Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, jak dokuczliwe są problemy związane z nieterminowym płaceniem zobowiązań przez naszych dłużników. Dla dużych firm oznacza to najczęściej zamrożenie poważnych środków finansowych, które mogłyby zostać wykorzystane na inwestycje, programy motywacyjne dla pracowników, czy jakikolwiek inny rozsądny cel. W każdym razie cel bardziej rozsądny niż finansowanie tą kwotą dłużnika.
W przypadku mniejszych firm borykających się z nierzetelnością dłużników pojawić się mogą problemy większego kalibru: czasem dalsze „być albo nie być”. Ze wspomnianego wierzyciela stać się on może dłużnikiem swoich klientów, ponieważ nie ma środków na zapłacenie wierzytelności, którymi de facto dysponuje jego dłużnik.
Do sądu po sprawiedliwość
Paradoksalnie jedną z ostatnich rzeczy, jakie zazwyczaj robi oszukany wierzyciel, jest... skierowanie sprawy do sądu. Po transformacji gospodarczej dosyć szybko okazało się sądy nie są w stanie „udźwignąć” rozpatrywania zwiększającej się liczby spraw. Z tych czy też innych powodów skuteczność i szybkość działania polskiego wymiaru sprawiedliwości jest dziś wystarczającym powodem, by szukać innych rozwiązań.
Wybierając jednak drogę sądową, trzeba pamiętać, że założenie sprawy to dodatkowe obciążenia finansowe. Często okazuje się, że dłużnik zamiast oddać nam pieniądze wynajmuje dobrego prawnika, który potrafi poważnie wydłużyć czas trwania sprawy. Zwłoka taka pociąga za sobą kolejne koszty.
Załóżmy jednak optymistycznie, że uzyskaliśmy wyrok nakazujący zapłatę. Składamy wniosek o wszczęcie egzekucji. Niestety, również w tym momencie czeka nas najczęściej kolejne rozczarowanie. Dowiadujemy się bowiem, że komornik jest obciążony pracą i w zasadzie najlepiej byłoby, byśmy sami wskazali majątek dłużnika do zajęcia.
Ale i to nie wszystko. Powoli zaczyna do nas docierać świadomość, że egzekucja ma swoje poważne ograniczenia – kolejne pole do popisu dla oszustów i naciągaczy. O ile komornik, któremu powierzamy naszą sprawę, wykazuje zaangażowanie, jakiego się od niego spodziewamy.
Druga strona prawa
Niewydolność systemu sądowniczego rodzi w zakresie odzyskiwania długów wiele patologii. W wyobraźni przeciętnego obywatela pokutuje do dziś wyobrażenie zagadnienia odzyskiwania pieniędzy w sposób, jaki zostało to ukazane w świetnym filmie Krzysztofa Krauze z 1999 roku „Dług”. Przestępcy wymuszający rzekome należności to czysty i jaskrawy przykład patologii społecznej. Niestety bywa również i tak, że zdesperowani wierzyciele w celu odzyskania swoich należności nawiązują kontakty ze światem przestępczym.
W naszej praktyce spotkaliśmy się z przypadkami, w których wierzyciel, dysponując prawomocnym wyrokiem sądowym, wolał prosić o pomoc bandytów. Znamy przypadek, gdy przed skierowaniem sprawy do rozpatrzenia w naszej firmie zajmowały się nią trzy różne grupy przestępcze (sic!).
Jak się okazało, był to dosyć drastyczny przypadek z ciemnej strefy odzyskiwania długów. Słyszeliśmy też o grupie „windykatorów” z zachodniej Polski, przemieszczających się zdezelowanym dużym fiatem. Gdy ów samochód zepsuł się pod domem niedoszłego klienta, który poprosił o spotkanie, „windykatorzy” domagali się zwrotu kosztów związanych z dojazdem i naprawą auta. Nie da się ukryć, że istnieje część rynku obrotu wierzytelnościami stojąca po drugiej stronie prawa.
Od negocjacji po happeningi
Zostawmy jednak epatowanie skrajnymi przypadkami działalności przestępczej podszywającej się pod działalność windykacyjną. Powiedzmy raczej, jak powinna działać profesjonalna i skuteczna firma windykacyjna. Co sprawia, że dłużnicy unikający płacenia swoich należności skłonni są do bardziej konkretnych rozmów z przedstawicielami firm ściągających długi?
Windykatorzy wychodzą z założenia, że każdy ma swój warsztat pracy i nie warto zdradzać swoich sposobów. Na pewno każdy jednak podpisze się pod tym, że szanująca się firma windykacyjna zagwarantuje swojemu klientowi to, że jej działania są zgodne z prawem.
Na samym początku firma windykacyjna powinna dążyć do porozumienia na drodze rozmów czy negocjacji. Wykorzystujemy do tego wszelkie możliwe formy kontaktu z dłużnikiem. Jeżeli dłużnik nie wykazuje żadnej woli współpracy, używamy argumentu o ewentualnym upowszechnieniu informacji o jego kłopotach, tak aby nie mógł oszukiwać już następnych klientów.
Wyobraźnia firm windykacyjnych jest niemal nieograniczona, a działania zgoła nietuzinkowe. Jeżeli dłużnik nie nawiązuje żadnych rozmów na temat spłaty należności, może się okazać, że przed jego siedzibą pojawi się jegomość w bardzo charakterystycznym stroju, który w otwarty sposób informuje wszystkich potencjalnych odbiorców o kłopotach przedsiębiorcy.
Jeszcze dalej posunęła się jedna z firm skandynawskich, która również przebiera jednego ze swoich pracowników, dajmy na to za wielkiego kurczaka czy jakąś postać z kreskówki. Praca takiego przebierańca polega na podążaniu za osobą (najlepiej tą jak najwyżej postawioną w nierzetelnej firmie) i możliwie częstym i głośnym przypominaniu jej o zaległych płatnościach. Proszę sobie wyobrazić uciążliwość takiej sytuacji dla „śledzonego” w takich miejscach jak restauracja, kino czy supermarket... Zdarza się również, że za samochodem dłużnika jeździ samochód windykatorów, na którym umieszczone są informacje o kłopotach finansowych osoby w aucie znajdującym się przed nimi.
Faktoring – nie można prościej
Zajmijmy się jednak katalogiem najprostszych możliwości, jakimi dysponuje wierzyciel w momencie, gdy pojawia się problem z zaległymi płatnościami. Pierwszą alternatywą jest sprzedaż wierzytelności.
Jeżeli firma windykacyjna decyduje się na zakup wierzytelności po dacie sprzedaży towaru ale przed upływem terminu płatności oznaczonym na dokumencie sprzedaży, to oznacza, że dokonano faktoringu. £atwo wskazać, że ryzyko takiego zakupu jest minimalne. Dlatego cena takiej sprzedaży nie jest bardzo wysoka. Jest to zazwyczaj pełna wartość transakcji pomniejszona o kilka procent do ułamka procenta jej wartości. Procent ów stanowi zysk firmy windykacyjnej. Przedsiębiorca dokonujący faktoringu kupuje sobie za niską cenę spokój od kłopotów w przyszłości z tą właśnie płatnością.
Cesja wierzytelności
Do zwyczajnej cesji wierzytelności dochodzi natomiast w momencie, gdy upłynął już termin wymagalności świadczenia. Cena takiego długu jest zróżnicowana, a głównymi zmiennymi decydującymi o tej cenie są: istnienie bądź nie podmiotu-dłużnika, jego ewentualna „kondycja” finansowa, a przede wszystkim czas jaki upłynął od daty wymagalności zapłaty. Wraz z upływem czasu wartość długu systematycznie spada, by osiągnąć wartość bliską zeru po dwóch latach (wynika to między innymi z przepisów kodeksu cywilnego).
Co ciekawe, taka dwuletnia wierzytelność osiąga swoją minimalną wartość – potem jej cena bardzo subtelnie, ale wzrasta. Uśredniając, można stwierdzić, że największa różnorodność wartości wierzytelności dotyczy tych, których okres „przeterminowania” wynosi 1 rok.
Firmy windykacyjne proponują różne warunki cesji: między innymi czasową czy warunkową. Tutaj jednak zawsze należy zapoznać się z konkretną ofertą firmy windykacyjnej, ponieważ warunki takich cesji są charakterystyczne dla danej sytuacji i różne w poszczególnych firmach dokonujących cesji.
Windykacja na zlecenie
Inną alternatywą radzenia sobie z dłużnikami jest klasyczna umowa zlecenie na windykację. W takim przypadku określona zostaje zapłata za odzyskanie wierzytelności. W zdecydowanej większości przypadków prowizję określa się na zasadach procentu od wartości długu. Im większa kwota długu, tym niższych prowizji domagają się dla siebie firmy windykacyjne.
Współpraca z sądem
Jeżeli wymienione powyżej działania nie przynoszą skutku i decydujemy się na skierowanie sprawy do sądu, tu także dopomóc nam mogą wyspecjalizowane kancelarie prawnicze. Również po uzyskaniu prawomocnego wyroku sądowego ponownie otwiera się pole działania dla firm windykacyjnych. Na tym etapie polega to na współpracy z komornikiem i lokalizowaniu majątku dłużnika.
Bardzo ciężko znaleźć wyspecjalizowaną kancelarię prawniczą, która gotowa jest zrezygnować ze swojej opłaty za przyjęcie sprawy przed wszelkimi działaniami w sądzie. Zdecydowanie bardziej uczciwe jest warunkowanie swojego zysku od wykonanej pracy, czyli zgoda na system prowizyjny. Co ważne, unikamy w ten sposób ryzyka, że firma windykacyjna weźmie zaliczkę i nic w danej sprawie nie zrobi. Czy to możliwe?
Odpowiedź przyniosła niedawna sprawa jednej z największych kancelarii zajmujących się windykacją. Otóż, okazało się, że niemal z dnia na dzień stała się ona sama bardzo poważnym dłużnikiem. Wynikało to z faktu pobierania zaliczek za przyjmowanie do windykacji spraw, z którymi... nic nie dało się zrobić. Warto zatem wybierać takie firmy windykacyjne, które za nieskuteczną windykację nie każą sobie płacić oraz unikają jakichkolwiek opłat wstępnych za przyjmowanie spraw.