Tworzenie biznesplanu, szukanie kapitału i wspólników, badanie popytu, ubieganie się o kredyt na start, rejestracja działalności w jednym okienku – wszystko to skutecznie odstrasza wielu niedoszłych, często młodych, biznesmenów.
Odpowiedzią na te bolączki polskiej rzeczywistości może być finansowanie społecznościowe, inaczej crowdfunding.
Idea ta opiera się na zasadzie dokonywania drobnych wpłat kierowanych od osób, które wyrażają zainteresowanie możliwością zrealizowania innowacyjnych przedsięwzięć na rzecz pomysłodawcy bądź autora gotowego już produktu lub koncepcji. Taki sposób uzyskiwania środków na finansowanie nowych projektów zyskuje coraz większą popularność.
W Polsce, wbrew wielu ograniczeniom prawnym, crowdfunding to nadzieja dla dynamicznie rozwijającego się rynku start-up'ów. Stanowi szansę dla tych, którzy wpadli na ciekawy pomysł i szukają środków finansowych w celu wdrożenia swojego projektu w życie. Do niedawna kojarzono to z pewnym rodzajem zbiórki gwarantującej wpłacającym, w rewanżu za wsparcie, korzyści w formie niefinansowej. Mogły to być przykładowo gadżety lub reklama za darmo. Teraz zjawisko to ewoluuje, aby stać się nowym systemem kapitałowym. Inwestorzy, ponosząc ryzyko, nabywają udziały w przedsięwzięciu, a w przyszłości oczywiście szansę na realny zysk. Dla ułatwienia, wszystko za pośrednictwem Internetu.
Jak to działa w rzeczywistości?
Obecnie globalnie działa prawie 800 serwisów crowdfundingowych. Najprężniej rozwijają się one w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Największe światowe platformy, takie jak Kickstarter, zapewniają wsparcie finansowe kreatywnym projektom nawet w wysokości kilku milionów dolarów.
W Polsce realia są nieco inne. Mimo że taka metoda wspierania nowych projektów biznesowych nie jest jeszcze aż tak popularna, od dłuższego czasu działają w kraju podobne serwisy. Najstarszym jest PolakPotrafi.pl. Do tej pory uzbierał już ponad 3 mln zł na blisko 900 inicjatyw, a samych wpłat dokonało już niemal 40 tys. osób.
Sytuacja na rynku jest jednak bardzo dynamiczna i coraz więcej przedsięwzięć w Polsce może liczyć na finansowanie poprzez crowdfunding. Dane z czerwca 2014 roku podają, że miesięcznie na portalach internetowych dokonywanych jest ponad 50 tysięcy wpłat na kwotę przekraczającą 0,5 mln zł. Twórcy inicjatyw oferują już nie tylko różnego typu zachęty w postaci dóbr i usług, lecz także coraz częściej udziały w zyskach. Do tych pierwszych można zaliczyć m.in. pierwszą płytę z autografem lub darmowy dostęp do aplikacji przez określony czas – wszystko zależy od tego, jaki projekt decydujemy się wesprzeć, a tych jest całe mnóstwo.
Projekty osób korzystających z crowdfundingu różnią się między sobą. Zaczynając od mikro projektów za kilkaset złotych, które polegają przykładowo na rozdaniu przechodniom powstańczych opasek w godzinę "W", aż po zaprojektowane na większą skalę przedsięwzięcia podróżnicze lub wydawnicze za setki tysięcy złotych. Przykładowo, 16 lipca 2014 roku w 24 godziny portal PolakPotrafi.pl uzbierał rekordową sumę 100 tys. zł. Co wzbudziło taki entuzjazm internautów i otworzyło ich elektroniczne portfele? Idea reaktywacji pisma o grach komputerowych z lat 90. – „Secret Service”. Ten przykład pokazuje, że nie każdy projekt, który w taki sposób chciałby pozyskać kapitał, musi się odznaczać innowacyjnością. Jest wiele rzeczy, których pośród nas już nie ma, ale internauci o nich nie zapomnieli.
Przytoczone liczby oczywiście mocno odstają w porównaniu z Zachodem, ale nie ma też powodów do wstydu. Na tę chwilę realizuje się średnio 40 projektów na polskich portalach crowdfundingowych miesięcznie, a nasza hojność wzrasta wraz ze wzrostem świadomości w polskim Internecie o rzeczonym zjawisku. Zdecydowanie to dobry prognostyk na przyszłość. Mimo wszystko w naszym kraju nadal działają ograniczenia kapitałowe, dotyczące wielkości pozyskiwanych środków. Eksperci mają nadzieję, że prawo to zostanie zmienione tak, aby można było wykorzystywać środki z crowdfundingu w większym zakresie.
Wesprzyj projekt – otrzymasz produkt
Wyróżnia się obecnie dwie formy finansowania społecznościowego – nieudziałowe i udziałowe. Pierwsza stała się w Polsce najpopularniejsza i jest to absolutnie naturalne dla każdego rynku, który dopiero poznaje ideę tego typu zbiórek.
Najprościej można to przedstawić na zasadzie stopniowalnej gratyfikacji w postaci produktów, które powstaną w wyniku zrealizowania finansowych założeń przedsięwzięcia koniecznych do jego wcielenia w życie. Wszystko zależy bowiem od tego, w jak dużym stopniu zdecydujemy się wspomóc dany projekt. Przykładowo, trzech młodych ludzi z San Diego w Kalifornii – Coby Kabili, Mike Pilkington i Braydon Moreno – założyło firmę, która postawiła sobie za cel skonstruowanie drukarki 3D, która będzie kosztowała nieco ponad 1 600 zł (podobną drukarkę 3D o nazwie Replicator, można nabyć w cenie 7 000 zł).
W celu realizacji projektu zwrócili się do społeczności skupionej wokół wspomnianej wcześniej amerykańskiej platformy crowdfundingowej o wsparcie ich pomysłu. Osobom, które zdecydują się wesprzeć ich projekt zaoferowali różnego rodzaju formy gratyfikacji – w zależności od wielkości kwoty, którą wpłacili. Ci, którzy wesprą projekt kwotą minimum 1 400 zł (plus koszty przesyłki) otrzymają gotową drukarkę RoBo 3D Printer.
Zostań udziałowcem w przedsięwzięciu
Drugą formą wsparcia jest crowdfunding udziałowy. W tym przypadku, w rewanżu za udzielone wsparcie danemu projektowi otrzymujemy prawo do partycypacji w potencjalnych zyskach. Ponadto, możliwe jest też otrzymanie udziałów w całym przedsięwzięciu. Może to przypominać działalność inwestycyjną na wczesnym etapie rozwoju firmy.
Jeśli w tym momencie zainteresowała was taka forma wspierania zazwyczaj młodych przedsiębiorców, to mam dobrą wiadomość. W tym roku wystartowała nowa platforma crowdangels.pl. Stworzono ją dla osób z pomysłami na biznes, które poszukują wsparcia finansowego w zamian za udziały i odwrotnie – dla inwestorów szukających innowacyjnych pomysłów na biznes i udzielenia im wsparcia. Jest to jeden z pierwszych takich projektów w Polsce, dający możliwość udzielenia wsparcia głównie udziałowego.
Crowdangels.pl otwiera nową erę na polskim rynku inwestycyjnym. Dotychczas to, co było zarezerwowane dla funduszy inwestycyjnych oraz aniołów biznesu jest dostępne dla każdego z nas. Teraz każdy może zostać współwłaścicielem innowacyjnej spółki. Portal umożliwia inwestowanie już tak niewielkich kwot jak 50 zł. Dzięki wsparciu wielu inwestorów, którzy wesprą projekty niewielkimi kwotami, przedsiębiorcy mają szansę pozyskać niezbędny kapitał od społeczności na start i rozwój spółek. Dzięki Waszemu wsparciu firmy mogą rozkwitnąć, a Wy możecie liczyć na profity z objętych udziałów – piszą na swojej stronie twórcy portalu. Jeśli ktoś myślał o ciekawych pomysłach na lokowanie kapitału, jest to z pewnością interesująca propozycja. Każdy może zostać aniołem biznesu.
Realia prawne
Do lipca barierą w rozwoju platform crowdfundingowych były stare i niedostosowane do realiów współczesnego rynku przepisy, które nie uwzględniały postępu technologicznego. Na szczęście dla wszystkich zainteresowanych, w Dzienniku Ustaw z 17 kwietnia 2014 r. opublikowano nową ustawę o zbiórkach publicznych. Po trzech miesiącach zastąpiła ona przepisy, które pochodziły z 1933 roku. Zmianę, jaka zaszła w przepisach, przejrzyście zaprezentowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, dobitnie pokazując jak niedoskonałe było nasze prawo z punktu widzenia rozwoju finansowania społecznościowego.
koniec_str_1#
MAC wyjaśnia, że nowe prawo obowiązujące od 18 lipca 2014, jednoznacznie wyklucza finansowanie społecznościowe z kategorii zbiórki publicznej. Jest to ze wszech miar słuszne posunięcie, z racji tego, jak rozumiana powszechnie jest zbiórka, a jak crowdfunding. Pierwsza stanowi zakrojoną na szeroką skalę akcję, której jedynym celem jest uzyskanie jak największej kwoty z darowizn na dany, znany darczyńcom cel. Druga zaś wiąże zbierającego, jak i wpłacającego na dłużej. Tworzy się dwustronny stosunek między wpłacającym a zbierającym.
W przypadku crowdfundingu nieudziałowego najczęściej liczymy na jakąś formę rewanżu w praktyce, poprzez otrzymanie egzemplarza produktu finalnego lub jakiegoś gadżetu/usługi z nim związanej. Można powiedzieć, że jest to pewna forma przedsprzedaży. Przy finansowaniu udziałowym w grę wchodzą już prawne powiązania związane z udziałem w zyskach lub przekazaniem udziałów, w przypadku gdy projekt z pomysłu zamieszczonego w sieci przeradza się w rzeczywistą działalność gospodarczą.
Jak dotąd większość serwisów radziła sobie w dotychczasowym ustroju prawnym, koncentrując się na projektach nieudziałowych, które opierały się na zasadach transakcji pre-paid. Rozwijając treść umieszczonej grafiki należy zauważyć, że każdy, kto chciał publicznie zbierać środki, niezależnie od tego czy zbierał w gotówce czy na konto, musiał posiadać odpowiednią zgodę ministerstwa. Po nowelizacji zbiórki elektroniczne nie wymagają żadnych dodatkowych formalności. Wszystko dzięki technice zapewniającej przepływ pieniędzy w sieci. Wszystkie transakcje są rejestrowane, co zapewnia przejrzystość i możliwość kontroli.
Ustawodawca nie śpi – co na to fiskus?
Kończąc wątek prawny można płynnie przejść do tematyki podatkowej. W tym momencie nie istnieją w Polsce dokładne przepisy obciążające fiskalnie crowdfunding. Wraz z rozwojem rynku mnożą się wątpliwości dotyczące regulacji prawno-podatkowych. Wynika to m.in. z faktu, że nie mamy do czynienia z instytucją nazwaną, ani zdefiniowaną w polskich przepisach. Poza tym praktyka pokazuje, że w ramach crowdfundingu funkcjonują różne rozwiązania. Wszystko zależy od tego, jakie podmioty ubiegają się o wsparcie. Ważna jest forma prawna, branża i lokalizacja na świecie. Podobny problem jest po stronie darczyńców. Mogą to być osoby fizyczne (indywidualne lub prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą), prawne albo jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej. Dodatkowo dochodzi także aspekt lokalizacji każdego z nich.
Jednym z powodów, który zdecydował o oddzieleniu crowdfundingu od zbiórki publicznej w nowych przepisach jest forma, w jakiej można udzielić wsparcia. Finansowanie społecznościowe opiera się na obrocie bezgotówkowym (płatności internetowe) i w związku z tym nie wyczerpuje to definicji ustawowej zbiórki publicznej, jako publicznego zbierania ofiar w gotówce lub naturze. Ustawa o zbiórkach publicznych nie oddaje w pełni realiów także z innego powodu. Zapisy w niej umieszczone ograniczają krąg uprawnionych do zbiórek tylko do stowarzyszeń i organizacji posiadających osobowość prawną, albo komitetów organizowanych dla realizowania określonego celu. Przewiduje się, że głównym przedmiotem badań i celem kolejnych regulacji będzie uporządkowanie i umiejscowienie w systemie podatkowym crowdfundingu udziałowego. Tu do gry wchodzą podmioty gospodarcze finansujące, jak i te finansowane. Następuje nabywanie udziałów w spółkach, prawo do partycypacji w zyskach, ewentualnie przejęcie całego przedsięwzięcia po dłuższym czasie.
Inne opcje dostępne są w zależności m.in. od przyjętej struktury własnościowej i organizacyjnej projektu, a te potrafią się od siebie mocno różnić, o czym wspomniałem już wcześniej. Postaram się w skrócie przedstawić każdy aspekt fiskalny tego typu finansowania.
Koncepcja postrzegania wpłat, jako świadczenia wynikającego z umowy darowizny (która de facto taką nie jest, gdyż liczymy na coś w zamian), pozwala na użycie przepisów dotyczących prawa podatkowego dotyczącego spadków i darowizn. Dokładnie mowa tu o zwolnieniach z podatku dochodowego i podatku od darowizn. Jednak tyczy się to tylko sytuacji, gdzie finansowana jest osoba fizyczna nieprowadzącą działalności gospodarczej.
Dodatkowo, należy pamiętać o tym, od kogo otrzymujemy wsparcie. Determinuje to kwestie wysokości kwoty wolnej od podatku, które są określane dla konkretnych grup podatkowych. Inaczej rozlicza się wsparcie od osób całkowicie z zewnątrz, a inaczej przyjęcie pieniędzy od najbliższych, ale też nie wszystkich. Natomiast w sytuacji gdy beneficjentami finansowania są inne podmioty, aniżeli osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej, są one zobligowane do zaliczenia takiego przychodu, jako podlegającego opodatkowaniu. Z kolei patrząc od strony fundatora (zarówno osoby fizycznej, jak i prawnej) jest to wpłata tytułem darowizny. To zaś zawęża możliwość podpięcia takiej wpłaty pod koszty uzyskania przychodów.
Istnieją ściśle wskazane w ustawach podatkowych wypadki finansowania przeznaczonego na cele określone w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie na rzecz organizacji wskazanych w tej ustawie, pod warunkiem odpowiedniego udokumentowania i do wysokości 10 proc. dochodu podatkowego. Jako pewną alternatywę można przyjąć, że będziemy mieli do czynienia z przedsprzedażą. Jest ona wtedy oczywiście uzależniona od wcześniejszego wytworzenia wspieranej rzeczy czy usługi, które to jest warunkowane powodzeniem całego projektu pod kątem zdobycia zamierzonej kwoty. Wiele akcji i projektów daje szansę, gdzie każdy finansujący otrzymuje gratyfikację za przekazane środki. Jak dokładnie ona wygląda, zależy najczęściej od skali udzielonego wsparcia wyrażonej w widełkach kwotowych. Ważne jest to, iż są one znane i widoczne dla fundatorów w momencie udzielania pomocy. Taka sytuacja każe uznać każdą otrzymaną przez zbierającego kwotę, jako wynagrodzenie z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej.
Patrząc znowu z drugiej strony, przelane środki mogą stanowić koszty uzyskania przychodu, ale też nie zawsze. Musi być spełniony warunek związku między finansowanym przedsięwzięciem a prowadzoną działalnością. Jedynie dla osób osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej dokonanie zakupu w formie pre-paid nie będzie źródłem konsekwencji fiskalnych pod kątem zapisów o podatku dochodowym.
Trzecia sytuacja to wywoływany wcześniej crowdfunding udziałowy. Zasady, jakimi się on kieruje zdążyliśmy już poznać, czas na opisanie aspektów podatkowych. Gdy dochodzi do uzyskania praw do udziału w zyskach spółki będącej osobą prawną, fundator ma dwa wyjścia. Może przypisać przychody do tych uzyskanych z kapitałów pieniężnych (osoby fizyczne) albo jako dochody z udziału w zyskach osób prawnych (osoby prawne). Inne scenariusze każą rozważać przychody ze wspólnego przedsięwzięcia lub udziału w spółce osobowej (innej niż komandytowo-akcyjna), jako podlegające alokacji wobec poszczególnych uczestników tego przedsięwzięcia proporcjonalnie do ustalonego udziału w zyskach. Takie rozwiązanie jest jednak problematyczne, w sytuacji gdy brakuje informacji o przysługujących fundatorowi udziałach w ogólnych zyskach.
Wyżej opisane scenariusze opierają się na bieżącym porządku prawnym, który w swoich założeniach w ogóle nie odnosiły się do możliwości zaistnienia takiego zjawiska jak crowdfunding. Niewątpliwie jest to obszar, gdzie wymagana jest oddzielna legislacja, gdyż rynek jest bardzo dynamiczny i będzie przybywać coraz więcej form i hybryd we współpracy między darczyńcami a beneficjentami.
Dalszy rozwój
Wartym odnotowania jest pomysł na rozwój crowdfundingu w Polsce, który wspólnie forsują warszawska giełda, Miasto Stołeczne Warszawa i stowarzyszenie Aula Polska. Obecnie trwają prace nad stworzeniem Warsaw Startup Space – przestrzeni miejskiej przyjaznej innowacyjnym przedsięwzięciom i mikrobiznesowi, której elementem ma być właśnie platforma crowdfundingu. Jak mówią przedstawiciele inicjatorów, będzie to polegało na zapewnieniu młodym przedsiębiorcom przestrzeni fizycznej, dostępu do odpowiednich urządzeń teleinformatycznych, aparatury, porad finansowych, prawnych, marketingowych, finansowania i promocji. Długoterminowym celem projektu Warsaw Startup Space jest wspieranie innowacyjności polskiej gospodarki oraz promowanie wizerunku Warszawy, jako miasta przedsiębiorczego i dynamicznego. To z kolei ma przyciągać kolejnych inwestorów i przedsiębiorców – zarówno do miasta, jak i na rynek kapitałowy. Projekt jest atrakcyjny dla wszystkich pomysłowych i przedsiębiorczych osób z jednego, prostego powodu.
¦rodowisko, jakie zostanie utworzone w stolicy, będzie świetnym poligonem doświadczalnym dla wszelkiego rodzaju projektów, których autorzy będą chcieli sprawdzić, czy istnieje w ogóle zapotrzebowanie na ich pomysły. To wszystko może wpłynąć pozytywnie na cały rynek start-up’ów w Polsce – już od samego początku każde przedsięwzięcie będzie bowiem na bieżąco monitorowane pod kątem jego innowacyjności i przydatności dla potencjalnych konsumentów. Dzięki temu ograniczyć można do minimum ryzyko marnowania środków finansowych na inicjatywy, które mogą upaść tak szybko jak powstały.
Oskar Niedbalski, Business Consultant, ConQuest Consulting
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Nowości
- Milion złotówek z Sieci