Z jednej strony jest to naturalna konsekwencja rozwoju branży IT. Z drugiej - nadmierne koncentrowanie promocji na sieci www, przy jednoczesnym deprecjonowaniu innych form komunikacji wiąże się z ryzykiem pominięcia w działaniach reklamowych osób, które nie będąc zaangażowanymi użytkownikami Internetu, stanowią ważną i liczną grupę docelową. Aby uniknąć tego rodzaju zagrożenia przedsiębiorcy – zwłaszcza ci z sektora MSP, powinni bardzo dokładnie poznać odbiorców swojej oferty – ich upodobania oraz sposoby na komunikację z nimi – najskuteczniejsze, nie najpopularniejsze.
@@
Co poza Internetem?
Zanim nasze życie - zarówno w codziennym, jak i biznesowym wymiarze zdominował Internet i oferowane przez niego narzędzia, firmy komunikowały się ze swoimi klientami m.in. za pośrednictwem ulotek, folderów, katalogów i bannerów - zawieszonych nie na stronie internetowej, ale na tablicy ogłoszeniowej, ogrodzeniu czy ścianie budynku. Tego rodzaju forma reklamy w wielu sytuacjach wciąż bywa najskuteczniejsza. Szczególnie dobrze sprawdza się wśród podmiotów prowadzących działalność na skalę lokalną, skierowaną do mieszkańców okolicznych miejscowości lub takich, którzy z Internetu korzystają w niewielkim stopniu.
- W przypadku firm działających w określonym regionie lub zlokalizowanych w niewielkich miejscowościach, w których wykorzystanie Internetu nie jest tak zaawansowane jak w dużych aglomeracjach miejskich, komunikacja bazująca na rozwiązaniach online może nie przynieść oczekiwanego rezultatu. Tego rodzaju podmioty mogą osiągnąć dużo lepszy efekt wykorzystując tradycyjne nośniki reklamy – ulotka czy broszura wręczona klientom przed wejściem do sklepu to dużo pewniejszy sposób na poinformowanie o przygotowanej dla nich ofercie niż board zawieszony na stronie internetowej osiedlowego sklepu. Co więcej, informując o promocji dokładnie wtedy, kiedy kupujący przebywa na terenie obiektu, zwiększamy prawdopodobieństwo, iż dokona zakupu spontanicznie, pod wpływem newsa o rabacie – zauważa Sylwia Rapczewska project manager serwisu internetowego PigPrint.
– W przypadku firm, którym zależy na przypomnieniu o swojej ofercie okolicznym mieszkańcom, na poinformowaniu o niej nowych osób, np. przejeżdżających przez miejscowość lub przebywających w niej czasowo – chociażby na weekend, tradycyjne nośniki informacji reklamowej także będą idealnym rozwiązaniem. Szyld czy banner, stale obecne w przestrzeni publicznej nie tylko przyczynią się do umocnienia świadomości marki wśród dotychczasowych klientów, ale umożliwią pozyskanie nowych – dodaje Sylwia Rapczewska.
Rectangle nie dla każdego
To, że Internet, mimo wachlarzu możliwości nie stanowi środka komunikacji gwarantującego dotarcie do każdego potencjonalnego klienta potwierdzają statystki. Zgodnie z danymi zawartymi w raporcie GUS „Społeczeństwo informacyjne w Polsce w 2013 r.”, za pomocą www firmy nie poinformują o swojej ofercie tych, którzy – co oczywiste – nie posiadają podłączenia do Internetu – czyli około 28 proc. Polaków.
Co ciekawe, prawie 65 proc. tej grupy nie korzysta z Internetu, gdyż nie ma takiej potrzeby. Problemy techniczne są przeszkodą zaledwie w 2 proc. przypadków braku podłączenia do sieci. Dotarcie z przekazem reklamowym może być trudne także w przypadku tych, którzy nie poszukują w sieci informacji na temat produktów i usług – czyli 55 proc. osób „będących online” oraz w przypadku osób po 60 roku życia – zaledwie 6 proc. z nich korzysta z Internetu (Badanie NetTrack firmy Millward Brown).
Ulotki, foldery, bannery czy kalendarze, coraz chętniej i powszechniej zamieniane są na posty, display i mailing. Tymczasem w zaskakująco wielu przypadkach stanowią one najskuteczniejszą formę reklamy, która nie tylko pozwala na podtrzymanie relacji z obecnymi klientami, ale również przyczynia się do pozyskania nowych odbiorców. Warto zatem zastanowić się czy pominięcie w działaniach reklamowych form komunikacji, które zna i akceptuje duża część konsumentów jest dobrym posunięciem. W końcu nie od dziś wiadomo, że to liczy się to, co na papierze.