To wszystko jest kluczowe, bo składa się na wartość, a w przypadku konkretnej transakcji cenę kupna nieruchomości.
Jeśli nie jesteśmy czegokolwiek pewni, zawsze pozostaje nam możliwość wynajęcia nieruchomości i podjęcia decyzji o kupnie dopiero wtedy, gdy nie będziemy mieli wątpliwości co do jakiegokolwiek elementu wywierającego istotny wpływ na cenę.
Jeśli jednak jesteśmy pewni zakupu, to w pierwszej kolejności powinniśmy wybrać kredyt. Jeśli stać nas na zakup nieruchomości za gotówkę, to tym bardziej nie ma powodu obawiać się obciążenia kredytem. Z kolei sytuacja odwrotna – gdy nie stać nas na zakup za gotówkę, ale bank ocenia, iż możemy być skredytowani – oznacza, że bądź co bądź profesjonalny podmiot dokonał weryfikacji naszej zdolności kredytowej i jeśli wypada ona dla nas korzystnie, możemy zaciągnąć zobowiązanie kredytowe. Ale czy zaciągać je w każdej chwili, w każdej kwocie, nawet tej wyznaczonej przez bank, na każdych zaoferowanych nam warunkach, także co do okresu spłaty, a zatem miesięcznych obciążeń w okresie spłaty? Na pewno nie, zwłaszcza, że zaciągnięcie kredytu na zakup nieruchomości zabezpieczonego na tej nieruchomości to decyzja o większym znaczeniu, niż zdajemy sobie z tego sprawę w momencie jej podejmowania. Szkopuł polega na tym, że to decyzje z gatunku tych, które są i powinny być podejmowane przez nas samych. To przecież my będziemy odczuwać ich skutki przez lata, a niektórzy nawet przez całe życie. Maria Dąbrowska mądrze przekonywała, iż trzeba ludziom zostawić wolność decyzji, nawet jeśli chcą decyzji szalonych albo tragicznych.
Zatem jeśli ktoś podjął decyzję o kupnie nieruchomości, co więcej kupnie na kredyt, a nie za gotówkę, to moim zdaniem akurat teraz jest dobry czas na kupno nieruchomości właśnie na kredyt. Tym bardziej, kiedy każdy z potencjalnych kredytodawców jest obecnie tak wyczulony na zdolność kredytową kredytobiorcy, że jest bardziej niż mniej prawdopodobne, iż oceny naszej zdolności kredytowej banki dokonają wyjątkowo starannie. A to dla nas istotna wiadomość, bo w przeciwieństwie do nas, banki spoglądać będą na nas nie jakimi jesteśmy, ale jakimi możemy się stać. Ponadto, sami z reguły oceniamy siebie na podstawie własnej wiedzy i subiektywnego doświadczenia. Banki z kolei mają do dyspozycji narzędzia do takiej oceny. Zatem poddanie się ocenie banku uprawdopodabnia, iż podejmowana przez nas decyzja nie okaże się błędem. Dziś to my musimy w coraz większym stopniu wykazywać wobec banku, iż nadajemy się na kredytobiorcę. A jeszcze parę lat temu to bank musiał wykazać, że nadaje się na kredytodawcę bardziej niż konkurencja. W otoczeniu pojawiających się wokół nas oznak deflacji i pogłębiającej się niechęci zarówno prywatnej przedsiębiorczości, jak i gospodarstw domowych do wydawania pieniędzy, szczególna staranność banków przy ocenie wiarygodności kredytobiorców nie dla każdego jest jednak oczywista, także w dłuższej perspektywie.
Dzięki nabytym w tym stuleciu doświadczeniom lepiej rozumiemy też wolterowskie przeświadczenie, iż uczony dobrze zna wartość pieniądza, ale bogaty nie zna wartości wiedzy. Wróciliśmy przecież do prostszych, bardziej dla wszystkich zrozumiałych, konstrukcji kredytów; zmniejszyło się ryzyko wzajemnego nie zrozumienia się, lub wzajemnego udawania, że się nie zrozumiano, co do treści zawieranych umów kredytowych. Dziś zawierane umowy kredytowe bazują na finansowaniu w znanej nam monecie, dla nas dobrej i przewidywalnej, co 500 lat temu przepowiedział Kopernik (te kraje rozwijają się najbardziej, które mają dobrą monetę, upadają zaś i giną, które używają złej...).
Rzecz jasna trudno byłoby nam zgodzić się co do tego, czy dobra moneta, to też moneta niewiele kosztująca w czasie? Mam wrażenie, iż przyszło nam żyć w czasach, gdy wzrostowi gospodarczemu towarzyszyć będzie tani kapitał. Jestem zdania, iż wchodzimy w naszym kraju w długi okres stabilnego wzrostu gospodarczego, któremu towarzyszyć będzie w całej Europie tani pieniądz i niska inflacja, mimo z jednej strony budzącego się dolara, a z drugiej zaczynającego pomrukiwać niedźwiedzia. Zwłaszcza dla gospodarstw domowych, indywidualnych konsumentów kapitał pozostanie tani pod postacią długoterminowych mieszkaniowych kredytów hipotecznych, z kolei jego cena będzie wciąż dużo wyższa przy innych formach finansowania: kredytach konsumpcyjnych, pożyczkach gotówkowych. Zatem wzięcie kredytu hipotecznego jawi się dziś jako optymalne źródło względnie taniego finansowania. I takiego podejścia jestem zwolennikiem.
Cytat w tytule: Éric-Emmanuel Schmitt
Sławomir Horbaczewski