Tylko jeden Polak na tysiąc zdaje sobie sprawę z tego, że jednym z najważniejszych problemów dla rodzinnych przedsiębiorstw jest sukcesja. Tak wynika z badania zleconego przez Fundację Firmy Rodzinne. Większość z nas najwyraźniej nie wie o problemie lub nie uważa go za kłopot. Tymczasem w najbliższych latach nawet 300 tys. Polaków może stracić pracę, jeśli przedsiębiorcy nie zatroszczą się o prawidłowe przeprowadzenie sukcesji.
Czym jest sukcesja?
W najprostszych słowach można powiedzieć, że sukcesja to przekazanie kierownictwa i/lub własności w firmie. Często bywa rozumiane jako jednorazowe wydarzenie, powiązane z formalnym podpisaniem dokumentów przekazania własności wypracowanych przez przedsiębiorcę aktywów jego następcy. W firmach rodzinnych zazwyczaj są to dzieci.
Sukcesja w oczach dzieci to przekazanie dzikiego słonia, który był wychowywany domu, ale najlepiej zna rodziców. Taki słoń może stratować rodzinę, przedsiębiorstwo i całe swoje otoczenie.
Tak naprawdę jest to trudny proces, który angażuje zarówno nestora, który ma przekazać biznes, sukcesora, który go przejmuje, a także cały zespół w firmie. Opisywane w mediach przykłady sukcesji to często finał kilku-, a nawet kilkunastoletnich przygotowań. Nie powinniśmy więc ulegać wrażeniu, że to prosta sprawa. Sukces sukcesji ocenia się po dziesięciu latach.
300 tys. miejsc pracy pod znakiem zapytania
Firmy rodzinne stanowią 44 proc. wszystkich przedsiębiorstw w sektorze mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw. Tak mówią rezultaty badania przeprowadzonego na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w grudniu 2014 r. Wynika z nich, że 11 proc. właścicieli firm rodzinnych nie wie, czy przekaże je następnemu pokoleniu. To z kolei pozwala sądzić, że nie mają one przygotowanego planu sukcesji i w przypadku większości z nich może być już nawet za późno na planowanie czegokolwiek, a powodzenie sukcesji będzie raczej zależało od czynników losowych niż zamierzeń przedsiębiorcy.
Mowa o 77 tys. firm sektora MMSP, które w najgorszym przypadku mogą zwyczajnie przestać istnieć. Problem dotyczy szczególnie firm, które są prowadzone w formie jednoosobowej działalności gospodarczej.
Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale śmierć właściciela firmy będącej jego jednoosobową działalnością gospodarczą oznacza praktycznie koniec firmy. Przestaje obowiązywać NIP, więc nie można wystawić faktur, wygasają też wszystkie pełnomocnictwa, więc praktycznie nie można zrobić nic. Firma przestaje istnieć. Według szacunków Fundacji Firmy Rodzinne, jeśli zrealizuje się najgorszy scenariusz i w wyniku nieudanej sukcesji te 77 tys. firm będzie musiało się zamknąć, pracę straci ponad 300 tys. osób.
Można się do tego przygotować
Jak przekonuje Katarzyna Gierczak Grupińska z FFR, można się dobrze przygotować do tego, by dorobek życia przedsiębiorcy nie przepadł. Istnieje szereg zabiegów które można podjąć, aby zapewnić ciągłość pracy firmy po odejściu dotychczasowego właściciela. I tutaj odejście wcale nie musi oznaczać śmierci, ale również emeryturę.
Podstawową sprawą, o której powinien pomyśleć każdy właściciel firmy rodzinnej to nadanie swojemu przedsiębiorstwu osobowości prawnej. To daje gwarancję, że nie przestanie ona istnieć, gdy nam przydarzy się coś złego. Być może brzmi to banalnie, ale znam wiele osób, które przyznały, że były tak pochłonięte prowadzeniem biznesu, że nigdy o tym nie pomyślały.
Poza nadaniem osobowości prawnej, czyli formalnie przekształceniem działalności gospodarczej osoby fizycznej w spółkę prawa handlowego istnieje szereg innych działań, które należy podjąć w zależności od tego, co chcemy, aby działo się dalej ze spółką. Szalenie istotny jest też wybór formy prawnej spółki – czy będzie to spółka osobowa, np. komandytowa, czy spółka kapitałowa (sp. z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółka akcyjna).
Ilu przetrwa?
Statystyki są brutalne. Według danych podawanych przez międzynarodową firmę doradczą Egon Zehnder w raporcie „Leadership Succession: Best Practices from the World’s Leading Family Businesses”, do drugiego pokolenia przechodzi 30 proc. firm, do trzeciego – tylko 12 proc. Firmy, które są własnością czwartego i dalszych pokoleń rodziny to zaledwie 3 proc. wszystkich firm rodzinnych. Nie należy jednak sądzić, że firmy, które nie przechodzą w ręce następnych pokoleń, znikają z rynku.
Często mają świetnych pracowników, którzy są zżyci z klimatem firmy i przejmują kluczowe stanowiska, a także kierownictwo w firmie. Warto więc szeroko rozglądać się za liderami, gdyż genu przedsiębiorczości nie dziedziczymy. Czasem objawia się dopiero w kolejnym pokoleniu.
O tym jak przetrwać, można przeczytać z książeczki którą wydała Fundacja Firmy Rodzinne wspólnie z prawie 100-letnim Bankiem z Austrii, wyspecjalizowanym w obsłudze rodzin biznesowych. To „Mała księga biznesu rodzinnego” autorstwa Davida Borka, oparta o doświadczenia z dziesiątkami firm rodzinnych z całego świata – takiej wiedzy w Polsce jeszcze nie ma.
Katarzyna Gierczak Grupińska
Prezes Fundacji Firmy Rodzinne