EBC gotowy na radykalne decyzje
Kluczowe znaczenie dla głównych giełd europejskich i sytuacji na rynku walutowym miało listopadowe posiedzenie EBC. Oczekiwano, że przeprowadzony będzie przegląd efektów trwającego od marca 2015 roku programu skupu obligacji i dojdzie też do podjęcia decyzji zmierzających do pobudzenia inflacji i wsparcia gospodarki strefy euro. Niemal pewne było ogłoszenie przedłużenia programu skupu obligacji państw strefy euro, którego zakończenie pierwotnie planowano na wrzesień 2016 r. Oczekiwano też zwiększenia skali skupu (obecnie zakłada on kupno obligacji o wartości 60 mld euro miesięcznie) lub objęcia nim innych niż obligacje skarbowe papierów wartościowych lub dalsze obniżenie stopy depozytowej, obowiązującej w przypadku środków lokowanych w EBC przez banki komercyjne. Stopa depozytowa wynosi teraz minus 0,2 proc. Po raz pierwszy obniżono ją do minus 0,1 proc. w czerwcu 2014, a po raz drugi we wrześniu 2014 r. Ten mechanizm ma skłonić banki do udzielania kredytów firmom. Jego efekty wciąż jednak są mizerne. Możliwość podjęcia bardziej radykalnych działań sugerowali w połowie listopada przedstawiciele EBC Peter Praet i Ewald Nowotny, a wcześniej szef banku Mario Draghi. Tradycyjnie dystansuje się od tego typu opinii Jens Weidmann, prezes niemieckiego banku centralnego, wchodzący w skład zarządu EBC.
Pod koniec listopada kurs euro spadł w pobliżej 1,06 dolara, a chwilami znajdował się jeszcze niżej. Od połowy października wspólna waluta osłabła wobec euro o 7,7 proc., a od początku roku o ponad 12 proc. Słabe euro pomaga gospodarkom strefy euro, zwiększając konkurencyjność ich towarów. Pozytywnie reagują giełdy naszego kontynentu. Indeks we Frankfurcie od połowy listopada zyskał prawie 6 proc., a od końca września wzrósł o 20 proc., mimo afery Volkswagena, kłopotów z falą imigrantów i zagrożenia atakami terrorystów.
Fed czeka na swoją kolej
Kluczowym wydarzeniem będzie posiedzenie Fed, które zakończy się 16 grudnia. Z dużym prawdopodobieństwem dojdzie na nim do pierwszej od czerwca 2006 r. podwyżki stóp procentowych. O tym, czy tak się stanie, można wnioskować z licznych danych z amerykańskiej gospodarki. Największe znaczenie mieć będą te dotyczące sytuacji na rynku pracy. W piątek opublikowane zostaną informacje o stopie bezrobocia i liczbie nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym, a także długości tygodnia pracy i wysokości płacy godzinowej. Wcześniej ze Stanów Zjednoczonych napływać będą równie ważne dane, m.in. wskaźniki ISM dla przemysłu i usług oraz raporty ADP o zmianie liczby miejsc pracy i Challengera o planowanych redukcjach etatów. Jedynie wyjątkowo złe dane mogłyby skłonić amerykańską rezerwę federalną do kolejnego przesunięcia terminu podwyżki stóp procentowych. Sporo światła na determinację w tej kwestii rzuci wystąpienie prezes Janet Yellen oraz publikacja raportu Fed o stanie i perspektywach amerykańskiej gospodarki. Sygnały przemawiające za grudniową podwyżką będą wzmacniały dolara, co z kolei będzie wywierało presję na spadki na giełdach towarowych.
Ropy raczej nie ubędzie
Długo oczekiwanym wydarzeniem było posiedzenie przedstawicieli największych producentów i eksporterów ropy naftowej, zrzeszonych w OPEC. Choć ostatnio pojawiły się pogłoski, że grająca wiodącą rolę na rynku Arabia Saudyjska mogłaby być skłonna do złagodzenia swojego stanowiska i zakończyć wojnę cenową, wciąż wydaje się to niezbyt realne.
Od połowy listopada notowania ropy naftowej idą nieznacznie w górę, jednak wciąż pozostają na niskim poziomie i trudno spodziewać się zmiany tendencji. Pod koniec listopada notowania amerykańskiego surowca typu WTI sięgały 42,5 dolarów za baryłkę, a europejskiej ropy Brent 45,5 dolara. Chwilowe silne wahania cen wiążą się z cotygodniowymi informacjami o stanie zapasów ropy naftowej i paliw w USA, publikowanymi w każdy wtorek i środę.
Barometr przyszłej koniunktury
Pierwszy dzień miesiąca tradycyjnie przyniesie publikację wskaźników PMI prognozujących sytuację w przemyśle głównych gospodarek świata. Wówczas poznamy wartość tych indeksów dla usług. Choć wobec wagi poprzednio wymienionych wydarzeń, mogą one pozostawać nieco w cieniu, nie należy wykluczyć, że wywołają reakcję na rynkach. Tym razem szczególną uwagę inwestorzy będą zwracać na PMI amerykańskiego przemysłu, który ostatnio niebezpiecznie zbliżył się do bariery 50 punktów. Spadek poniżej niej sygnalizuje pogorszenie się koniunktury.
Kibicujemy polskiej gospodarce
Nie zabrakło ważnych informacji dotyczących polskiej gospodarki. 30 listopada GUS podał dane o dynamice gospodarki w trzecim kwartale. Rynek oczekiwał potwierdzenia wstępnych szacunków mówiących o wzroście PKB o 3,4 proc., czyli nieco wyższym niż w drugim kwartale, gdy sięgał on 3,3 proc. O perspektywach na ostatnie miesiące roku można wnioskować na podstawie wskaźnika PMI dla naszego przemysłu za listopad. Po dość nieoczekiwanym i nieco niepokojącym spadku w sierpniu i wrześniu, październik przyniósł jego wzrost do 52,2 punktu.
Według oczekiwań analityków i ekspertów NBP, pod koniec roku można spodziewać się niewielkiego wzrostu wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. W październiku był on niższy niż przed rokiem o 0,7 proc. i wciąż nie widać wyraźnych sygnałów zmniejszenia się presji deflacyjnej. Na działania RPP wpływ mogą mieć też decyzje EBC, więc reakcji naszych władz monetarnych można się spodziewać najwcześniej w styczniu.
Polski rynek finansowy
Na warszawskiej giełdzie wciąż złe nastroje. Główne powody obaw wiążą się z kwestiami dotyczącymi pomocy zadłużonym we frankach, podatku bankowego i od supermarketów, udziału firm energetycznych w ratowaniu górnictwa, kształtu budżetu i niepewności związanymi z wieloma innymi decyzjami rządu. Indeks największych spółek spadł pod koniec listopada do poziomu najniższego od ponad sześciu lat, a jego zachowanie mocno kontrastuje ze zwyżkami nie tylko na głównych giełdach światowych, ale też ze znakomitą kondycją parkietu w Budapeszcie. Niewiele lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek, choć ich sytuacja nie jest aż tak zła.
Złoty wyraźnie tracił na wartości wobec trzech głównych walut. Kurs dolara 23 listopada przekroczył barierę 4 zł i trzymał się powyżej niej do końca tygodnia, osiągając poziom najwyższy od jedenastu lat. Podobnie było brytyjskim funtem, którego kurs zbliżył się
do 6,1 zł. Drożało też euro, za które pod koniec miesiąca na rynku międzybankowym płacono ponad 4,27 zł. Notowania franka stabilizowały się w okolicach 3,93-3,94 zł, głównie dzięki działaniom i deklaracjom szwajcarskich władz monetarnych, mającym na celu osłabienie waluty. Złoty nadal będzie pozostawał pod wpływem wydarzeń na rynku światowym, choć jego osłabienie wobec euro może wskazywać na negatywny wpływ czynników krajowych na jego notowania.
Nadal rosną ceny polskich obligacji dziesięcioletnich, co prowadzi do spadku ich rentowności. 27 listopada zbliżała się ona do poziomu 2,6 proc. Sytuację kształtowały oczekiwania związane z prawdopodobną perspektywą obniżenia stóp procentowych przez RPP w nowym składzie, który zmieni się w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Nastroje na Catalyst uległy pogorszeniu w wyniku ogłoszenia upadłości Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie, którego obligacje były na tym rynku notowane.
Nie powinno to jednak na dłużej negatywnie wpływać na rynek obligacji firm. Zapewne nie przeszkodziło w emisji obligacji spółki windykacyjnej Kruk. Mimo niskiej, sięgającej 2,9 proc. marży, zainteresowanie inwestorów nimi było tak duże, że zapisy zredukowano o prawie 85 proc. Wartość zgłoszonego popytu na obligacje o wartości 30 mln zł wyniosła 200 mln złotych.
Roman Przasnyski
Główny Analityk GERDA BROKER