nam potrzebne takie biuro, jakie mamy i czy nie możemy się przenieść gdzieś indziej. Ja jestem bardzo terytorialny w tym względzie i do niedawna starałem się za wszelką cenę utrzymywać biuro – co było bez sensu. Obecnie mamy masę możliwości pracy za nieduże pieniądze na przykład w strefie coworkingu.

Czasem warto się zastanowić, czy nie powinniśmy wynająć komuś części naszej przestrzeni. Takie rozwiązanie pozwala nam podreperować budżet, ale niesie ze sobą również zagrożenie stania się wynajmującym i zarządcą lokali, a jakby nie patrzeć to dodatkowy biznes, który wymaga naszej uwagi.
Teraz przychodzi czas na najtrudniejsze zadanie – pracownicy. Niestety, musimy podjąć trudne decyzje o rozejściu się z osobami, które nie generują wartości lub generują jej za mało. Jest to trudne, bo o ile z samochodem można się pożegnać, a biuro to tylko obiekt, to człowiek… To człowiek i zupełnie inna historia. Jako przedsiębiorcy, musimy jednak wiedzieć, że nad nami ani skarbówka, ani kontrahenci za długo litować się nie będą.

Weźmiemy się w garść i szybko przeprowadzimy poważne rozmowy – albo może być coraz gorzej. A czemu im szybciej, tym lepiej? Bo dajemy komuś więcej czasu na reakcję
i znalezienie nowej pracy. Ludzi zatrudnia się łatwo, to zwalnianie jest prawdziwym wyzwaniem. Będą emocje, sentyment, szczególnie jeśli ktoś z nami jest już długo albo od samego początku. Wiem, że nie brzmi to zbyt ludzko. Ale jeśli nie podejmiecie takich decyzji, możecie już nigdy nikogo nie zatrudnić.

Po trzecie: Działanie
Gdy mamy już ustalony plan, rozpoczynamy realizację. Będzie trudno i wyczerpująco. Usłyszycie na swój temat wiele przykrych słów. Nie ma co się okłamywać. Coś nie wyszło i pewnie mogliście to przynajmniej częściowo przewidzieć. Teraz bierzecie swoją całą determinację i odporność i ratujecie, co się da. Po co? ¯eby zbudować coś od nowa.
I wstać jak feniks z popiołów. To jest możliwe.
Jest jeszcze jedna opcja, i czasem też trzeba ją brać pod uwagę: zamknięcie firmy lub ogłoszenie upadłości. Jeśli dojdziecie do wniosku, że strat nie da się naprawić, to może być czas na zamknięcie biznesu, sprzedaż całości lub fragmentów. Czasem lepiej zakończyć coś beznadziejnego niż mieć nadzieję na naprawę.
Jakąkolwiek drogę wybierzecie, życzę Wam powodzenia!

 

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.