Dzisiaj jest: 23.11.2024, imieniny: Adeli, Felicyty, Klemensa

W październiku sytuacja znacząco się nie poprawi

Dodano: 07.10.2014 Czytane: 19

Wrzesień przyniósł dalsze, wyraźne umocnienie się dolara względem złotego, który testował okolice 3,30 zł. Nieco uspokoiło się na euro, które utrzymywało się poniżej 4,20 zł oraz na franku, który odbił się od poziomu 3,50 zł. Dane, jakie napłynęły z kraju były słabe (zwłaszcza produkcja przemysłowa) i w zasadzie przesądzają o obniżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej podczas posiedzenia zaplanowanego na 8 października. Pytanie tylko o skalę ruchu i komunikat, na bazie którego rynek będzie próbował szacować skalę kolejnych posunięć na stopach. Warto jednak zaznaczyć, że już teraz rynek długu wycenia przynajmniej dwie obniżki o 25 p.b. do końca roku.

Niemniej to nie dane z kraju będą najważniejsze. Dalej umacniający się dolar, a zatem spadający EUR/USD to potwierdzenie faktu migracji kapitałów liczących na benefity ze strony FED, ale też pewna forma traktowania amerykańskiej waluty, jako bezpiecznej przystani, także ze względu na wydarzenia geopolityczne (sytuacja na Bliskim Wschodzie i relacje z Rosją). We wrześniu Rezerwa Federalna nie zdecydowała się na usunięcie z komunikatu frazy „considerable time”, odnoszącej się do okresu utrzymywania niskich stóp procentowych, ale to może mieć miejsce już w końcu października. Oczywiście pod warunkiem, że publikowane dane makroekonomiczne będą dobre. A to może zwiększyć spekulacje, że do pierwszej podwyżki stóp w USA dojdzie wcześniej, niż w połowie 2015 r. i dać pretekst do kolejnej fali umocnienia się dolara.

Gwałtownie zyskujący dolar to negatywny sygnał dla rynków wschodzących, gdzie coraz częściej inwestorzy będą decydować się na realizację zysków z wcześniejszych miesięcy – we wrześniu dobrze było to widoczne, chociażby na tureckiej lirze. Niepokoi jednak coś innego. To kwestia coraz częstszego traktowania euro, jako waluty finansującej operacje spekulacyjne (carry-trade), czyli taniego źródła pozyskania kapitału na inne, wyżej oprocentowane inwestycje. Oznacza to, że potencjalne odbicie się wspólnej waluty (jeżeli takowe nastąpi za kilka tygodni) nie musi być nazbyt korzystne dla rynków wschodzących, bo będzie sygnałem do pokrywania spekulacyjnych pozycji. Innymi słowy, złoty stał się zakładnikiem sytuacji na rynkach globalnych, a pozytywnych informacji z kraju, które mogłyby pozwolić mu się nawet częściowo uniezależnić, zwyczajnie brakuje.

Marek Rogalski
Główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony ¦rodowiska S.A.
Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.