Dalsza cyfryzacja gospodarki i administracji przyspiesza rozwój tej relatywnie nowej u nas formy zatrudnienia. Z obserwacji klientów firmy wynika, że Polacy coraz częściej dostrzegają korzyści z gig economy, ponieważ umożliwia ona osiąganie satysfakcjonujących zarobków, przy zachowaniu równowagi pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym. Rynek umów krótkoterminowych nie jest już domeną prostych prac dorywczych, a wiąże się coraz częściej z realizacją zadań wymagających zarówno doświadczenia, jak i specjalistycznej wiedzy.
W najnowszym raporcie EY Global Contingent Workforce Study spotyka się już nawet określenie giggersów jako społeczności. Tworzą ją m.in. freelancerzy, niezależni konsultanci, osoby zatrudniane przez agencje pracy tymczasowej, a także osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. Być może na fali tego zjawiska liczba jednoosobowych firm w Polsce – według GUS – osiągnęła już 3 mln, z czego 1,65 mln stanowią czynni płatnicy VAT. Trudno ocenić, jaką część z nich prowadzą giggersi, ale gig economy nie powinna się już kojarzyć z problemami ze znalezieniem zatrudnienia lub patologicznymi „śmieciówkami”.
– Praca na umowach krótkoterminowych i tworzenie własnej marki „do wynajęcia” to świadomy wybór rosnącej grupy pracowników, którzy już dziś stanowią kilka procent aktywnych zawodowo Polaków. Prowadzimy dla nich cykliczne szkolenia, profilowane pod kątem konkretnych branż. Wielu przedsiębiorców zasięga porad naszych ekspertów w zakresie modelu współpracy z giggersami. Im z kolei podpowiadamy, jaki typ działalności założyć, jak rozliczać tego typu kontrakty oraz jaka forma opodatkowania będzie dla nich właściwa. Uczestnicy szkoleń Fundacji Tax Care to bardzo często osoby szukające innej niż etat możliwości zatrudnienia lub poszukujący elastycznych warunków pracy. – mówi Anna Flaga-Błaszczyk, prezes zarządu Fundacji Tax Care, na co dzień zaangażowana w działania wspierające przedsiębiorczość w Polsce. Jako przykład podaje szkolenie dedykowane agencji nieruchomości zatrudniającej pośredników na kontrakcie. – W trakcie tego szkolenia określiliśmy, jak najszybciej zarejestrować firmę w urzędzie i zarekomendowaliśmy najkorzystniejszą formę opodatkowania agenta nieruchomości. W efekcie wzrosły szanse agencji na znalezienie pracowników, a pośrednicy dowiedzieli się jak i jaką firmę założyć – dodaje Anna Flaga-Błaszczyk.
Giggersi jako społeczność szukają przede wszystkim większej elastyczności. W raporcie EY właśnie tę zaletę na pierwszym miejscu wskazuje 80% badanych. Wśród kolejnych wymieniana była możliwość decydowania o swoim czasie i zleceniach oraz praca zdalna. Popularność tej ostatniej stale rośnie ze względu na to, że praca zdalna oznacza większą wygodę i mniejszy stres. Są i tacy, którzy godzą się na niższe wynagrodzenie niż na etacie, aby zyskać elastyczne godziny pracy i możliwość pracy z domu, czyli na własnych warunkach.
– Osoby zakładające działalność gospodarczą mogą skorzystać z szeregu szkoleń oraz preferencji. Między innymi od maja tego roku ma ruszyć tzw. ulga na start, zwalniająca świeżo upieczonych przedsiębiorców z opłacania składek na ZUS przez pół roku od rozpoczęcia własnej działalności – przypomina Anna Flaga-Błaszczyk.
Społeczność giggersów przede wszystkim tworzą millenialsi, czyli osoby urodzone po 1980 roku. Lepiej wykształceni od starszych pokoleń, znający języki i nowoczesne technologie, otwarci na nowe wyzwania. Wśród tych najmłodszych, urodzonych po roku 1989, zaciera się wręcz granica między światem realnym i wirtualnym. Stosunek do technologii pojawia się nie przez przypadek, ponieważ warunkiem koniecznym do rozwoju gig economy jest cyfryzacja. Dzięki zaawansowanym rozwiązaniom technologicznym i mnożącym się innowacjom w komunikacji, praca zdalna wychodzi już nawet z domu. Zamierzony efekt w postaci np. wykonania usługi można osiągnąć w praktycznie dowolnym miejscu świata. Dla zlecającego prace nie ma znaczenia, czy została ona zrealizowana w szlafroku i kapciach w domu, czy na plaży po drugiej stronie globu. Liczy się końcowy efekt. Co najważniejsze – tak można zarabiać na życie.
Nie dziwi więc, że słabnie strach przed odejściem od typowych etatów. – Praca na etacie daje komfort ogarniania przez pracodawcę większości obowiązków administracyjnych i podatkowych. Ale rosnąca liczba firm jednoosobowych świadczy o tym, że coraz więcej osób nie obawia się „dodatkowych obciążeń”. Technologia, która stworzyła gig economy, tworzy też ułatwienia w prowadzeniu własnej firmy. Dlatego giggersi przenoszą obsługę firm do Sieci – korzystając np. z Chmury Faktur – w Internecie nawiązują kontakty, szukają zleceń, robią zakupy, słuchają muzyki, oglądają filmy, dokonują transakcji i prowadzą księgowość. Zapewne nie wyobrażają już sobie życia bez jego wersji online. Nic dziwnego, że pracę na etacie traktują jako ograniczenie – uważa Anna Flaga-Błaszczyk.