Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Polski biznes ucieka za granicę

Dodano: 09.09.2019 Czytane: 17

Wiele potężnych, a przede wszystkim dochodowych firm z pierwszych stron gazet przenosi swoje siedziby na Seszele, Wyspy Marschalla czy nawet do amerykańskiego stanu Deleware. Niektóre zostały uznane przez polskie urzędy jako „kraje o niekorzystnej polityce podatkowej”, co utrudnia im funkcjonowanie w Polsce. Doprowadziło to do poszukiwania europejskich państw, w których jest choćby odrobinę lepiej. Najczęściej wybór pada na Wielką Brytanię, Maltę czy Republikę Czeską. Również ściana wschodnia jest wielokrotnie wspominana przez chcących otwierać nowe firmy. Przyczyna jest prosta – prowadzenie własnego biznesu w Polsce jest coraz droższe i trudniejsze.

Polski przedsiębiorca to przestępca, czy bohater?

Kilka razy do roku media masowe raczą nas informacjami, jak to błąd przedsiębiorcy ściągnął na jego biznes „gniew” wszechwładnego urzędnika, a nałożone kary doprowadziły do bankructwa. Nawet najbardziej doświadczony księgowy ma obawy, gdy zbliża się kontrola, która – na domiar wszystkiego – ma jeszcze prawo własnej interpretacji przepisów.

Czasy gdy bombonierka i goździk ułatwiały sprawę odeszły w zapomnienie. A znana wszystkim – i nadal obowiązująca – zasada domniemania niewinności wydaje się w tym starciu nie mieć zastosowania. Przepisy, które sobie zaprzeczają, wzajemnie się wykluczają lub są niejasno skonstruowane, sprawiają, że właściciel firmy jest po prostu akrobatą, dumnie wierzącym, że uda mu się przejść ten labirynt i dotrzeć do wymarzonej wolności finansowej.

Znane są przypadki, gdy kontrola oznacza „zamrożenie” firmy. Jej aktywa, konta bankowe, sprzęt czy magazyny zostają zamknięte. Najczęściej po zakończonej kontroli usłyszymy, że jednak znaleziono błąd i nie jest on przestępstwem. Po ostatniej pieczątce na raporcie, wszystko zostaje odblokowane i można wrócić do normalnego działania. Najczęściej jest już za późno, ponieważ tak długi przestój sprawi, że finałem jest bankructwo.

Niedawno, 21 sierpnia, obchodziliśmy „dzień wolności podatkowej”. Jest to dzień, od którego polski biznesmen zaczyna w końcu zarabiać dla siebie. Blisko ośmiomiesięczne zyski pochłaniają koszty prowadzenia działalności. Mimo to – jak informuje GUS – każdego miesiąca powstaje około 30 tysięcy nowych firm, tyle co w roku 2018 powstało w Czechach. Nie dotarłem do informacji, ile z tych polskich firm zostaje zamkniętych w pierwszym roku działalności. W Czechach ten odsetek to około 30 proc., jednak wynika on tylko z tego, że połowa tych firm jednoosobowych zostaje przekształconych w spółki.

Optymalizacja podatkowa

Najprostsza kalkulacja pokazuje, że południowego sąsiada możemy nazwać najbliższym nam rajem podatkowym. Kwota przychodu 5.200 zł w Polsce obciążona jest ZUS-em w wysokości 1.450 zł oraz 17-proc. podatkiem dochodowym. W Czechach najniższy „ZUS” to około 300 zł i zerowy podatek dochodowy. Jednak nie tylko zysk skłania Polaków do emigracji biznesowej, a również stosunek urzędników i przejrzystość przepisów.

Czasy emigracji zarobkowej zostają powoli zastąpione erą optymalizacji podatkowej. Zwłaszcza gdy jak grzyby po deszczu powstają firmy doradcze, pośredniczące w całym procesie. Do niedawna takie usługi były dostępne tylko dla nielicznych. Dziś założenie czy zakupienie nowej spółki za granicą, np. w Czechach, zajmuje około dwóch tygodni i jest możliwe do zrealizowania nawet online. Oczywiście próbuje się nam cały proces utrudnić na wszelkie możliwe sposoby, jednak zaprawiony w boju akrobata urzędniczy zawsze znajdzie rozwiązanie. Od 2011 r. liczba firm z polskim kapitałem zakładowym wzrosła niemal o 400 proc.

Polak prowadzący działalność w Czechach, zapytany o korzyści z tego wypływające, na pierwszym miejscu stawia po prostu święty spokój. Oczywiście wizyta w urzędzie to nadal stresowa sytuacja, ale nikt nie czuje się przestępcą. Realnych korzyści jest jednak o wiele więcej:

  • proste i przejrzyste zasady dotyczące działalności gospodarczej, 
  • komunikacja elektroniczna z urzędami, firma nie musi posiadać stałego adresu (wymagany jest wirtualny adres),
  • wysokość składek jest uzależniona od dochodu,
  • uproszczona forma ewidencji,
  • niezliczone ulgi podatkowe (dla rodzin z dziećmi czy studentów),
  • ulgi a nawet dopłaty i refundacje dla ubezpieczonych,
  • przyjazne nastawienie urzędników.

Są również minusy, ale nazwałbym je niewielkimi niedogodnościami, które z roku na rok zmieniają się na korzyść przedsiębiorcy:

  • do niedawna był to wysoki kapitał zakładowy dla spółek; aktualnie można ją mieć nawet z kapitałem 1 korony (około 16 groszy),
  • nieznajomość języka oraz brak pewności siebie.

Podatki to nasz udział w utrzymaniu i rozwoju kraju

Każdy kraj na świecie utrzymuje się z podatków, które płacą obywatele. Również Czechy nie odbiegają od tego modelu. Wyróżnić możemy przede wszystkim:

  • podatek dochodowy od osób
  • fizycznych w wysokości 15 proc.,
  • podatek dochodowy od osób prawnych w wysokości 19 proc.,
  • podatek VAT – 15 i 21 proc.

Nawet pominięcie ulg i korzystniejszych zasad obliczania podstawy opodatkowania, które zależą od charakteru prowadzonej działalności, pozwala właścicielowi firmy zarobić więcej.
Rodzaje i procedury zakładania działalności są bardzo podobne do tych w Polsce.

Jednoosobowa działalność gospodarcza – jeśli spełniamy wymagania, to koszt ograniczy się do tysiąca koron (około 160 zł); należy doliczyć cenę za tłumaczenia polskich dokumentów, wynajęcie wirtualnego biura i ewentualne koszty wsparcia pośrednika, który może ułatwić cały proces, a firma może zacząć działać już następnego dnia.
Spółka z o.o. – tu koszty są wyższe, gdyż konieczne jest spisanie aktu notarialnego, dochodzą opłaty sądowe, opłata za wirtualne biuro, tłumaczenia, ale nadal jest to akceptowalna kwota od około 10 tys. koron (około 1.600 zł).

W zależności od rodzaju spółki należy doliczyć dodatkowe koszty związane z obsługą prawną czy pośrednika; spółka również jest gotowa do działania w ciągu dwóch tygodni.
Rejestracja VAT – w związku z weryfikacją przez urzędy, proces ten trwa zdecydowanie najdłużej; najłatwiejszym i najczęściej wybieranym sposobem jest po prostu zakup wybranej formy działalności od pośrednika, po konsultacji z księgowym, doradcą podatkowym i prawnikiem; tu koszty są wyższe, ale nadal nie jest to kwota zaporowa; ceny z pełnym serwisem zaczynają się już od około 30 tys. koron (do 5.000 zł).

Zarówno rejestracja nowej działalności, jak i zakup już działającej są zdecydowanie mniej zbiurokratyzowane niż w Polskich urzędach. Jedynym wymaganiem jest zaświadczenie o niekaralności.
Istotnym ograniczeniem jest groźnie nazwana przez nasze instytucje „agresywna optymalizacja podatkowa”, która w rażący sposób obniża ponoszony podatek przez płatnika zamieszkałego w jednym kraju, ale prowadzącego działalność w innym.

Fakt ten jest ściśle związany z określeniem jego centrum interesów życiowych, a przez to również rezydencji podatkowej. Napotykamy zatem okoliczność, przy której decyzja o przeniesieniu działalności gospodarczej do innego kraju jest połączona z przeprowadzką, ale przy odrobinie wysiłku i odpowiednio przemyślanej strategii rozwoju firmy nie jest ona na szczęście koniecznością.

XXI wiek zdaje się jednak być czasem emigracji, imigracji jednym słowem wielkiej wędrówki ludów. Czy to z powodów ekonomicznych, czy politycznych, od kiedy istnieje człowiek takie wędrowanie w poszukiwaniu „lepszego” jest czymś naturalnym i moim zdaniem bardzo potrzebnym, aby ludzkość mogła się rozwijać.

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.