To właśnie stopień płynności przedsiębiorstwa decyduje, czy firma nie zalega z opłatami za wykonane na jej rzecz usługi, za zakupione przez siebie dobra czy też w kwestii najważniejszej - wypłacie pracownikom wynagrodzeń. Poziom płynności finansowej określa także kondycję finansową przedsiębiorstwa. Brak płynności oznacza brak środków na wywiązywanie się z umów i, ostatecznie, skutkuje koniecznością wycofania się z biznesu.
Utrata płynności bardzo często następuje wskutek powstania zatoru finansowego. Czym są zatory płatnicze? Jest to kumulujące się zadłużenie pomiędzy kontrahentami. Zazwyczaj zjawisko to ma charakter lawinowy. Gdy przedsiębiorca nie otrzymuje płatności, często sam ma problem z uregulowaniem własnych zobowiązań. Przyczyny powstania zatoru mogą być różne.
Najczęściej jest to słaba kondycja finansowa firmy albo opóźnienie bądź nieuzyskanie zapłaty od partnera biznesowego. Zatory finansowe są kłopotem dla każdej firmy, jednak im mniejsze przedsiębiorstwo, tym bardziej podatne jest na choćby minimalne zachwiania płynności finansowej. Szczególnie w przypadku małych firm dane GUS są nieubłagane - aż 26 proc. przedsiębiorstw utworzonych w 2013 r. nie przetrwało pierwszego roku. Dzieje się tak nie tylko z powodu braku doświadczenia właścicieli małych firm czy też tego, że dysponują oni raczej ograniczonymi środkami na prowadzenie biznesu. Trzeba bowiem pamiętać, że niskie ustawowe odsetki za zwłokę w regulowaniu należności (obecnie jest to 8% w skali roku) zachęcają nierzetelnych kontrahentów do kredytowania się kosztem dostawców. Czym się to kończy? Spółka, która cierpi na niedobór środków finansowych jest zmuszona do ograniczania kosztów. Konsekwencją tego jest redukcja zatrudnienia, wstrzymanie inwestycji i wreszcie opóźnienia w regulowaniu własnych zobowiązań. Taka sytuacja nie tylko hamuje rozwój przedsiębiorstwa. Nieterminowe regulowanie zobowiązań skutkuje utratą przez firmę wizerunku rzetelnego kontrahenta. Z tego wynika zmniejszająca się liczba zleceń, dodatkowe koszty w postaci odsetek, kosztów sądowych czy kosztów windykacji.
Dlatego też zarządzanie płynnością powinno być uwzględniane już w biznesplanie. Szukanie rozwiązania, gdy problem już zaistniał, to działanie zdecydowanie zbyt późne. Wystąpienie problemu to czas na wdrożenie planu B i wykorzystanie starannie dobranych wcześniej narzędzi wspomagających płynność. Dzięki temu przedsiębiorca uniknie niekorzystnych długofalowych skutków, a przynajmniej znacząco je zniweluje. Stąd też jak najwcześniej należy przeanalizować dostępne na rynku usługi wspierające utrzymanie płynności i wybrać taką, która będzie najkorzystniejsza dla spółki. Jest to szczególnie ważne w przypadku biznesów młodych, które jeszcze nie okrzepły na rynku.
Jak zatem zarządzać płynnością?
Najlepiej poprzez zapobieganie zatorom płatniczym. Przy czym trzeba pamiętać, że nie ma sposobu na stuprocentową eliminację problemu. Można im przeciwdziałać na wiele sposobów, ale przede wszystkim należy zacząć od dokładnego sprawdzenia potencjalnego partnera biznesowego przed przystąpieniem do pierwszej transakcji z nim. Naturalnie ludziom trzeba wierzyć, jednak – tak jak na drodze – zaufanie to powinno być ograniczone. Metody weryfikacji kondycji finansowej kontrahentów powinny zostać dobrane tak, aby nie tylko były dostępne (biorąc pod uwagę skalę prowadzonej działalności), ale także możliwie najskuteczniejsze z punktu widzenia specyfiki branż, w których działają obie strony. Inny sposób uniknięcia zatoru to właściwa dywersyfikacja ryzyka – lepiej, gdy na przychody firmy składają się płatności większej liczby mniejszych płatników.
Warto wykorzystać dostępne na rynku rozwiązania wspierające ten aspekt prowadzenia biznesu. Do wyboru (oprócz np. kredytów bankowych) jest wiele rodzajów faktoringu, pożyczki krótkoterminowe czy windykacja wierzytelności. Naturalnie, usługi te świadczone są komercyjnie. Nie są to jednak koszty nie do przyjęcia nawet dla początkujących biznesmenów. Wykonanie prostego rachunku ekonomicznego, czyli porównanie potencjalnych kosztów skorzystania z takich metod zarządzania płynnością i możliwych strat (włącznie z koniecznością zamknięcia biznesu i nieuniknioną w przypadku własnych zaległości utratą wizerunku) szybko pokazuje, która ścieżka jest w dłuższej perspektywie bardziej opłacalna i czy warto czynić oszczędności w tej dziedzinie zarządzania firmą. Trzeba bowiem nie tylko pamiętać, że już po 70 dniach oczekiwania na płatność prawdopodobieństwo odzyskania należności spada do 50 proc. Pielęgnowanie wizerunku partnera biznesowego, na którym można polegać, jest to inwestycja nie tylko w rozwój przedsiębiorstwa (w początkowym okresie jego istnienia wręcz w jego być albo nie być), ale przede wszystkim w jego przyszłość rozumianą jako budowanie wizerunku na fundamentach wiarygodności i dobrego imienia. Opinia nierzetelnego kontrahenta będzie kładła się cieniem na przedsiębiorstwie bardzo długo. Dlatego zapraszam do przeczytania części II cyklu, w której zostaną opisane właściwości faktoringu.
Katarzyna Sokoła
Członek zarządu oraz dyrektor sprzedaży i marketingu INDOS SA