ChatGPT od kilku miesięcy rozpala wyobraźnię. Jest też coraz popularniejszy wśród internautów. I o ile wykorzystywanie narzędzi, które automatyzują rozmaite procesy albo generują różnego rodzaju content (np. translatory), jest już normą, o tyle ich wykorzystanie zawsze budziło wątpliwości. Nie inaczej jest z ChatemGPT.
Przed jego komercyjnym użyciem, należy zadać kilka pytań – i to niekoniecznie w samym narzędziu ChatGPT: jak dalece możemy z niego korzystać, czy możemy tam wprowadzać konkretne treści, kto może dysponować wynikiem pracy i jaki jest status prawny efektów pracy tego chatbota? ChatGPT dotyka również bardzo istotnego zagadnienia, czyli web scrapingu – w tym przypadku, na masową skalę.
Zgodne z prawem?
W tym momencie nie ma jeszcze konkretnych regulacji, które pozwoliłyby usystematyzować kwestię AI, w tym m.in. ChatuGPT. Prace nad rozporządzeniem UE w tym zakresie – Aktem o sztucznej inteligencji – jeszcze trwają i już podnosi się, że wprowadzenie na rynek Chatu GPT przedłuży prace nad tymi przepisami, które nie uwzględniały tego rodzaju fenomenu.
Ustawodawcy mają świadomość, że istnieje już pilna potrzeba uregulowania kwestii związanych z AI – stąd przyjęcie na poziomie UE chociażby Aktu o usługach cyfrowych (DSA), którego jednym z celów jest zapewnienie dostępności wysokiej jakości zbiorów danych.
Trzeba zaznaczyć, że firma OpenAI (która udostępnia ChatGPT) czerpie dane dla inteligentnych algorytmów bezpośrednio z sieci i od użytkowników. To zaś może sprawić, że osoby, które wykorzystają treści „wyplute” przez ChatGPT do tworzenia contentu np. w sklepie internetowym, w pewnym momencie mogą zostać oskarżone o naruszenie praw autorskich.
To jest bardzo istotne zagadnienie. Jeśli sprzedawca wprowadza w ChatGPT frazę, wyznaczając warunki brzegowe zapytania np.: „napisz mi ogłoszenie marketingowe dla mojego sklepu do konkretnego produktu” i uzyskuje gotowy tekst, to pytanie – w jakim stopniu możemy lub powinniśmy zweryfikować kwestię legalności takich treści? Czy ten tekst nie bazuje w zbyt dużym stopniu na jakichś innych gotowych komponentach?
Nie wiemy, skąd ChatGPT pobiera dane. Czy więc to on będzie ponosił odpowiedzialność za ewentualne naruszenie praw autorskich? Jeśli ktoś zdiagnozuje naruszenie przepisów, czy to my będziemy tę odpowiedzialność ponosili? Czy treść przygotowana przez ChatGPT jest poprawna merytorycznie? Według mnie wykorzystanie ChatuGPT w biznesie jest w tym momencie pełne niewiadomych i bardzo ryzykowne.
Wątpliwości związane z ChatemGPT pojawiają się dlatego, że w większości prawodawstw tylko człowiek może być twórcą utworu, w rozumieniu prawa autorskiego. Czym jest więc to, co „stworzy” ChatGPT?
Regulamin ChatuGPT jest tak skonstruowany, że umożliwia użytkownikom korzystanie z odpowiedzi i to użytkownikom przysługują prawa do wyników działania chatbota, jednocześnie potwierdzając, że to, co użytkownicy wprowadzą od siebie do chatu, będzie materiałem do dalszej nauki algorytmów w bazie ChatuGPT. To oznacza, że jeśli ktoś niefrasobliwie wpisze tam wewnętrzne, firmowe dane, plany, strategie, może ujawnić w ten sposób tajemnice firmy lub dane osobowe – w mniej lub bardziej okrojonej formie.
Kiedy można, kiedy nie?
Są już co najmniej dwa konkretne obszary, w których właściciele sklepów internetowych myślą o wykorzystaniu ChatuGPT. Pierwszy z nich to oczywiście dostarczanie contentu (np. treści do social mediów, opisy produktów i usług).
Czy to robić? Na to pytanie ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć. Raczej nie jest to rekomendowane. Szczególnie że mówimy o kreatywnym podejściu do wykonywania obowiązków. Pojawiają się pomysły, żeby ChatGPT generował content na social media.
Tu znowu pojawia się wątpliwość. Firma, która się na to zdecyduje, musi zweryfikować treści i wyważyć ryzyka. Nie wiemy też, czy chat nie wytworzy przypadkiem podobnych treści dla konkurencji, która również postanowi z niego skorzystać. Oczywiście należy monitorować pojawiające się interpretacje i nowo tworzone przepisy, gdyż sytuacja w tym zakresie będzie na pewno dynamiczna – to co dzisiaj niemożliwe, może „jutro” być już legalne.
Drugim, zdecydowanie bardziej użytkowym sposobem, może być zaimplementowanie ChatuGPT jako typowego chatbota. Jeśli mechanizm faktycznie uczy się na bazie coraz większej ilości danych i interakcji, może z powodzeniem zastępować konsultantów w kontakcie z klientami, czy towarzyszyć klientowi w jego „customer journey” na stronie sklepu i w ten sposób dostarczać danych statystycznych niezbędnych do optymalizacji sprzedaży.
Co grozi?
Jedną z najpoważniejszych konsekwencji korzystania w sklepie internetowym z contentu przygotowanego przez ChatGPT może być żądanie skasowania lub szybkiej wymiany istniejących na stronie treści.
Jeśli naruszamy czyjeś prawa autorskie, grożą nam również roszczenia cywilno-prawne, czyli np. obowiązek zapłaty wynagrodzenia (licencja), które musielibyśmy uiścić za stworzenie treści, które chcielibyśmy wykorzystać. Czy to jest egzekwowalne? Jest to zależne m.in. od tego, gdzie będzie toczył się spór. Istotne jest również to, jak dużo treści naruszyliśmy i w jakim stopniu one były faktycznie autorskie. Zaangażuje nas to jednak na pewno procesowo w spór i koszty związane z obsługą tego procesu.
Zakończonych prawomocnie procesów związanych z wykorzystaniem ChatuGPT w biznesie jeszcze nie było. Jednak jak przewidują prawnicy – można się ich spodziewać już niebawem. To dlatego, że część światowych gigantów regularnie skanuje Internet i sprawdza kwestię wykorzystania ich treści czy też kodu. ChatGPT bazuje na tym, co zna i na tym, co cieszy się popularnością wśród internautów. To zaś generuje coraz więcej zagrożeń.
Rafał Malujda, radca prawny IdoSell
Sonia Mrzygłocka-Pyć, PR Manager w IdoSell