Od ponad 25 lat żyjemy na powrót w ustroju politycznym zwanym demokracją, która spośród wszystkich systemów polityczno-gospodarczych chyba najbardziej odpowiada rozumnej i społecznej naturze człowieka. Winston Churchill mówił o niej: „Demokracja nie jest ustrojem idealnym, ale jest najlepszym, jaki dotychczas istnieje”. To rozwiązanie ustrojowe powinno służyć realizowaniu najważniejszego celu władzy – budowaniu dobra
wspólnego. Podstawowym warunkiem poprawności funkcjonowania systemu jest jednak poszanowanie fundamentalnych norm etycznych.
Każdy z nas chciałby żyć lepiej, być pięknym, zdrowym i bogatym. I najlepiej byłoby, aby wszystkie sprawy, które mają wpływ na jakość naszego życia, wziąć w swoje ręce. Niestety świat jest tak poukładany, że w większości przypadków nie mamy wiele do powiedzenia, decyzje podejmowane są bez naszego udziału i nikt wcześniej nie pyta nas o zdanie. W demokratycznie zorganizowanym państwie wypowiadamy się ustami naszych przedstawicieli, głosujemy ich rękami, a podejmowane decyzje analizowane są w ich głowach.
Co zatem zrobić, aby te wypowiedzi, głosowania i decyzje nie były rozczarowujące? Odpowiedź wydaje się prosta – wybrać takich reprezentantów, którzy nas nie zawiodą.
Odpowiedni wybór
Niestety Polska nie należy do państw grzeszących wysoką frekwencją wyborczą, a to właśnie powinno być podstawowym wyrazem współczesnego patriotyzmu. Politycy i ich kampanie wyborcze skutecznie nas od tego odstraszają, czego nieuchronnym skutkiem jest brak zainteresowania ze strony obywateli. Niska frekwencja m.in. wyborów do Parlamentu Europejskiego każe zastanowić się nad kondycją polskiego systemu demokratycznego.
Może warto pomyśleć o obowiązku głosowania, obłożonym odpowiednią karą pieniężną? Nawet niewielka kwota mogłaby przyczynić się do wzrostu frekwencji i może zmieniłaby wreszcie sytuację na naszej scenie politycznej.
Pamiętajmy, że nie biorąc udziału w wyborach szkodzimy przede wszystkim sobie. Pozbawiamy się wpływu na to, w jakim kraju przyjdzie nam żyć lub nie dajemy szansy mniej znanym twarzom, które mogłyby wprowadzić korzystne zmiany. Przecież to politycy decydują o kluczowych sprawach, takich jak wysokość wydatków publicznych i podatków, wprowadzenie jasnych przepisów, zapewnienie swobody gospodarczej, etc., które realnie wpływają na tempo rozwoju naszego kraju. Dlatego przed następnymi wyborami niech każdy z nas zapozna się dokładnie z ofertą partii oraz sylwetkami polityków i świadomie podejmie decyzję o pójściu na wybory, oddając głos na osobę, która będzie rzeczywiście reprezentowała nasze interesy.
A jak było przez ostatnie siedem lat?
Po siedmiu latach panowania rozstajemy się z premierem Donaldem Tuskiem. To rekord na politycznej scenie III Rzeczpospolitej. Od 1989 roku żadnemu z szefów rządu nie udało się zaliczyć reelekcji, a większości z nich nie udało się nawet dotrwać do końca kadencji. Dlaczego udało się Donaldowi Tuskowi? Czy był tak dobrym premierem?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna, gdyż zdecydował o tym splot różnych czynników. Przede wszystkim Donald Tusk na polskiej scenie politycznej nie miał zbyt dużej konkurencji. Jedyną obok Platformy Obywatelskiej – partią z realną możliwością wygrania wyborów była i jest partia kontrowersyjnego i nierzadko radykalnego Jarosława Kaczyńskiego. Tusk jawił się jako przeciwieństwo Kaczyńskiego i robił wiele, aby obraz ten mocno utrwalać.
Im było więcej agresji ze strony obozu Kaczyńskiego, im więcej niedorzeczności, tym większy spokój i komfort istnienia po stronie PO. Obaj panowie zdominowali scenę polityczną na wiele lat i wzajemnie swoimi działaniami wspierali swój byt.
Sytuacja ta determinowała działania rządu w sferze gospodarczej i społecznej. Brak rzetelnej i realnej konkurencji pozwalał rządowi Tuska na ograniczoną aktywność, składanie obietnic bez pokrycia i bezkarne niedotrzymywanie słowa. Tusk miał też wiele szczęścia, gdyż trafił na okres współpracy Polski z Unią, w którym zrealizowano wcześniejsze starania polskich rządów o unijne fundusze (to przecież starania rządu Marka Belki, a wszyscy pamiętamy entuzjazm Kazimierza Marcinkiewicza, który wieńczył ten proces swoim podpisem). Gwoli sprawiedliwości należy odnotować, że podobną pracę jak wyżej wymienieni wykonał Donald Tusk walcząc o fundusze na lata 2014-2020.
Paradoksalnie, rządom Tuska sprzyjał też światowy kryzys finansowy. Makroekonomiczne uwarunkowania, a szczególnie funkcjonowanie polskiej gospodarki poza strefą euro i relatywnie niski stopień powiązania polskich banków z gospodarką światową, pozwolił przejść przez kryzys w miarę „suchą stopą”, co na tle przykrych doświadczeń innych europejskich gospodarek odebrane było jako sukces polskiej gospodarki, a więc i osób nią zarządzających. Jednak niesprawiedliwością byłoby mówić, że wszystko co udało się Tuskowi należy przypisać szczęśliwemu splotowi okoliczności.
A afera?
Afera rozpętana niedawnymi publikacjami nielegalnych nagrań ze spotkań ministrów i innych wysokich urzędników państwowych to oczywiście polityczny problem rządu Donalda Tuska, ale także ważna kwestia związana z etyką sprawowania najwyższych urzędów w państwie.
Na kanwie wspomnianej afery podsłuchowej coraz głośniej wybrzmiewa pytanie, co jest mniej etyczne – knucie i prywata polityków, czy nielegalne podsłuchy, które je ujawniają. Wsłuchując się w wyjaśnienia premiera Tuska można dostrzec istotne niebezpieczeństwo, że rozstrzygając problem zasłaniał się istniejącymi przepisami i usiłował oddalić na dalszy plan wymiar etyczny. Nieważne, że ministrowie knują. Ważne, że zostali niezgodnie z prawem podsłuchani. ¦cigać należy nie tych, co knują, ale tych co złamali prawo montując nielegalny podsłuch. Na nieszczęście premiera, opinię publiczną nie bulwersował zamach na prywatność ministrów, ale łamanie przez nich fundamentalnych zasad sprawowania władzy. Wyraźnie pokazuje to, że Polacy są już zmęczeni dotychczas prowadzoną polityką i wszechobecnym kumoterstwem.
Zwykłe tłumaczenie już nie wystarczy, aby zamydlić im oczy i nie pozwoli zamieść afery pod dywan.
Etyka społeczna
Według oczekiwań obywateli, uprawianie polityki, nierzadko tożsame ze sprawowaniem władzy, było i jest kojarzone z etyką społeczną. I dawniej, i teraz ludzie pełniący funkcje publiczne powinni swoją postawą i wypowiedziami prezentować standardy postępowania obowiązujące osoby społecznego zaufania. To przede wszystkim uczciwość, transparentność, jawność, wiarygodność i odwaga – także ta, która pozwala nie poddawać się wpływom lub naciskom znaczących osób czy koterii. W żadnym wypadku postawa osób sprawujących władzę nie może być kojarzona z interesownością, matactwem i brakiem kultury. To, co zostało nam zaprezentowane, np. na wspomnianych taśmach, bardziej przypomina rozmowy podczas „towarzyskiego” spotkania, niż ludzi odpowiedzialnych za dobro 40-milionowego narodu. Może powinniśmy wziąć przykład z krajów, gdzie demokracja równa jest społeczeństwu obywatelskiemu, które aktywnie angażuje się w losy państwa, zapobiegając takim sytuacjom?
Niestety, na polskiej scenie politycznej przykładów nagannych postaw i braku poszanowania norm etycznych mamy pod dostatkiem. Obłuda, kłamstwo i prostactwo stało się normą, a ujawniane afery to kolejny odcinek trwającego od kilku lat serialu. Oczywiście każda wpadka ludzi reprezentujących ekipę Tuska wykorzystywana była przez obecną opozycję „do bólu”. I odwrotnie...
Paweł Kosmala
Prezes Zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego
www.gtf.pl
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Nowości
- Władza przejawia wielkość, kiedy z władzy rezygnuje