Codziennie jesteśmy bombardowani wiadomościami o wycieku danych z dużych organizacji, nowych wirusach siejących spustoszenie na komputerach, a ostatnio także smartfonach. Ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bowiem koncerny robią wszystko, aby informacje o tym, że padły ofiarą cyberataku nie ujrzały światła dziennego. Z kolei mniejszymi firmami, permanentnie nękanymi przez hakerów, mało kto się interesuje.
Straty finansowe, będące następstwem cyberataków, rosną w zastraszającym tempie. Firmy oraz instytucje wydają miliardy dolarów rocznie na odzyskiwanie i kontrolowanie szkód spowodowanych przez cyberprzestępców. Według danych firmy Bitdefender, producenta systemów bezpieczeństwa, w 2016 roku organizacje na całym świecie straciły na skutek cyberataków 209 mln dolarów, zaś na koniec bieżącego roku straty wyniosą 5 mld dolarów. Niestety, najbliższa przyszłość rysuje się w czarnych barwach. W 2018 roku koszty cyberprzestępczości osiągną wartość 180 mld dolarów, a rok później osiągną astronomiczną wartość 2 bilionów dolarów.
Autorzy raportów zwracają uwagę, iż straty finansowe spowodowane jedynie przez WannaCry wyniosły 8 mld dolarów, a pojedynczy atak na niewielką firmę, może ją kosztować 55 tys. dolarów.
W zestawieniu uwzględniającym branże najczęściej znajdujące się na celowniku cyberprzestępców prym wiodą instytucje finansowe, które w ubiegłym roku poniosły szkody w wysokości ponad 16 mln dolarów. Na kolejnych miejscach znalazły się energetyka (14,8 mln dolarów) oraz firmy z branży nowych technologii (11 mln dolarów)
Analitycy z Bitdefender przewidują, iż w latach 2017-2021 globalne wydatki organizacji na systemy bezpieczeństwa wyniosą około biliona dolarów.
- Zespół zarządzający każdej firmy powinien mieć świadomość jak zapobiegać cyberatakom. Należy też kwestie ochrony bezpieczeństwa traktować jako wspólną inicjatywę całego przedsiębiorstwa, a nie jedynie jako problem działu IT – tłumaczy Mariusz Politowicz – certyfikowany inżynier rozwiązań Bitdefender w Polsce.