Trzeba sobie jasno powiedzieć - rynki finansowe nie zdyskontowały jeszcze w pełni skutków wzajemnych sankcji, które są elementem wojny handlowej między Unią a Rosją. Co gorsza, brak pomysłu i woli wszystkich stron na rozwiązanie konfliktu na wschodnich obszarach Ukrainy sprawia, że nie należy oczekiwać, aby obostrzenia handlowe zostały w najbliższych miesiącach złagodzone. Nad europejską gospodarką, która i tak notowała niemrawe ożywienie, zawisło widmo kolejnego poważnego spowolnienia, które może potrwać dłużej, niż kilka miesięcy.
Najprawdopodobniej wymusi to na Europejskim Banku Centralnym to, co jeszcze dwa lata temu wydawało się nie do pomyślenia – szeroki program skupu aktywów opartych o papiery komercyjne, ale także rządowe obligacje. Europejscy decydenci zdaję się zrozumieli, że jedyną formą wsparcia ożywienia gospodarczego jest doprowadzenie do wyraźnego osłabienia własnej waluty. To pozwoli też zrównoważyć skutki kolejnej recesji dla krajów południa, a także zapobiec kolejnym działaniom zmierzającym do „wysadzenia” strefy euro. Warto przecież pamiętać o tym, że już za 2-3 lata czekają nas wybory w kilkunastu krajach Unii Europejskiej, które mogą doprowadzić do wzrostu znaczenia ugrupowań eurosceptycznych.
Na krótką metę wizja dalszych działań Europejskiego Banku Centralnego nie musi zaszkodzić złotemu. Kapitał odpływający ze strefy euro, będzie szukał innych atrakcyjnych miejsc, a scenariusz kilku obniżek stóp procentowych przez naszą Radę Polityki Pieniężnej, może zachęcić do zakupów naszej waluty w kontekście zysków na rynku długu.
O wiele większym zagrożeniem dla naszej waluty jest perspektywa potencjalnych zmian w USA. I to był główny motor osłabienia się walut rynków wschodzących w lipcu i sierpniu. Wizja, że stopy procentowe mogą zostać podniesione przez FED wcześniej, niż w połowie 2015 r. sprawia, że rośnie presja na powrót kapitałów w stronę dolara. Na szczęście nic nie jest przesądzone. Wprawdzie Rezerwa Federalna coraz częściej wysyła sygnały, że byłaby gotowa do zmian, ale jak dodaje wiele będzie zależeć od uwarunkowań makroekonomicznych, a tych nie mogą sprawić, że szanse na wcześniejszą podwyżkę stóp spadną. To dałoby pole do odreagowania ostatniej słabości złotego na jesieni.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym Domu Maklerskiego Banku Ochrony ¦rodowiska S.A.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Nowości
- Złoty słabszy, ale dramatu nie ma