Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Kreowanie wartości dodanej

Dodano: 06.01.2018 Czytane: 20

Firma, aby być efektywną, musi wypracowywać zysk z działalności wyższy niż koszty związane z obsługą pozyskanego kapitału.

Kiedy mówimy o kosztach pozyskanego kapitału, od razu na myśl przychodzą nam odsetki od kredytu bankowego, który firma zaciągnęła, by móc zwiększyć swoje moce produkcyjne. Rzadko jednak ktokolwiek zastanawia się nad kosztem obsługi kapitałów wniesionych do firmy przez jej właścicieli.

Okazuje się bowiem, że pieniądze  właścicieli również posiadają swoją cenę. Ceną tą jest koszt utraconych korzyści, które inwestor mógłby osiągnąć, jeśli zdecydowałby się zainwestować pieniądze w inne przedsięwzięcie. Mógłby po prostu kupić papiery wartościowe pozbawione ryzyka, takie jak chociażby obligacje skarbu państwa i liczyć na stałe dochody „wypłacane przez państwo”.

Bój o kapitał

Koszt utraconych korzyści ma bardzo duże znaczenie, jeśli chodzi o inwestorów dysponujących kapitałem inwestycyjnym. Nie jest bowiem tajemnicą, że w światowej gospodarce mamy do czynienia z ograniczoną wartością środków finansowych, które mogą być zainwestowane w przedsięwzięcia gospodarcze. Dlatego wśród właścicieli firm i pomysłodawców nowych projektów trwa ciągłe współzawodnictwo o przyciągnięcie kapitału, który sfinansuje właśnie ich projekt. Magnesem, który przyciągnie inwestora i zapewni środki na rozwój firmy czy realizację pomysłu, może być tylko oczekiwana stopa zwrotu z tej inwestycji. Zatem miarą atrakcyjności przedsięwzięcia gospodarczego jest maksymalizacja wypracowanego przez firmę zysku, a dokładniej stosunek tego zysku do wartości zainwestowanych pieniędzy.

Zysk ponad wszystko

Okazuje się, że potencjalnego właściciela lub inwestora generalnie nie interesują takie parametry jak wielkość zadłużenia firmy czy wartość jej środków trwałych. Szczególnie wyraźnie widać w poczynaniach inwestycjach funduszy venture capital. Dla potencjalnego inwestora liczy się przede wszystkim skala działania i zysk wypracowywany przez przedsiębiorstwo.

Jeśli chodzi o skalę działania, to nie musi to być monopolista na skalę TP SA. Wystarczy mała firma, która dzięki pomysłowi monopolizuje pewien obszar rynku, czerpiąc z tego wysokie dochody.

Wielka przepierka

Tak więc to zysk i tylko zysk jest najlepszą zachętą dla potencjalnego inwestora, aby skusił się na użyczenie własnych pieniędzy. Konsekwencją wizji niebotycznych zysków był właśnie fenomen mydlanej bańki, jaką były niedawne miliardowe inwestycje w przedsięwzięcia związane z nowoczesnymi technologiami oraz Internetem. Inwestorzy skuszeni obietnicami analityków nowej ekonomii, którzy obiecywali niemal nieograniczoną stopę zwrotu, rzucili się stadnie do inwestycji w te przedsięwzięcia. Cóż z tego, jeśli po pewnym czasie zainwestowane przez nich pieniądze stały się tak samo wirtualne jak obiecywane przez analityków zyski.

Nowe kierunki w analizie

Wychodząc z zaprezentowanych wcześniej założeń, teoretycy rynku finansowego stworzyli zupełnie nowe podejście do analizy atrakcyjności poszczególnych rodzajów działalności gospodarczej. W modelu takiej analizy bierze się pod uwagę wartość dodaną tworzoną przez firmę w toku jej bieżącego funkcjonowania. Wartość dodana to, mówiąc najprościej, nadwyżka przychodów firmy nad kosztami związanymi z tymi przychodami.

Aby uświadomić przedsiębiorcom tę wartość dodaną, wprowadzono nowe pojęcia ekonomiczne:

  • Ekonomiczna wartość dodana – EVA (Ecomomic Value Added),
  • Rynkowa wartość dodana – MVA (Market Value Added).

Pierwszy wskaźnik – EVA – informuje nas o efektywności danego przedsięwzięcia gospodarczego oraz uzyskiwanej stopie zwrotu. Ponadto dostarcza informacji o tym, czy firma wypracowuje nowy majątek dla właścicieli czy też marnotrawi zainwestowany w nią kapitał.

Drugi ze wskaźników – MVA – jest natomiast różnicą między wartością rynkową przedsiębiorstwa a wartością zainwestowanego w firmę kapitału. Różnica ta wskazuje, w jaki sposób rynek ocenia dotychczasowe osiągnięcia firmy oraz perspektywy jej dalszego rozwoju. Oba powyższe wskaźniki są ze sobą nierozerwalnie związane, zgodnie z podstawową zasadą: wzrost ekonomicznej wartości przedsiębiorstwa pociąga za sobą wzrost jego wartości rynkowej.

Jak to liczyć?

Przy obliczaniu tego wskaźnika wykorzystujemy zależność określoną następującym wzorem:
EVA = (stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału - koszt pozyskania kapitału) x wartość zainwestowanego kapitału

W praktyce do wyliczenia wskaźnika EVA stosuje się wzór uproszczony, bazujący na wypracowanym przez firmę zysku netto. Wzór uproszczony przyjmuje następującą postać:
EVA = zysk netto - koszt kapitału

O ile wartość zysku netto odczytujemy ze sprawozdań finansowych firmy, o tyle kłopot może sprawiać oszacowanie kosztu kapitału. Otóż uznaje się, że koszt kapitału to minimalna oczekiwana przez inwestora stopa zwrotu, rekompensująca mu ryzyko inwestycji w przedsięwzięcie. Efektywny inwestor będzie zatem żądał co najmniej stopy zwrotu na poziomie nie obarczonych ryzykiem obligacji skarbu państwa, powiększonej o dodatkową premię za ryzyko. Premia ta wynosi sześć punktów procentowych ponad aktualną rentowność obligacji rządowych.

Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.