Naprzeciw prywaciarza jest, między innymi konkurencja i codzienne wyzwania, stawiane przez biznes. Ciągły rozwój, innowacje czy pędząca rewolucja cyfrowo-przemysłowa zdają się naszym sprzymierzeńcem.
Prawo dżungli mówi, że wygrywa najsilniejszy, jednak w tym zestawieniu ów zwycięzca jest źródłem inspiracji, przeciera nowe ścieżki i wskazuje atrakcyjne rozwiązania. Nie sądziłem, że kiedykolwiek konkurencja stanie się najmniejszym złem i będzie zasługiwać na pochwały. Statystyki mówią, że do końca lipca 2019 r. powstało ponad 220 tys. firm a upadłość ogłosiło niespełna 610. Zdrowa konkurencja wpływa zatem pozytywnie na kondycję polskiego biznesu. Prognozowana liczba firm z kapitałem zagranicznym, w porównaniu do 2018 r. ma przekroczyć 8.700, co oznacza wzrost o 10 proc.
Sprzymierzeńcy, czy przeciwnicy?
W kolejnych trzech narożnikach działający wspólnie i w porozumieniu, do tej pory niepokonani zawodnicy klubu państwowego (odpowiednio władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza). Ci reprezentanci również stanowią stymulację dla przedsiębiorcy, nawet gdy idą ramię w ramię przeciw niemu, pod warunkiem, że stosują zasady fair play.
Niestety zdarza im się to coraz rzadziej. Coraz częściej używają niedozwolonych narzędzi i chwytów, reprezentując prywatne interesy i niezrozumiałe ambicje swoich „trenerów”, które zagrażają zdrowiu i życiu polskiego biznesmena. Stosują, mniej lub bardziej przemyślane ataki, często przypominające chaotyczne machanie pięściami. Dla nich walka toczy się również poza ringiem. W zasadzie przeciwnik jest dla nich przysłowiowym „chłopcem do bicia”.
Ostatnim rywalem jest bardzo dobry technicznie i tajemniczy zawodnik, występujący pod wieloma aliasami, najbardziej popularne to: LTD (z j. ang. limited) czy s.r.o. (z j. czeskiego Spoleènost s ruèením omezeným) są to odpowiedniki polskiego skrótu Sp. z o.o.
Jest doskonałym sparing partnerem, który potrafi wiele nauczyć, bywa wyrozumiały a czasem nawet łagodny i pobłażliwy. Jest nieprzewidywalny, ale jego dotychczasowi przeciwnicy wypowiadają się o nim w samych superlatywach. Stosuje technikę, która wydaje się wytrenowana w taki sposób, by wszyscy uczestnicy wynieśli jak najwięcej z każdego starcia. W tym zestawieniu jest to aktualnie faworyt, jednak o ostatecznym wyniku starcia zadecydują sędziowie.
Runda 9 – przedostatnia
Napięcie przed datą rundy finałowej sięga zenitu, szczególnie że istnieje ryzyko niekończącego się rewanżu i wielomiesięcznego, a nawet wieloletniego klinczu w narożniku. Wiara we własne siły jest przeplatane z obawą, uzasadnioną obawą polskiego przedsiębiorcy o jego przyszłość.
Stymulowany przez „świętą trójcę” przez ostatnich dziewięć miesięcy dostał wiele celnych ciosów, które skutecznie zaszczepiły niepewność i zwątpienie w jego możliwości. Media społecznościowe wszelkiej maści oraz głośno krzyczący poplecznik w postaci tzw. „czwartej władzy”, również nie dają zbyt wiele nadziei. Dotychczasowy wynik jest oczywiście po stronie Naszych trzech faworytów, i raczej tak już zostanie.
Wiadomość z ostatniej chwili może stworzyć sporo zamieszania w tej, być może ostatecznej rozgrywce. ¦wiat biznesu obiegła obietnica o chwytliwym tytule 300+, pomijając pozostałe afirmacje Naszych ustawodawców z plusem w nazwie, to właśnie ta może być najważniejsza, ponieważ wielu w to uwierzy. Ten cios „poniżej przedsiębiorczego pasa” można śmiało skwitować słowami Margaret Thatcher (premier Wielkiej Brytanie w latach 1979-1990): „Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy.”
Istnieje oczywiście legenda o królu Midasie, który dotknąwszy czegokolwiek, zmieniał to w złoto, ale ta historia również ma niezbyt szczęśliwy finał.
Czy jesteś gotowy na zmianę, na "Dobrą Zmianę"
Parafraza cytatu z niedawnej premiery kasowego filmu „Polityka” Patryka Vegi, idealnie oddaje sytuację przedsiębiorcy „na biznesowym ringu”, z którą aktualnie mamy do czynienia. Zwłaszcza słowo „zmiana” jest tutaj kluczowe.
Nigdy nie wiemy, czego możemy się spodziewać, wiemy za to, że to nie koniec „puszczania kaczek z kaczką”. Prawie każdego dnia media kalkulują, specjaliści finansowi interpretują, a ustawodawcy dementują i uspokajają dosłownie „przerażonych” biznesmenów.
Oczywiście zaprawieni w boju wiemy, że co innego się uchwala, inaczej to działa w rzeczywistych warunkach, a ostateczny free style czeka nas w urzędzie, gdzie władzę absolutną ma przysłowiowa Pani Krysia, która wie tyle samo, albo jeszcze mniej, niż odwiedzający instytucję petent.
W państwie prawa, a przynajmniej taką mamy nadzieję, którego jesteśmy dumnymi obywatelami, następuje zmiana. Nie jest to rewolucja, ale stopniowa reformacja, poprzedzona deformacją. Przytaczana wyżej przeze mnie „dobra zmiana” to miecz obosieczny, który, prędzej czy później przyniesie szkodę swojemu „właścicielowi”. Do tego czasu będziemy zmuszeni na partyzancką strategię, by utrzymać swój biznes na chwiejnych nogach, ale nadal w pionie. Istnieją oczywiście rozwiązania alternatywne, które coraz częściej wybierane są przez biznesmenów w Polsce.
Cud nad Wisłą, a może nad Odrą?
Każdego dnia kontaktuje się ze mną wielu przedsiębiorców, z zapytaniem o możliwości przeniesienia swojego biznesu do innego kraju. Coraz częściej, gdy analizuję taką „przeprowadzkę”, wspólnie z rozmówcą dochodzimy do wniosku, że absolutnie każde rozwiązanie jest lepsze od tej niepewnej sytuacji, na którą jesteśmy narażeni.
Przeprowadziłem dziesiątki konsultacji z prawnikami, doradcami finansowymi oraz księgowymi, którzy jednogłośnie potwierdzili, że mamy w Polsce najlepsze warunki podatkowe w całej Europie. Tak wyglądają opinie od strony teoretycznej. Opinie te niestety są poprzedzone frazą: „Gdyby wszystko działało tak, jak jest napisane”.
Cóż więc pozostaje Nam robić? Charakter polskiego przedsiębiorcy jest na szczęście skrajnie różny od tych globalnych. Od setek lat, emigracja z jakichkolwiek powodów, prędzej czy później związana była z powrotem „do siebie”. Z kolei doświadczenia nabyte w tych „wojażach” pozwalały na wprowadzenie światowych rozwiązań na wielu płaszczyznach, w tym biznesowych.
Polskie nazwiska, można spotkać na całym świecie, we wszystkich możliwych zawodach i gałęziach biznesu. Nasz wrodzony romantyzm sprawia, że w każdej sytuacji jesteśmy w stanie sobie poradzić. I czy to będzie LTD za Kanałem La Manche, czy s.r.o. u południowych sąsiadów albo Off shore, pozwalające na pełną prywatność, to absolutnie zawsze będziemy mogli sobie pogratulować tego, że przyspieszona ewolucja biznesowa doda nam kreatywności, którą przekażemy swoim potomnym.
Tym samy polski przedsiębiorca staje się bardzo docenianym dobrem globalnym, wpływającym pozytywnie na gospodarki państw całego świata.
Autor: polski przedsiębiorca prowadzący biznes w Czechach