Regulacja likwidująca PIT dla osób poniżej 26. roku życia to wypełnienie obietnicy premiera Mateusza Morawieckiego o tzw. nowej piątce PiS. Za jej wprowadzeniem opowiedziało się podczas sejmowego głosowania 419 posłów, przeciwnych było jedynie czterech polityków.
Dzięki nowym przepisom ponad 2 mln młodych ludzi teoretycznie będzie miało wyższe pensje. Zerowy PIT dotyczy przychodów z pracy, czyli stosunku pracy, stosunku służbowego, spółdzielczego stosunku pracy, pracy nakładczej oraz umów na zlecenie. Z ulgi będą mogli korzystać jedynie młodzi zarabiający w danym roku podatkowym nie więcej niż 85.528 zł.
Młodzi bogatsi…
Etatowcy z najniższą krajową zaoszczędzą dzięki temu 133 zł miesięcznie, a ci zarabiający w górnym limicie zwolnienia – aż 564 zł. Osoby zatrudnione na umowach zlecenie dostaną od 278 zł do aż 900 zł więcej. W skali roku to równowartość półtora miesiąca pracy. Ten dodatkowy zysk może wpłynąć na potencjał oszczędnościowy oraz konsumpcyjny, co będzie bardziej nakręcało gospodarkę. Dlatego, w gruncie rzeczy, jest to korzystne głównie z punktu widzenia państwa. Pamiętajmy też, że już niebawem wybory, a więc decyzję tę można traktować w kategoriach zagrania.
W tym roku limit tego zwolnienia wynosić będzie 35.636,67 zł, co równa się 5/12 rocznego limitu, ponieważ ustawa obowiązywać będzie od sierpnia do grudnia, czyli przez 5 miesięcy. Nadwyżka uzyskanych przychodów zarówno w tym, jak i następnych latach, będzie podlegać opodatkowaniu na zasadach ogólnych, stosując skalę podatkową. Ulga nie zwalnia z obowiązku płacenia składek rentowych oraz emerytalnych do ZUS i zdrowotnych do NFZ.
… ale i wykluczeni
Niestety, nowe zwolnienie zdecydowanie nie należy do pomysłów idealnych. W części aspektów jest niedopracowane, mogłoby się wydawać, że pisane „na kolanie”, byle zdążyć przed wyborami. Przede wszystkim nie obejmuje ono osób zatrudnionych na umowach o dzieło. Taki rodzaj współpracy obejmuje ogromną liczbę programistów, fotografów, grafików czy architektów. Duża część młodych ludzi pracuje w wymienionych branżach, w samym IT osób poniżej 26. roku życia jest kilka tysięcy. Ogromne zapotrzebowanie na pracujących informatyków w naszym kraju widocznie nie jest na tyle naglące, by wynagrodzić młodych programistów zwolnieniem z PIT-u.
Mimo podnoszenia tej kwestii na etapie prac legislacyjnych ostatecznie nie wiadomo, dlaczego finalnie zdecydowano się wykluczyć osoby mające podpisaną umowę o dzieło. Podobnie sytuacja ma się w przypadku samozatrudnionych. Młodzi przedsiębiorcy prowadzący własną działalność (czasem nawet pod naciskiem samego pracodawcy, któremu łatwiej jest co miesiąc opłacać pojedynczą fakturę) nie mogą korzystać z omawianej ulgi podatkowej.
Niestety, taki sposób wykluczenia spowoduje spadek zainteresowania młodych ludzi niektórymi formami zatrudnienia. Zerowy PIT to pierwsza tego typu ulga w Polsce, gdzie rozstrzygającym kryterium jest wiek płacącego podatki. Dlatego pracownicy w podobnym wieku, urodzeni kilkanaście miesięcy później będą mieli trudniejsze warunki. Ta ulga naruszać może podstawowe prawa obywatelskie, o których mówi Konstytucja. Mam tu na myśli szczególnie zasadę powszechności opodatkowania czy sprawiedliwości społecznej. Zróżnicowanie bazujące na formie umowy zawartej z pracodawcą oraz wieku podatnika nie wydaje się do końca sprawiedliwe.
Będzie szaro
Co więcej, takie rozwiązanie może zachęcać młodych ludzi do pozostawania w szarej strefie po ukończeniu danego wieku. Według Krajowej Izby Gospodarczej ta cezura sprawi, że 26-latkowie po utraceniu możliwości płacenia niskich podatków, będą zawieszać swój biznes i stopniowo przechodzić do szarej strefy.
Konfederacja Lewiatan zwraca też uwagę, że młodzi po ukończeniu szkoły średniej częściej będą decydować się na podjęcie zatrudnienia zamiast studiowania. Bardziej popularne staną się również kierunki prowadzone zaocznie, ponieważ studenci dzienni dużo rzadziej mogą sobie pozwolić na umowy etatowe czy o zlecenie.
Coś za coś
Obniżenie podatków dla danej grupy wiekowej powiększy deficyt skarbu państwa. Rząd, chcąc pomóc wybranej części ludzi, szkodzi pozostałym. W tym roku do obywateli kilkukrotnie dochodziły strzępki informacji (łącznie z wyciekiem rządowego dokumentu) o planach partii rządzącej wprowadzenia nowego podatku obciążającego osoby bezdzietne (popularnie zwanego „bykowym”).
Jest to na tyle ryzykowny ruch, że temat na pewno nie zostanie podniesiony przed wyborami. MSWiA ogłosiło, że na obecnym etapie nie będą kontynuowane prace nad tym pomysłem. Jednak kto wie, czy za parę miesięcy osoby stroniące od posiadania potomstwa, czy niemogące mieć dzieci, nie będą musiały „zapłacić” za wprowadzone dla innych ulgi. Liczbę bezdzietnych Polaków szacuje się na aż 7 mln.
Co ważne, grupa obciążona tym podatkiem to w większości ci sami ludzie, którym obiecano zniesienie PIT-u. Dlatego warto podchodzić z dystansem do różnych nowych ustaw, nawet takich, które pozornie wydają się korzystne.
Autorka jest specjalistką ds. rynku pracy z portalu Talinkme.pl