Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Firmy transportowe w niebezpieczeństwie, czyli skazani na rycza

Dodano: 12.07.2014 Czytane: 17

Sąd Najwyższy 12 czerwca 2014 roku podjął uchwałę, w której uznał, że zapewnienie pracownikowi, także kierowcy auta ciężarowego, odpowiedniego miejsca do spania w kabinie tego pojazdu podczas wykonywania przewozów w transporcie międzynarodowym i krajowym nie stanowi zapewnienia przez pracodawcę bezpłatnego noclegu. Mimo iż należy jeszcze poczekać na uzasadnienie SN, to przyjęcie takiej uchwały oznacza wielkie niebezpieczeństwo dla funkcjonujących w Polsce firm transportowych.

Dlaczego?


@@

Oznacza ono bowiem, że pracownikowi przysługuje zwrot kosztów noclegu, tzw. ryczałt, rekompensujący mu „niewygody”, jakie musi znosić w kabinie. Tymczasem kabiny współczesnych pojazdów ciężarowych są przystosowane do zapewnienia wygodnego miejsca do spania i odpoczynku dla kierowców. Są wyposażone w łóżka, ogrzewanie postojowe, lodówki, telewizory i inne udogodnienia. Nie ma w nich tylko toalety i pryszniców.

Firmy transportowe w niebezpieczeństwie

Przepisy obowiązujące dotychczas, a dotyczące ryczałtów, nie określały jasno, czy kierowcom ryczałty przysługiwały, czy nie, dlatego zdecydowana większość właścicieli firm transportowych ich nie wypłacała. Ponieważ roszczenia pracownicze przysługują do trzech lat wstecz, kierowcy w świetle uchwały SN mogą się teraz domagać wypłacenia zaległych świadczeń za ten czas, zarówno dla przewozów krajowych, jak i zagranicznych. Należy się spodziewać, iż we wszystkich toczących się już sporach w tej kwestii, sądy powszechne będą ferowały wyroki zgodne z uchwałą Sądu Najwyższego.

Mimo iż co do zasady prawo nie działa wstecz, to uchwała SN, która orzeka o interpretacji wprowadzonych wcześniej przepisów skutkuje tym, że teraz pracodawcy mogą obawiać się pozwów od kierowców za niewypłacone im świadczenia za ostatnie trzy lata.


Przewoźnik między młotem a kowadłem

Wcześniejsze orzecznictwo, przed uchwałą SN z 12 czerwca, stawiało przewoźników przed dylematem – płacić, czy nie płacić ryczałty oraz czy kabina pojazdu ciężarowego może stanowić zapewnienie noclegu, czy nie.

Przy założeniu, że szoferka tira spełnia kryteria zapewnienia noclegu, wypłacanie kierowcom ryczałtów skutkowało narażeniem się ZUS-owi, który w tej sytuacji mogły uznać ryczałt za nienależny (nadmiarowy) i nakazać jego oskładkowanie wraz z ustawowymi odsetkami. W drugim przypadku – czyli tym, który nastąpił po uchwale SN stwierdzającej, że kabina pojazdu jednak nie wystarcza do zapewnienia noclegu – przewoźnikom, którzy nie płacili ryczałtów, groziły pozwy ze strony kierowców.

Niedoprecyzowanie ustawy o czasie pracy kierowców spowodowało, że w przypadku branży transportowej żadne z rozwiązań nie było dobre. Najbardziej stracą jednak Ci, którzy chcieli płacić kierowcom więcej, podnosili podstawową pensję, aby nie narazić się ZUS-owi i nie korzystać z „opcji ryczałtu” jako wątpliwej, gdyż zakupili nowe luksusowe ciągniki, aby zapewnić komfortowy i bezpłatny nocleg załodze. Paradoksalnie teraz właśnie oni zostaną najdotkliwiej ukarani za to, że chcieli być dobrymi podatnikami i pracodawcami.


O jakie pieniądze chodzi?

Sąd stwierdził, że kwota ryczałtu musi mieć co najmniej wysokość wynikającą z przepisów o podróżach służbowych dla budżetówki albo może być wyższa na podstawie przepisów wewnętrznych. Zakładając jednak minimalną wysokość, jest to 25 proc. limitu noclegowego, określonego dla danego państwa w załączniku do rozporządzenia.

Jakie to kwoty? Przykładowo dla Niemiec 37,50 euro, dla Hiszpanii 40 euro, dla Włoch 43,5 euro,
dla Francji 45 euro, a dla Rosji aż 50 euro. Jeśli zatem kierowca jeździ ciągle w podróże zagraniczne i spędza 15 noclegów miesięcznie za granicą, to koszt z tego tytułu wyniesie od 562,50 euro w przypadku spędzenia wszystkich noclegów w Niemczech do 750 euro w przypadku noclegów na terenie Rosji. Zakładając kurs euro tylko po 4 zł, będzie to kwota od 2.250 zł do 3.000 zł w skali miesiąca, czyli ogromna.

Właściciele firm transportowych szacują, że jeżeli kierowca ciężarówki pozwie swojego byłego pracodawcę za pełen okres trzech lat, średnio może mu przysługiwać 80 tys. zł. Jak donoszą sami przewoźnicy, rzeczywiste kwoty, o które skarżą ich kierowcy, oscylują między 40 i 150 tys. zł, w zależności od liczby nocy spędzonych w trasie i kraju noclegu. Dla wielu dużych firm oznacza to kilkunastomilionowe odszkodowania, jeśli kierowcy zbiorowo pozwą byłego lub aktualnego pracodawcę. Efekt łatwo przewidzieć – masowe upadłości firm transportowych.


koniec_str_1#

Oczekują zbyt wiele?

Praca kierowcy zawodowego nie jest łatwa. ¯ycie za kółkiem to często tygodnie spędzane w trasie, z dala od domu,
pod ciągłą presją czasu. To zarazem poszukiwany i potrzebny zawód - rynek pracy jest duży i nietrudno o znalezienie zatrudnienia. Nikt jednak kierowców nie zmusza do jego wyboru.

Pensje kierowców zawodowych wahają się w granicach 5-7 tys. netto. Inne grupy zawodowe też nie mają lekkiej pracy, jednak dla pielęgniarek czy nauczycieli takie dochody są wręcz nieosiągalne. Dlatego sytuacja, w której kierowca przez lata zatrudniony u swojego pracodawcy na warunkach, na które sam się zgodził, odbierający co miesiąc niemałą pensję nagle – i tylko dlatego, że ktoś dopatrzył się luki w przepisach, a polski Sąd Najwyższy zinterpretował przepisy inaczej niż jest przyjęte na całym świecie – pozywa go o gigantyczne odszkodowanie, może budzić oburzenie społeczne. 


Co z pensjami kierowców?

Pensje kierowców i tak nie wzrosną, bo z uwagi na zmianę interpretacji istniejących przepisów, przewoźnicy zamienią tylko składniki ich wynagrodzenia. I tak jak do tej pory zdecydowana większość pracodawców wypłacała kierowcom wysokie diety bez ryczałtów, tak od teraz kierowcy będą prawdopodobnie otrzymywali najniższą możliwą stawkę diety i zasądzony ostatnio ryczałt za nocleg. Czyli grubość ich portfela i tak się nie zmieni.

Urząd Skarbowy ani ZUS też się na tej sytuacji nie wzbogacą, bo zarówno diety, jak i ryczałty nie podlegają opodatkowaniu. Mimo iż dla wielu kierowców pokusa skorzystania z „premii”, jaką sprezentował im Sąd Najwyższy, może się wydawać kusząca, to lawinowe pozywanie swoich pracodawców będzie podcinaniem gałęzi, na której wspólnie siedzą. Paradoksalnie, na sprawie ryczałtów wiele stracić mogą sami kierowcy, bo już obecnie pracodawcy myślą intensywnie o wyprowadzaniu swoich firm poza granice RP lub o zatrudnianiu kierowców z innych krajów. Również zapał przewoźników do zatrudniania tych kierowców, którzy poprzez pozwy „potopili” swoich poprzednich pracodawców, może być znacznie niższy.


Jakie mogą być skutki?

Jeśli kierowane przez kierowców pozwy w sprawie ryczałtów nabiorą lawinowego charakteru, grozi nam fala upadłości firm transportowych na znaczną skalę. Już teraz niektóre z firm rozważają przeprowadzenie planowanych upadłości, a zgodnie z obowiązującą literą prawa, wszystkie firmy działające jako spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, które nie wypłacały ryczałtów kierowcom przez ostatnie trzy lata powinny rozpocząć procedury upadłościowe.

W najgorszej sytuacji znajdą się ci przewoźnicy, których forma prawna działalności – spółka osobowa – zakłada odpowiedzialność majątkową właścicieli. Takich przedsiębiorstw jest, niestety, bardzo dużo i grozi im nie tylko utrata biznesu i miejsc pracy, ale także – często wypracowywanego przez pokolenia – majątku swoich rodzin.


Kto za to zapłaci?

Transport jest swego rodzaju barometrem gospodarki i po strukturze popytu i podaży usług w sektorze TSL widać, jak kształtuje się kondycja ekonomiczna kraju. Wynika to z faktu, że większość towarów w Polsce przewożona jest w całości lub pośrednio z wykorzystaniem transportu drogowego. Cena usług transportowych wliczona jest w niemal każdy produkt, który codziennie dostarczany jest do przeciętnego Kowalskiego. Jeśli z powodu ryczałtów liczba firm transportowych ulegnie drastycznemu zmniejszeniu, to w konsekwencji zachwiania relacji popytu do podaży mogą wzrosnąć ceny usług transportowych, co w efekcie przełoży się na ceny produktów.

Ucierpi budżet

Ta sytuacja odbije się niekorzystnie także na budżecie państwa, dla którego branża transportowa, wytwarzająca średnio 7-10 proc polskiego Produktu Krajowego Brutto, jest kurą znoszącą złote jaja.

Pozycja polskich przewoźników na arenie międzynarodowej – obecnie jesteśmy niekwestionowanym liderem w europejskim transporcie drogowym – także spadnie i wiele firm może utracić istotny walor konkurencyjności. Również wiele zachodnich firm, które oferowały pracę polskim kierowcom, będzie prawdopodobnie rozważać zamykanie swoich oddziałów w naszym kraju.

Skala problemu, jaki powstał w związku z ryczałtami, jest ogromna z uwagi na liczbę firm, których dotyka. Szacuje się, że liczba firm zajmujących się transportem międzynarodowym sięga 25-30 tys., a łącznie z transportem krajowym przekracza 70 tys. Upadłość znacznej liczby przedsiębiorstw w ważnym dla gospodarki sektorze może przyczynić się także do wzrostu bezrobocia i inflacji.


Redakcja dwumiesięcznika Transport Manager, w odpowiedzi na liczne apele przewoźników, chce uświadomić rządzącym, że jest to ważny problem, nad którym powinni się jak najszybciej pochylić, bo jego konsekwencje mogą być odczuwalne dla wszystkich Polaków – nie tylko związanych z sektorem TSL.

Dlatego zbieramy także podpisy pod petycją do Ministra Pracy i Polityki Społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza o niezwłoczne podjęcie koniecznych kroków i wprowadzenie stosownych zmian w przepisach mających na celu zapobieżenie niebezpieczeństwu związanemu z orzeczeniem SN w sprawie ryczałtów za noclegi kierowców.


Krystian Mielniczuk, Marek Loos
Transport Manager
Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.