Szef strategów FX Saxo John J. Hardy prognozował wtedy, że Hillary Clinton wygra z ogromną przewagą, a Demokraci przejmą kontrolę nad senatem. Jeśli wierzyć części sondaży, prognoza ta może się zmaterializować, jako jedna z niewielu Szokujących Prognoz (spójrzmy prawdzie w oczy, jeśli zbyt wiele Szokujących Prognoz okazałoby się prawdą, to przestałyby one spełniać swoją rolę, nawet biorąc pod uwagę nieprzewidywalne czasy).
Jednak należy pamiętać, że sondaże mogą być zdradliwe, czego przykładem są wybory w UK w 2015, które doprowadziły do nieoczekiwanego ponownego wyboru premiera Davida Camerona lub sondaże przed Brexitem, które jeszcze w noc przed referendum wywołały silny wzrost kursu GBPUSD do 1,50, zanim funt mocno osłabł po ogłoszeniu faktycznych wyników głosowania na Wyspach. Czy oznacza to, że nie możemy wierzyć sondażom?
Nie, ale musimy podchodzić do nich z dystansem. Metodologia instytucji tworzących sondaże jest skuteczna, ale znajdujemy się obecnie w sytuacji globalnego kryzysu finansowegp, który doprowadził do zerwania dotychczasowej umowy społecznej. Skutkiem jest nasilenie się nastrojów skierowanym przeciwko elitom. To z kolei wzmacnia pozycję anty-establishmentowych polityków jak Trump i może utrudnić tworzenie miarodajnych sondaży.
Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że część zwolenników Trumpa może nie być skłonna do przyznania się do głosowania na niego, aby nie zostać utożsamionymi z radykalnymi wypowiedziami tego kandydata. Dodatkowo, jak w przypadku morderstwa Jo Cox, tydzień przed głosowaniem w sprawie Brexitu wiele osób może być tylko chwilowo zniesmaczonych niektórymi wypowiedziami Trumpa, aby następnie powrócić do poprzedniego stanowiska, czyli chęci wsparcia kandydata występującego przeciwko elitom. W przypadku śmierci Cox, wiele osób wyraziło żal z powodu tragicznego wydarzenia,
jednak tydzień później zagłosowało za wyjściem z UE. Trump, bez wątpienia, liczy na podobny rozwój wypadków. Przedstawiamy wobec tego dziesięć możliwych scenariuszy po
wygranej kandydata Republikanów.
1. Meksykański peso silnie traci na wartości
Kurs meksykańskiego peso był silnie (odwrotnie) skorelowany z szansami Donalda Trumpa na zwycięstwo. Za każdym razem, gdy prawdopodobieństwo wygranej kandydata Republikanów rosło, peso traciło na wartości.
Gdy wyszło na jaw w drugiej połowie września, że Clinton zachorowała na zapalenie płuc, kurs USDMXN wzrósł do najwyższego w historii poziomu, zbliżając się do 20,0. Następnie, z uwagi na poprawę jej zdrowia i wynik jednej z debat jeden-na-jedne z Trumpem, para wróciła
do bardziej umiarkowanego kursu 18,50, który pozostał jednak powyżej poziomów z lata 2015, gdy Trump zapowiedział swoją kandydaturę (kurs wynosił wtedy ok. 15,50).
Zapowiedź Trumpa dotycząca budowy muru, który miałby zapobiec nielegalnej imigracji Meksykanów do USA, może być korzystna dla firm takich jak meksykański producent betoniarek Cemex SAB, czy Granite Construction, Tetra Tech i Caterpillar. Jeśli Trump wygra, peso silnie straci na wartości. Trudno oszacować, jaka byłaby skala osłabienia i ile by ono trwało, jednak istnieje prawdopodobieństwo, że kurs przebiłby się powyżej 20,00 i pozostał w tych rejonach
do czasu, zanim para ponownie znalazłaby równowagę. Tak jak GBPUSD szuka nowych poziomów cztery miesiące po wyniku referendum ws. Brexitu, tak należy spodziewać się podobnej dewaluacji peso, choć waluta Meksyku może znaleźć nowy poziom równowagi szybciej niż funt.
Rating prawdopodobieństwa: Peso osłabnie, pytanie o ile. Na 8/10 oceniamy prawdopodobieństwo, że kurs osiągnie nowy rekordowo wysoki poziom i przebije się powyżej 20,0. Kurs USDMXN był bliski przebicia się powyżej 20,0 w ostatnim miesiącu.
2. Zwrot w prawo
Trump opiera swoją retorykę na najbardziej prymitywnym nacjonalizmie i nie trzeba być profesorem, aby prognozować, że jego prezydentura będzie oznaczać zwrot amerykańskiej sceny politycznej w prawą stronę, co będzie mieć istotny wpływ na relacje międzynarodowe. Jako zwolennik protekcjonizmu, Trump jest za prowadzeniem twardego kursu wobec Chin, Meksyku i Europy (poparł Brexit, gdy zrozumiał, co on oznacza) i innych podmiotów
na arenie międzynarodowej. W rzeczywistości, istnieje mało państw, które nie podpadły Trumpowi, z dość osobliwym wyjątkiem Rosji. Powtarzana przez Trumpa mantra „Ameryka przede wszystkim” nie jest zwiastunem dobrych relacji z innymi państwami. Dodatkowo, mniejszości w USA są coraz bardziej zaniepokojone przyszłością, a przecież amerykańskie społeczeństwo zbudowano na imigracji i zasadzie tygla kulturowego.
Co w praktyce oznaczałby zwrot USA w stronę prawicy? Głównie wprowadzenie barier celnych, które w handlu byłyby odpowiednikiem muru na granicy z Meksykiem, i oddanie inicjatywy na arenie stosunków międzynarodowych innym geopolitycznym graczom, głównie Rosji
i Chinom. W najgorszym scenariuszu oznaczałoby to też koniec współpracy w ramach ONZ. Mimo że organizacja jest krytykowana za korupcję i nieskuteczność, to była istotnym forum współpracy przez ostatnich 70 lat. Biorąc pod uwagę krytykę ONZ ze strony Rosji i ambicje Chin, aby stać się siłą przewodnią w regionie Morza Południowochińskiego, ONZ już teraz ma kłopoty z wypracowaniem wspólnego stanowiska w Radzie Bezpieczeństwa. Jeśli prezydentem USA zostanie osoba, która jest równie niechętna osiąganiu kompromisów, to ONZ straci skuteczność. Należy przy tym podkreślić, że dla Trumpa organizacja ta jest cześcią status quo, przeciwko któremu należy walczyć.
Bez względu jak niewiarygodnie to brzmii, to w przypadku ONZ można doszukiwać się podobieństw do Ligi Narodów w okresie międzywojennym. Gdy protekcjonizm bierze górę, międzynarodowe instytucje znajdują się pod ogromną presją. ONZ prawdopodobnie przetrwa prezydencję Trumpa, ale jej skuteczność zostanie ograniczona.
Rating prawdopodobieństwa: Skierowanie się w stronę prawicy należy wziąć za pewnik (9/10), ale ONZ przetrwa kryzys. Szacujemy, że prawdopodobieństwo upadku tej organizacji wynosi 2/10.
3. Dni Yellen są policzone
Podczas kampanii Trumpa i Clinton, prezes Rezerwy Federalnej (Fed) Janet Yellen znalazła się w ogniu krytyki. Trump oskarżył ją o to, że bank centralny USA jest używany jako narzędzie polityczne przez polityczne elity.
Wypowiedzi Yellen, którym brakuje siły, oznaczają, że prezes Fed jest łatwym celem ataku zarówno dla Trumpa, jak i Clinton. Jej kadencja kończy się w 2018, ale Trump chętnie doprowadzi do opuszczenia przez nią Fedu.
Istnieje prawdopodobieństwo, że Trump sam przejmie kontrolę nad Fedem, który jest postrzegany (może właściwie) jako odpowiedzialny za problemy gospodarcze państwa. Fakt, że Fed nieskutecznie odpowiedział na skutki globalnego kryzysu finansowego i doprowadził do sztucznego zawyżenia wycen na rynku akcyjnym, co nie ma wiele wspólnego z rozwiązaniem problemów realnej gospodarki, spowodował, że bank centralny USA znalazł się
pod ostrzałem polityków, głównie prawicy.
Rating prawdopodobieństwa: 10/10, jeśli to Trump otworzy drzwi do Białego Domu.
4. „Quitaly”
Dużym uproszczeniem jest poszukiwanie podobieństw między referendum we Włoszech (4 grudnia) i głosowaniem ws. Brexitu, gdyż włoskie referendum dotyczy reformy konstytucyjnej, a nie jest bezpośrednim głosowaniem ws. członkostwa w UE. Jednak przegrana premiera
Matteo Renziego będzie silnym ciosem dla pro-europejskiego obozu i doprowadzi do jego rezygnacji. Taki wynik głosowania we Włoszech byłby też pożywką dla radykałów sceny politycznej, którzy silniej krytykowaliby ideę ponadnarodowej europejskiej organizacji, która obowiązuje od 1945 i utorowała drogę do stworzenia UE i strefy euro. Przegrana Renziego niemal na pewno doprowadziłaby do kolejnych wyborów, w których sukces mógłby osiągnąć Ruch Pięciu Gwiazd, czyli włoscy populiści i nacjonaliści.
Zwycięstwo Trumpa wzmocni radykalne ruchy. Przegrana Renziego mogłaby oznaczać efekt domina i zwiększyłaby presję na Brukselę. Walka mogłaby okazać się zbyt trudna dla Donalda Tuska i innych decydentów w Brukseli.
Dlatego będą oni ściskać kciuki za zwycięstwo Renziego, co będzie bardziej prawdopodobne, jeśli Trump przegra.
Rating prawdopodobieństwa: 7/10 jeśli Trump wygra, ale 3/10, jeśli nowym prezydentem zostanie Clinton. Zwycięstwo Trumpa może wzmocnić retorykę przeciwko politycznemu status quo.
5. Polaryzacja mediów
Ma to mniejszy związek z ogólną wolnością prasy, a silniejszy z polaryzacją wiadomości w USA, w których wyborcy śledzą tylko te programy, które są spójne z ich poglądami i uprzedzeniami. Np. Fox News jest postrzegany jako stacja spójna z poglądami Trumpa. Raczej nie zmieni się to w przypadku jego wygranej, a nawet należy się wtedy spodziewać nasilenia procesu. Logiczną odpowiedzią ze strony stacji promujących inne poglądy będzie radykalizacja ich treści, aby utrzymać mocną retorykę.
Osoby z zewnątrz ze zdumieniem obserwują tę polaryzację w USA. Państwo, które w przeszłości było synonimem wolnych mediów i obiektywizmu, obecnie zbliża się do standardów reżimów komunistycznych. W teorii wolność nadal istnieje, ale działania bogatych właścicieli stacji przypominają na przykład Xinhua w Chinach, która jest tubą władz w Pekinie. Nadchodzą smutne czasy.
Rating prawdopodobieństwa: Proces polaryzacji już się zaczął, a można się spodziewać jego nasilenia, bez względu na to, kto wygra.
6. Koniec oskarżeń o manipulowanie wyborów
To być może śmieszne porównanie, ale zapewne niektórzy pamiętają skandal wyborczy z ołówkiem w roli głównej w okresie przed referendum ws. Brexitu. Zwłaszcza UKIP podchwycił wówczas ten temat, gdyż partia zaczęła tracić popularność z powodu morderstwa Jo Cox (nie zapominajmy, że Nigel Farage w rzeczywistości poddał się w noc referendum). Następnie, gdy to wygrana zwolenników Brexitu okazała się faktem, temat ten nigdy nie powrócił.
Trump wyciągnął podobnego królika z kapelusza. Także tu można spodziewać się, że nie będzie on ciągnąć tego wątku w razie wygranej 9 listopada. Nie można jednak krytykować go za taką linię ataku, biorąc pod uwagę fakt, że okazała się ona skuteczna dla UKIP a Farage okazuje wsparcie Trumpowi w ostatnich tygodniach kampanii.
Rating prawdopodobieństwa: 9/10 jeśli wygra Trump i 0/10, jeśli przegra. Mit sfałszowanych wyborów nigdy nie umrze w przypadku tego drugiego scenariusza.
7. Koniec bipolarnej polityki w USA
Mieliśmy już do czynienia z Rossem Perotem, który próbował zburzyć polityczne status quo w USA (wynikiem było wzmocnienie bipolarnej sceny politycznej z Demokratami i Republikanami). Jednak tym razem możemy być świadkami pojawienia się trzeciej drogi z powodu ogólnego rozczarowania obiema kandydaturami na prezydenta.
W USA czuć nasilający się sprzeciw wobec obu kandydatur i dążenie do znalezienia alternatywy. Wrażliwa na takie ruchy jest zwłaszcza Partia Republikańska, w której opór tradycjonalistów może doprowadzić do rozłamu. Oznaką słabości partii jest choćby fakt, że to Trump został jej prezydenckim kandydatem. Ironią jest fakt, że potencjalne zwycięstwo Trumpa byłoby szansą na zachowanie spójności partii, ale nawet wówczas należałoby spodziewać się w pewnym momencie sporów z inicjatywy takich polityków jak John McCain lub Paul Ryan. Bez względu
na wynik wyborów w USA, bipolarne polityczne status quo zacznie się kruszyć, a nasilą się ruchy w kierunku wybrania trzeciej ścieżki między Demokratami a Republikanami.
Rating prawdopodobieństwa: 9/10. To raczej pytanie „kiedy”, a nie „czy”. Być może na zmaterializowanie się tego scenariusza poczekamy jedną lub dwie kadencje.
8. Poprawa stosunków z Rosją
Miałem okazję spotkać się z Donaldem Trumpem w Moskwie w 1997. Już wtedy można było zauważyć jego sympatię do Rosji. Istnieje też wiele spekulacji na temat jego powiązań z Moskwą. Nie będę podawać żadnych nowych rewelacji, ale należy podkreślić, że Trump wielokrotnie pozytywnie wypowiadał się na temat Władimira Putina i chęci współpracy z Rosjanami w Syrii. To zatem sygnał, że podczas potencjalnej prezydentury Trumpa,
relacje z Moskwą poprawiłyby się.
Rosja jest silnie konserwatywna, a nieobliczalna polityka Trumpa jest dla Kremla źródłem obaw. Jednak apele Trumpa do Moskwy, aby opublikować więcej zhackowanych maili z korespondencji Clinton i jego zachwyty Putinem oznaczają, że poprawa stosunków między państwami jest prawdopodobna. Pytanie, co oznaczałoby dla świata.
Jeśli Trump anulowałby sankcje nałożone na Rosję, oznaczałoby to konsolidację kursu USDRUB poniżej 60. Moglibyśmy być jednak świadkami gwałtownych ruchów tej pary walutowej, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność Trumpa i jego nieprzemyślane wypowiedzi (i działania).
Rating prawdopodobieństwa: 9/10, jeśli Trump wygra, i pewne prawdopodobieństwo, że w ciągu dwóch lat wrogość między Moskwą a Waszyngtonem będzie największa.
9. Ceny ropy wystrzelają w górę
Anty-muzułmańska retoryka Trumpa jest największą przeszkodą na drodze do pokoju na Bliskim Wschodzie. Wygrana może dać impuls organizacjom jak Isis i Al-Kaida, aby wzmocnić retorykę przeciwko USA, jako wroga numer jeden. Jeśli Trump utrudni wjazd Muzułmanom do USA, nasilą się antyamerykańskie nastroje na Bliskim Wschodzie, a Waszyngton znajdzie się na kolizyjnym kursie z sojusznikami w regionie. Z uwagi na wrażliwość cen ropy naftowej na czynniki geopolityczne, można spodziewać się wówczas silnych zwyżek notowań surowca, dużo powyżej obecnych poziomów w okolicach 50 USD za baryłkę.
Isis wie co robi, gdy bierze za cel pola i instalacje naftowe w Kirkuku. Zagrożenie i ograniczenie podaży silnie wesprze notowania surowca niż jakiekolwiek porozumienie między OPEC a Rosją.
Co do innych rynków surowców, zwycięstwo Trumpa wsparłoby rynek złota postrzeganego jako bezpieczna przystań. Zyskać mogłyby też alternatywne rynki jak Bitcoin, którego obecne notowania to ok. $660. Być może kurs waluty jest daleki od szczytów z grudnia 2013, ale część inwestorów w takich inwestycjach widzi szansę na zysk.
Rating prawdopodobieństwa: 7/10 w przypadku ropy i złota. Bitcoin 3/10.
Martin O'Rourke
Dyrektor zarządzający TradingFloor.com, Saxo Bank